REALITY
chapter twenty six━━━━━━━━━━━━━━━━
Detektyw skrzywił się, czując promienie Słońca na swojej twarzy. Naprawdę nie chciał, aby ranek nadchodził, bo chciał, aby ten weekend trwał wiecznie, ale poniedziałkowy poranek i praca z nim związana nadeszły o wiele za szybko. Blondyn westchnął ciężko, wyciągając dłoń na drugą połowę łóżka, na którym powinna spać Red, ale nie wyczuł jej drobnego ciała. Na wpół śpiąco odwrócił głowę i zmusił się do otwarcia oczu, choć nie miał na to w ogóle ochoty i zauważył, że poduszka była już zimna, a pod prześcieradłem nikt nie spał. Uniósł się momentalnie na łokciach, aby rozejrzeć się po swoim pokoju, ale Red naprawdę nigdzie nie było widać. Zmartwił się niemal od razu i spanikowany miał już jej szukać, ale dopiero później zauważył, że zostawiła mu liścik na szafce nocnej po jego stronie. Wziął głęboki oddech, czując jak ogarnia go ogromna ulga i opadł z powrotem na łóżko. Pokręcił głową, zdając sobie sprawę, że brunetka naprawdę była jak kot. Robiła co chciała, kiedy chciała i nikt nawet tego nie zauważał. Michael nie usłyszał nawet, że gdzieś wyszła.
– Mała cwaniara... – mruknął sam do siebie, a później przetarł twarz dłońmi. Nie chciało mu się ani trochę wstawać, ale po chwili budzik, który z niechęcią ustawił poprzedniego wieczora dał o sobie znać. Michael zaklął pod nosem, bo nienawidził wstawać przed czasem.
Zrezygnowany westchnął ciężko, a później pokręcił głową i zmusił się do tego, aby wstać i powędrować pod prysznic. Cały czas myślał tylko o tym, ile czasu spędzili ze sobą w tamten weekend i o tym, że z chęcią by to powtórzył. Ich wspólny czas nie skończył się tylko na tamtej kolacji i spacerze po plaży. Spędzili ze sobą noc w hotelu, całą sobotę i niedzielę w jakiś sposób wciąż byli razem, blisko siebie i Clifford zdał sobie sprawę z tego, że chyba zaczynał za nią tęsknić. Miał nadzieje, że zjawi się wieczorem w barze u Otta i znowu się zobaczą.
Udał się niechętnie pod prysznic, wciąż myśląc o tym, co robili przez ten weekend. W piątek kolacja oraz spacer, w sobotę wyjechali za miasto nad jezioro - ale nie to, gdzie morderca urządzał sobie rzeź, a w niedzielę przechadzali się po promenadzie nieopodal przystani, gdzie stały same drogie jachty czy żaglowce. Michael czuł się dobrze, trzymając Red w swoich ramionach i zaczął rozumieć, że chyba chciałby już, aby brunetka znajdowała się tam przez cały czas, a nie przez chwilę.
Pod prysznicem zebrał myśli i zmotywował się do tego, aby skupić się od nowa na śledztwie, a nie na brunetce, choć było to ciężkie zadanie. Poza tym mieli gdzieś z Harrym wyjechać, aby coś sprawdzić, nie wiedział nawet co dokładnie, w każdym razie mieli zniknąć z miasta, tak jak Red tamtego ranka zniknęła z pokoju detektywa. Cliffordowi ani trochę się to nie podobało, ale przecież nie mógł zostać i siedzieć bezsensownie w pokoju na komendzie, który przemienili w swoje małe centrum dowodzenia. Poza tym wiedział, że Harry nie do końca dałby sobie bez niego radę. Nie chodziło o to, że Michael miał się za lepszego detektywa, ale po prostu Penington nie był jeszcze tak bardzo doświadczony jak on, często się rozpraszał i tak naprawdę to był duży dzieciak, który uwielbiał komiksy. Clifford nie miał nic przeciwko temu, bo przynajmniej miał dzięki temu jakieś hobby, czego on sam o sobie nie mógł powiedzieć, ale nie ułatwiało to sprawy.
━━━━━━━━━━━━━━━━
– Co ty taki rozmarzony dzisiaj? – Harry rzucił w Michaela ołówkiem. Clifford przystanął pod oknem, przez które wyglądał gdzieś na ulicę i w zasadzie tyle go widzieli w świecie żywym. Starał się myśleć o śledztwie, ale jego myśli i tak biegły w zupełnie innym kierunku. Do Red. Do niej, do tego co robiła i czy była bezpieczna albo czy nie wplątała się w jakieś głupstwo.
– Hm...? – Michael w końcu odwrócił głowę w stronę Harry'ego, a później nią pokręcił i potarł kark. – Sam nie wiem, tak jakoś. A co? – dodał, wzdychając i podszedł do swojego biurka. Usiadł za nim i przysunął się bliżej. Zajrzał do kubka z kawą, ale był już pusty. Nie chciało mu się podnieść, aby zrobić sobie nowej.
– Tak pytam. Nigdy tak długo się jeszcze do mnie nie odzywałeś i już się zaczynam martwić czy przypadkiem nie obraziłeś się na mnie – Harry zacisnął swoją dłoń na piłeczce antystresowej, którą trzymał w szufladzie swojego biurka i zaśmiał się pod nosem. – To co się takiego stało, że chodzisz z głową w chmurach, co? No dawaj, powiedz swojemu partnerowi – dodał i poruszył zabawnie brwiami.
– Byłem w piątek z Red na kolacji i w sumie to spędziliśmy cały ten weekend razem – Uśmiechnął się mimowolnie, obracając w dłoniach niebieski długopis. Michael westchnął cicho, a później spojrzał na swoje dłonie, niczym zakochany nastolatek. Nie obchodziło go to, że mógł wyglądać głupio i niedojrzale, bo to się w ogóle dla niego nie liczyło. Miał nawet ochotę skontaktować się z Otto i zapytać czy Red może przyszła już do baru.
– To o tym nie chciałeś mi tak powiedzieć? – zaśmiał się cicho i spojrzał wymownie na detektywa. Michael wzruszył niewinnie ramionami, jakby to nie było nic takiego. Nie wiedział, o co mu chodziło. Nie obiecywali sobie, że będą się sobie spowiadać z życia prywatnego, a Clifford zdecydowanie nie należał do osób, które lubiły się nim chwalić. – No wiesz co? Jak tak można?
– Normalnie, Harry. Normalnie – Michael zaśmiał się pod nosem, a później wstał, aby zrobić sobie tej kawy. To była dobra wymówka do tego, aby zakończyć tę rozmowę i niczym się już nie przejmować, a już na pewno, aby nie znosić głupich pytań Peningtona. – Powiedz mi lepiej, kiedy wyjeżdżamy, na jak długo i po co – dodał, wzdychając. Zmienił temat, niezbyt taktownie, ale w zasadzie nadal nie wiedział, co wiązało się z wyjazdem, a byłby spokojniejszy, gdyby miał o nim jakiekolwiek pojęcie.
– Musimy sprawdzić kilka osób. Świadkowie zeznali, że widzieli w tamtych miejscowościach kogoś, kto może być naszym mordercą. No wiesz, facet, który jest outsiderem, lekko zapuszczony, z podejrzeniami zaburzeń psychicznych. Może to akurat nasz gwiazdor.
– No nie wiem, Harry. Nie każdy psychopata to morderca.
– Ale prawie każdy morderca to psychopata.
– Szybko się uczysz, młody – Michael pokręcił głową i roześmiał się pod nosem, a później już zniknął na korytarzu.
━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━
na dniach będzie kolejny, a później już ruszy druga część maratonu x
CZYTASZ
bloody summer • clifford
Hayran Kurgu❝ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. a tego, czego się boją, nienawidzą❞ ━ j.nesbø Brisbane zostaje spowite strachem przed seryjnym mordercą. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego zaczął zabijać, kto następny będzie jego ofiarą i czym jeszcze zaskocz...