ELEVATOR
chapter nineteen━━━━━━━━━━━━━━━━
Pod hotelem Michael zaprosił jeszcze Red na szybkiego drinka w barze. Nie spodziewał się, że się zgodzi, ale brunetka chętnie przystała na jego propozycję i dała mu się zaprowadzić w odpowiednie miejsce. Hotelowy bar był czynny do późnych godzin, więc mogli spokojnie napić się drinka i porozmawiać, choć tak naprawdę Michael nie był tak do końca pewien czy aby na pewno, chce mieszać alkohole, bo i tak czuł, że rano obudzi się z kacem, ale starał się wtedy nie zawracać sobie tym głowy. Sączył powoli jakiegoś kolorowego drinka i patrzył się na Red, która rozgląda się tu i tam, poprawiając przy tym nerwowo swoje ubrania co chwilę.
– Chyba tu nie pasuje – powiedziała cicho i schowała się bardziej, aby jak najmniej gości ją widziało. Przełknęła przy tym nerwowo ślinę i założyła kosmyk włosów za ucho.
– Nie przejmuj się nimi. I tak większość z nich jest zbyt pijana, aby w ogóle cię zapamiętać. Zresztą to nikt inny jak banda nadętych dupków – powiedział i zaśmiał się pod nosem, układając ramię na krześle, które zajmowała brunetka. Red się nie sprzeciwiła, więc zostawił je tam, uśmiechając się przy tym lekko.
– A ty przypadkiem nie jesteś jednym z takich nadętych dupków? – Uniosła brew i spojrzała na niego, po czym zaśmiała się pod nosem.
– Ja? Nadęty dupek? Nie – Pokręcił głową i dołączył się do niej. Jego śmiech był przyjemny dla ucha. Red musiała to przyznać czy tego chciała czy nie. Mimowolnie oparła swoje łokcie o stolik, a na dłoniach głowę, aby móc mu się swobodnie przyglądać. Lubiła to. Poza tym urzekł ją kolor jego oczu. Nigdy wcześniej nie spotkała się z takim odcieniem zielonego i musiała przyznać, że był całkiem hipnotyzujący. Nie mogła oderwać od nich swojego wzroku, a nie wiedziała jak to ukryć, bo jednak wolała nie wgapiać się perfidnie w twarz blondyna, choć to zajęcie było całkiem satysfakcjonujące.
– Nie? Czyli tylko mi się wydaje? – Uniosła brew, ciekawa tego, co jej na to odpowie, przez co zachichotała.
– Dokładnie, mała – zaśmiał się cicho i upił trochę drinka. – Jestem całkiem nieszkodliwy. Przynajmniej tak mi się wydaje. A tobie nie?
– Nie wiem, co mi się wydaje. Wiem tylko, że bardzo przyjemnie mi się z tobą rozmawia – przyznała, podgryzając swoją wargę.
– I wzajemnie, nawet bardzo. Gdy w końcu przestałaś ode mnie uciekać, to jest bardzo miło, nie sądzisz? – powiedział, zaczepiając swoimi palcami o pasma jej włosów, które opadały swobodnie na ramiona.
:::
Mieli rozstać się pod windą, gdy już barman wygonił ich poza teren barku, aby móc w spokoju posprzątać i udać się do domu. Tak się jednak nie stało i Red wcale nie wyszła. Nieco się wstawiła, a Michael przekonał się, że kto jak kto, ale ona naprawdę miała słabą głowę i co chwila tylko chichotała czy w jakiś sposób go zaczepiała. Nie przeszkadzało mu to ani trochę, a w zasadzie brunetka była podczas tych swoich gestów całkiem urocza, przez co sam się uśmiechał.
– Wiesz, że wcale nie musisz wychodzić? – spytał cicho, zerkając przy tym na prostokąt nad drzwiami windy, który wskazywał aktualne piętro, na którym znajdowała się winda. Michael miał nadzieje, że nie będzie musiał się z nią tak szybko rozstawać.
– Nie? – Przylgnęła do niego, zaplatając mu swoje dłonie na karku. Michael roześmiał się pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że musiało jej to sprawić nie lada trudność, bo była w porównaniu do niego bardzo malutka i czy tego chciał czy nie, uznał to za urocze. Nawet bardzo. Miał ochotę wziąć ją na ręce i zanieść do swojego pokoju, aby tam spędzić z nią trochę czasu, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego - nawet po pijaku - że jeśli będzie się zachowywał zbyt gwałtownie to ją to spłoszy. Niczym łanię na łące. - To gdzie mam zostać na noc? - dodała, mrucząc mu to do ucha. Michael mimowolnie poczuł dreszcze biegające po kręgosłupie i uśmiechnął się znacząco.
– A gdzie byś chciała? Przecież wiesz, że mam całkiem wygodne łóżko – zaśmiał się, gdy pociągnęła go za krawat do windy, gdy drzwi się już rozsunęły. Zerknęła na niego, aby wybrał odpowiedni guzik z numerkiem swojego piętra, a później oparła się o ściankę windy, mając nadzieje, że nikt im nie przeszkodzi w tak zwanym międzyczasie.
– No nie wiem, sam powiedz czy masz zamiar mnie znosić aż do samego rana – powiedziała i rzuciła okiem na jego zegarek. – Cóż, nie zostało nam za wiele czasu – dodała i zachichotała, a gdy drzwiczki windy w końcu się zasunęły, wpiła się w jego usta, rozpoczynając pocałunek.
Michael mimowolnie objął ją swoimi ramionami i przyciągnął do siebie, aby tylko mogła mieć lepszy dostęp do niego. Mruknął w usta brunetce, kiedy tylko podgryzła jego wargi, mrucząc przy tym coś pod nosem i nakryła jego tors swoimi dłońmi, czując przy tym jak Michael zacisnął swoje długie palce na jej biodrach. Red mruknęła mu w usta, sapiąc po chwili i przesunęła swoje dłonie we włosy detektywa, za których końcówki pociągnęła i nawet nie zorientowała się, kiedy to ona znalazła się na ścianie i została od niej dociśnięta przez jego ciało, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Brunetka tylko podgryzła wargę, gdy poczuła pocałunki blondyna na swojej szyi i tylko odchyliła głowę na bok, aby dać do siebie Michaelowi lepszy dostęp do siebie. Nawet jęknęła cicho, gdy podgryzł jej bladą skórę w jednym miejscu, zostawiając tam po sobie czerwony ślad. Nie była fanką malinek i traktowała to jako jakieś nastoletnie wariacje, ale wtedy ugięły się pod nią kolana i wiedziała, ze gdyby nie mocny uścisk dłoni blondyna na jej biodrach, to z pewnością osunęłaby się na podłogę.
Gdy widna zatrzymała się na właściwym piętrze, Michael wysiadł z niej, ciągnąc za sobą Red. Całowali się praktycznie całą drogę do jego pokoju i chwilę pod drzwiami, bo Michael nie mógł znaleźć karty do czytnika, aby móc je otworzyć i wejść do środka. Red trochę to bawiło, ale cały ten czas go zaczepiała i w jakiś sposób irytowała, aż w końcu znaleźli się w pokoju. Michael zatrzasnął za nimi drzwi i od nowa wpił się w usta brunetki, zaczynając kolejny drapieżny pocałunek.
━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━
jutro kolejne dwa:)
![](https://img.wattpad.com/cover/156782703-288-k820860.jpg)
CZYTASZ
bloody summer • clifford
Fanfiction❝ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. a tego, czego się boją, nienawidzą❞ ━ j.nesbø Brisbane zostaje spowite strachem przed seryjnym mordercą. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego zaczął zabijać, kto następny będzie jego ofiarą i czym jeszcze zaskocz...