RED HANDED
chapter thirty one━━━━━━━━━━━━━━━━
Michael siedział w samochodzie, mając na sobie kamizelkę kuloodporną. Zaciskał dłoń na krótkofalówce i nasłuchiwał tego, co mieli mu do powiedzenia poszczególni policjanci przeczesujący teren pola campingowego. Blondyn zerknął na Harry'ego, który zajmował drugie siedzenie i nie był chyba w nastroju na rozmowę. Clifford wiedział, że obraził się na niego, odkąd powiedział mu o swoich podejrzeniach i doskonale zdawał sobie sprawę, że nie przejdzie mu dopóki w końcu nie złapią sprawcy, ale po zeznaniach grupy nastolatków, która pomimo swojej głupoty i lekkomyślności tak naprawdę bardzo im się przysłużyła, postanowili zorganizować prowokację. Michael miał nadzieje, że to wykurzy nieco mordercę z jego kryjówki i sprawi, że w końcu postawią go przed wymiarem sprawiedliwości.
– I jak u was? – zapytał, gdy kolejny zespół się zgłosił. Bębnił przy okazji opuszkami swoich palców w kierownicę, mając nadzieje, że w końcu usłyszy coś pozytywnego, a nie tylko, że było czysto czy że nie widać niczego podejrzanego. Czuł, że robił się niecierpliwy i naprawdę wolał nad sobą panować, a nie wychodzić przed wszystkimi na jakiegoś furiata, który w ogóle nie ma cierpliwości, ale też zdawał sobie sprawę, że każdy na jego miejscu prędzej czy później straciłby nad sobą kontrolę. Tyle już czasu poświęcili na to śledztwo, że każdy miał go dość, czuł się wyprany przez nie ze wszystkich chęci do życia i dążono tylko do tego, aby złapać i skazać winnego, a potem napisać raport i odłożyć go do szuflady w archiwum.
– Przez termowizor widać jakieś źródła ciepła niedaleko. Ma kształt człowieka i przedziera się przez krzaki. Monitorujemy sytuacje cały czas.
– Gdzie dokładnie?
– Na wschód od podstawionych ludzi. Prawdopodobnie zaraz dojdzie do konfrontacji – przyznał policjant po tej drugiej stronie krótkofalówki. Jego głos szumiał i trzeszczał, ale Michael i tak dał radę go zrozumieć. Kiedy skończył swoją wypowiedź, Michael polecił mu być w gotowości, a sam skinął głową na Harry'ego i najciszej jak potrafili, wyszli z samochodu i schowali się za kamieniem, obserwując przy tym okolicę. Przy ognisku siedziała para partnerów z policji, którzy zgodzili się udawać zakochaną w sobie parę, która chciała trochę poszaleć i złamać kilka zasad prawnych, podobnie jak Percy i Rachel, pierwsza zamordowana para.
– Myślisz, że tym razem się uda? – szepnął Harry i spojrzał na Michaela, który odbezpieczył swoją broń, aby mieć ją w pogotowiu. Blondyn wzruszył tylko ramionami i pokręcił głową, bo naprawdę nie wiedział. W każdej chwili morderca mógł się zorientować, że policja siedziała mu na ogonie i uciec.
Nie trzeba było długo czekać, aż usłyszeli pisk policjantki. Michael wtedy od razu wyjrzał zza kamienia i wyłupił oczy, widząc jak dziewczyna mocowała się z mordercą w kominiarce. Blondyn zareagował odruchowo i wymierzył bronią w napastnika, po czym pociągnął za spust, trafiając mordercę w ramię, przez co wypuścił ze swojej dłoni nóż i zaczął rzucać przekleństwami na lewo i prawo. Clifford praktycznie od razu znalazł się przy ognisku i przycisnął kolanem do ziemi mężczyznę, wyjmując kajdanki. Sprawnie zakuł mężczyznę, bo robił to już setki razy, więc nie było to dla niego nic obcego. Poza tym morderca i tak wiedział, że się nie wywinie, bo zostali otoczeni przez wszystkich zaangażowanych w tę akcję policjantów, więc był na muszce przynajmniej kilkunastu pistoletów, gotowych wpakować w niego cały magazynek.
– Hanku Anderson, zostajesz aresztowany pod zarzutem wielokrotnego morderstwa z okrucieństwem oraz utrudniania policyjnego śledztwa – mruknął Clifford i zdjął z niego kominiarkę. Wszyscy oniemieli, gdy zobaczyli, że naprawdę mieli do czynienia z tym emerytowanym gliną. W największym szoku był jednak chyba Harry, który wciąż wypierał z siebie fakt, że to mógł być jego mentor.
:::
– Jak udało ci się na to wpaść? Powiedz – Harry patrzył się przez lustro weneckie na Hanka, który siedział przy stole w pokoju przesłuchań. Michael stał obok niego sącząc kawę, choć nie była to adekwatna pora co do tego. Czekali, aż zjawi się jakiś jego obrońca, który oczywiście był wyznaczony z urzędu, więc nikt poważny. Michael miał przeprowadzić przesłuchanie i w zasadzie była to tylko formalność, co do tego, aby zamknąć śledztwo. - Wciąż nie mogę tego pojąc - dodał, przez co Clifford się roześmiał, a później wzruszył ramionami i napił się kawy.
– Gdy zabrałeś mnie do niego miałem wrażenie, że ma mnie za swoje zagrożenie. Nie wiedziałem, dlaczego. Przecież mnie nie znał i nie miał podstaw do tego, aby się mnie bać. Niewiele mi o nim powiedziałeś, poza tym, że był aspirującym alkoholikiem i każdy przymykał na to oko, bo był dosyć wydajny. Przejrzałem po powrocie od niego jego akta i nie znalazłem nic, co mogłoby mnie zainteresować. Później jednak przypomniałem sobie, że widziałem u niego w domu zdjęcia z wojska. Stał tam z kumplami, a jak wiesz ustaliliśmy, że narzędziem zbrodnia był nóż, najprawdopodobniej taki, który ma w swoim wyposażeniu przeciętny żołnierz piechoty. Spojrzałem w akta drugi raz i zorientowałem się, że Hank naprawdę odbył służbę i wysłano go nawet do Afganistanu. Poza tym, gdy wyjechaliśmy, aby przesłuchać wszystkich ludzi, trafiliśmy do jego rodzinnego miasteczka. Kolejny raz spojrzałem akta. Znalazłem jego adres, a także szkołę do której chodził. Dowiedziałem się przy okazji, że nie miał łatwego dzieciństwa, a jego ojciec regularnie go bił. Połączmy przemoc domową i to jak musiał zapewne patrzeć jak w domu nie jest dobrze, bo ojciec znęca się nad matką z traumą nabytą w Afganistanie i mamy naszego mordercę. To nic takiego, Harry, naprawdę. Nauczę cię tego – powiedział, mówiąc szybko, ale zaskakująco wyraźnie, aby nie przestraszyć partnera. – Zakrapiał się alkoholem, bo miał wyrzuty sumienia, że zostawił jakiegoś swojego kumpla w Afganistanie, który został postrzelony i nie dało się go uratować. Później doszła pewnie wściekłość i zło na cały świat, a następnie jakieś jego osobiste poglądy. Wiedział jak zabijać i wiedział, co robić, aby zatrzeć ślady, bo w końcu pracował tyle lat w wydziale kryminalnym. To był dla niego chleb powszedni, dlatego tyle nie mogliśmy go złapać. Hank jednak nie przewidział, że nie był już młodzieniaszkiem i że tamten chłopak będzie miał czarny pas z karate, więc powalił go w oka mgnieniu, a dzięki temu wystawił się nam na aresztowanie. Resztę życia spędzi w pierdlu. Sam posłał mnóstwo ludzi za kratki i teraz to on tam trafi, ironia losu, co?
━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━
cztery do końca! x
CZYTASZ
bloody summer • clifford
Fanfiction❝ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. a tego, czego się boją, nienawidzą❞ ━ j.nesbø Brisbane zostaje spowite strachem przed seryjnym mordercą. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego zaczął zabijać, kto następny będzie jego ofiarą i czym jeszcze zaskocz...