seven | observer

58 5 2
                                    

OBSERVER
chapter seven

━━━━━━━━━━━━━━━━ 

Michael następnego dnia wyszedł z hotelu w całkiem znośnym humorze. Zaczął się w końcu dobrze wysypiać i nie narzekał już na zmianę czasu. Wiedział, że powtórka z rozrywki czeka go po powrocie do Stanów, ale uznał, że do tego zostało jeszcze trochę. Nadal nie ruszyli ze śledztwem do przodu, a Harry zaczął nawet żartować, że umarło podobnie jak wszystkie ofiary. Cliffordowi niezbyt się to podobało, bo naprawdę nie lubił marnować czasu. Miał wrażenie, że coś mu umyka i do tego trzeba było dodać jeszcze tamtą tajemniczą dziewczynę, która zeszłego wieczora sprawiła, że musiał sięgnąć po alkohol, aby się uspokoić. 

Blondyn zatrzymał się na chodniku, szukając gdzieś na poboczu samochodu Peningtona. Jeszcze na początku umówili się, że Harry będzie po niego przyjeżdżał, bo miał po drodze na komendę, więc Michael nie musiał się tłuc taksówkami na posterunek. Clifford wygładził swoją marynarkę i nasunął okulary na nos, gdy rozpoznał bruneta w samochodzie na przeciwko. Poczekał, aż jezdnia będzie pusta i przebiegł na drugą stronę. Stwierdził w duchu, że gdyby nie to, że nadal nie orientował się w mieście, to z radością by sobie pobiegał. Wcześnie rano, czy późno wieczorem. Bardzo to lubił. Czasem naprawdę pomagało mu zebrać myśli i należycie się wyżyć. 

– Cześć – przywitał się z partnerem, gdy wsiadł już do samochodu. Przybili sobie męską piątkę, po czym Harry włączył się już do ruchu. - Mamy coś nowego, czy dalej się cofamy? – dodał, rozsiadając się wygodniej. 

– Teoretycznie nie, ale praktycznie mam pewien pomysł – zaczął Penington, zmieniając przy tym biegi. – Nie wiem, czy się na to piszesz, czy nie, ale chciałbym coś sprawdzić.

– No to mów, o co chodzi – Michael spojrzał na bruneta, choć szczerze mówiąc nieco obawiał się tego, co siedziało temu mężczyźnie w głowie. 

– Pomyślałem sobie, że moglibyśmy przenocować na tamtym polu kempingowym – zaczął, wrzucając kierunek. Zawsze rano, zanim dotarli na komendę, zatrzymywali się gdzieś po kawę. Ani Michael, ani Harry nie wyobrażali sobie dnia bez kofeiny. – No wiesz, aby sprawdzić, czy przypadkiem nie zaatakuje. Może udałoby się go nawet złapać na gorącym uczynku – dodał, wzruszając ramionami.

– Nie jest to taki zły pomysł, ale nikt z komendy nie może o tym wiedzieć i kręcić się wokoło, bo na pewno wyczuje, że do podstęp – W sumie to się na to pisze, Penington. Mam nadzieje, że masz wolny śpiwór, bo nie ma mowy o dwuosobowym – dodał, przez co obydwaj się roześmiali. 

– Jaką chcesz kawę? – zapytał, zabierając ze sobą portfel, gdy zaparkował już samochód na parkingu obok jednej z kawiarni. 

– Latte – poprosił, rozpinając się z pasów, aby nie siedzieć sztywno na siedzeniu. – Jutro ja płacę – dodał, a Harry skinął głową i wyszedł z samochodu. Michael zorientował się, że zostawił kluczyki w stacyjce, więc przekręcił je i włączył radio, aby nie siedzieć w ciszy. Przypuszczał, że brunet chwile sobie postoi w kolejce, bo z reguły rano wielu ludzi potrzebowało zastrzyku energii. 

Michael przeczesał palcami włosy i westchnął cicho. Rozejrzał się po wnętrzu samochodu, choć tak naprawdę znał je już na pamięć i z nudów zaczął się bawić swoim zegarkiem, który zdjął z nadgarstka. Nucił pod nosem jakąś piosenkę, która leciała z radia i od czasu do czasu zerkał w lusterko, obserwując jak samochody jeżdżą ulicą, bądź stoją w korku na pobliskich światłach. Nie lubił tak siedzieć bezczynnie, ale z drugiej strony w samochodzie była klimatyzacja, więc wolał zostać w środku niż siedzieć na zewnątrz i czuć jak zalewają go fale gorąca przez słońce wędrujące coraz wyżej na niebie. 

W pewnym momencie coś jednak przykuło jego uwagę i nie był to żaden samochód, przechodzień czy cokolwiek innego. Michael pochylił się nieco, aby lepiej widzieć i rozpoznał brunetkę, którą zeszłego wieczora ściągnął z mostu. Był pewien, bo bardzo dobrze ją zapamiętał i długo nie mógł pozbyć się jej twarzy ze swojego umysłu. Zmarszczył brwi, widząc jak wyciera swoje usta ręką, patrząc się gdzieś pusto przed siebie. Nie wiedział, o co chodzi, ale szybko połączył fakty, gdy zorientował się, że miała kilka banknotów w swojej dłoni, które schowała później do stanika pod kolorową koszulką. Za nią z zaułka, z którego wyszła, pojawił się jakiś mężczyzna, którego Michael nigdy wcześniej nie widział. Nie podobało mu się to wszystko i poczuł, że nieco go to wszystko obrzydziło. Dziewczyna dostała klapsa od tamtego szatyna, po czym on zasunął swój rozporek i poszedł w swoją stronę. Michael miał ochotę go aresztować, bo na pewno coś by przy nim znalazł, poza tym wyglądał na pijanego. Z drugiej jednak strony nie chciał robić jej problemów. Oddaliła się w swoją stronę z lekkim uśmiechem na twarzy, pozwalając przy tym, aby lekki wiatr rozwiewał kosmyki jej włosów, które i tak bezwiednie zakładała za ucho. 

Michael westchnął cicho, po czym poprawił się na siedzeniu. Miał nadzieje, że Red nie zamierzała zrobić znowu czegoś głupiego, bo wiedział, że tym razem będzie daleko od niej i nie będzie miał jak jej tego wybić z głowy. Przeczesał palcami włosy i miał już wysiąść, aby jednak się przewietrzyć, ale akurat Harry wrócił z kawą na wynos i wręczył mu papierowy kubeczek. Blondyn podziękował skinieniem głowy, a potem upił kilka łyków. Latte było dobre, więc nieco poprawił mu się nastrój, po czym zapiął już pasy i ruszyli w stronę. 

– To co robimy z tym biwakiem? – spytał brunet i zacisnął dłonie na kierownicy. Swój kubek postawił w miejscu do tego przeznaczonym w samochodzie, dzięki temu nie musiał się przejmować tym, że coś się wyleje. 

– Pojedźmy tam, może faktycznie nam coś to da. A jeśli nie, to chociaż rozejrzymy się po całym kompleksie – powiedział Michael, kiwając przy tym głową. Nie pamiętał, kiedy ostatnio spał w namiocie pod gwiazdami. Ostatni raz chyba był jeszcze za szczeniackich lat. 

– Myślisz, że się nam uda?

– Złapać tego psychopatę? Nie sądzę. Ale zawsze to jakaś szansa, aby znaleźć jakieś ślady. Nawet najdokładniejsi mordercy takie zostawiają. Nie ma zbrodni doskonałej – przyznał Clifford, zajmując się swoją kawą. – Poza tym wiem, że nie odmówisz sobie pieczonych pianek. 

– Tu mnie masz – Harry roześmiał się radośnie, a potem zaparkował już samochód na parkingu i wysiedli z niego, żeby móc zacząć pracę. 

━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━

bardzo lubię fanfiction, przyznam się bez bicia


bloody summer • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz