NIGHT
chapter eight━━━━━━━━━━━━━━━━
Michael zmierzył wzrokiem całą okolicę. Było ciemno i tak naprawdę widział tylko kilka najbliższych metrów. Ognisko nie dawało więcej światła, co w sumie mu się podobało, bo dzięki temu mógł być pewien, że razem z Harrym są względnie bezpieczni. Noc zapowiadała się na chłodniejszą niż przypuszczał, więc zasunął mimowolnie suwak w swojej bluzie i wsunął dłonie do kieszeni. Penington męczył się ze swoich śpiworze w namiocie, co rozbawiło Clifforda, ale uznał, że wolał się ogrzać i popilnować pianek niż pomagać. Gdzieś w oddali słychać było sowę, która obudziła się do życia i blondynowi przypomniały się nastoletnie czasy. Bardzo miło wspominał lato spędzone pod gwiazdami, w środku lasu ze swoim ojcem i szczerze mówiąc z chęcią, by do tego wrócił.
– Co za cholerstwo... – Mruknął Harry, gdy w końcu udało mu się uporać z jego posłaniem. – Jak ty mogłeś to zrobić tak szybko i tak ładnie jednocześnie?
– Lata praktyki – Zaśmiał się Clifford, a potem podział mu patyk, na którym smażyły się pianki. Wcześniej brunet zostawił mu wytyczne, co ile i w jaki sposób ma je przekręcać, aby były najlepsze. Michael nie rozumiał tej filozofii, ale zrobił to tak jak chciał partner. Zauważył dzięki temu, że ma do czynienia tak naprawdę z dużym dzieckiem w skórze mężczyzny. – Ale nie masz po co dramatyzować. To tylko jedna noc. Poza tym sam to wymyśliłeś - dodał, unosząc tym samym dłonie do góry, jakby nie chciał wziąć za to wszystko odpowiedzialności.
– Nie wiem, co mnie podkusiło – Mruknął, kręcąc głową. – Zamarznę tu chyba. Mogłem zabrać piecyk elektryczny.
– Tak i podpiąłbyś go chyba do własnej dupy – Clifford przewrócił oczami, po czym roześmiał się pod nosem. Harry wzruszył ramionami, jakby chciał mu powiedzieć, że wymyśliłby coś błyskotliwego, a potem zajął się już piankami.
– Cholera, gorące!
– Co za człowiek – Michael roześmiał się jeszcze głośniej, a później poprawił się na kocu, na którym siedział. Miał ochotę znaleźć jakieś drewno do siedzenia, ale uznał, że za dużo z tym było zachodu, bo przecież nie zamierzali tam zostać dłużej niż całą noc. Rano miało ich już nie być. Blondyn przeczesał palcami włosy, a później spojrzał w stronę jeziora.
Rozłożyli namiot dokładnie w tym samym miejscu, w którym Nożownik zabił parę, przez którą Clifford musiał polecieć do Australii. Michael liczył na to, że być może to skusi mordercę do ponownego ataku, ale z drugiej strony zaczął się zastanawiać, czy to przypadkiem nie będzie coś powtarzalnego, a sprawca przecież taki nie był. Mordercy, których spotykał wcześniej na swojej drodze, o ile byli to seryjni, zazwyczaj przejawiali tylko jeden schemat - sposób zabijania. Reszta czasem nie grała ze sobą zupełnie i przeczuwał, że tym razem będzie tak samo. Ta sama metoda, ale zupełnie inne miejsca. Nawet w tym całym kompleksie.
– Słyszałeś to? – Clifford zapytał w pewnej chwili, gdy usłyszał jak coś złamało suche gałęzie swoimi krokami całkiem blisko nich. – Błagam powiedz, że to słyszałeś i mi się nie przywidziało.
– Słyszałem – Harry pokiwał głową, a potem sięgnął do swoich pleców, gdzie mieściła się kabura na pistolet. Michael również siedział uzbrojony, bo nigdy nic nie było wiadomo. Poza tym, jakby nie patrzeć, to byli w pracy w dalszym ciągu, więc obecność broni dało się całkiem prosto wytłumaczyć. – Idziemy to sprawdzić?
– Ja pójdę, ty tu zostań – Michael wstał i wyjął pistolet z kabury. - Może go tu ściągnę, a będę wtedy potrzebował osłony – dodał, widząc, że Harry chciał zaprotestować. Gdy zrozumiał, o co chodziło blondynowi, tylko skinął głową i mimowolnie rozejrzał się dookoła.
Clifford przełknął ślinę, jakby bał się tego, co chciał zrobić i westchnął cicho, po czym ruszył powoli przed siebie, mając nadzieje, że na niczym się nie potknie i nie zaliczy bliskiego spotkania z ziemią i jakimś wężem czy pająkiem na niej. Starannie ważył swoje kroki, aby nie hałasować i nie spłoszyć tego kogoś, kto pałętał się po lesie późnym wieczorem. W okolicy, która zasłynęła z morderstw. Oczywiście blondyn rozważał opcję, że to mogło być jakieś zwierzę, które wyszło po zmroku na żer, ale jakoś nie chciało mu się w to wierzyć. Otoczenie było wręcz idealne do tego, aby pozałatwiać jakieś szemrane interesy. W końcu na uboczu, bez wścibskich spojrzeń czy uszu, które z chęcią posłuchałby coś nieprzeznaczonego dla siebie.
Gdy usłyszał dwa głosy, w tym jeden dosyć znajomy, zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem się nie przesłyszał, ale zamiast tego, schował się za drzewem, bo światło latarki mogło go zdradzić. Snop światła skierował się w jego kierunku chwilę później, po czym transakcja zaczęła toczyć się dalej. Clifford nadstawił uszu, aby poznać temat rozmowy. Wychylił się też delikatnie i podziękował zrządzeniu losu, że w miejscu, w którym stał w krzakach pojawił się prześwit i mógł przez niego dostrzec dwie twarze. Rozpoznał brunetkę, z którą miał już bliższe spotkanie i jej odznaczający się brzuch, który wskazywał na ciążę, a także jakieś obcego faceta. Jego profil był mu nieznany i musiał przyznać, że jednak dilerzy mieli coś w sobie takiego, że od razu dało się ich rozpoznać. A przynajmniej dla niego.
Nie słyszał dokładnie, o jaki twardy narkotyk się rozchodziło, ale widział dokładnie, że brunetka wyciągnęła swoją wątłą rękę do dilera, mając w niej pieniądze. Zabrała później torebkę i schowała ją do stanika. Pożegnali się i Red zaczęła odchodzić w swoją stronę. Michaelowi przemknęło przez myśl, że musiał istnieć jakiś sposób poza tymi oczywistymi w dostaniu się na camping. Na autobus było za późno, więc brunetka musiała się dostać na tamten teren. Uznał, że trzeba to sprawdzić. I to jak najszybciej. Zamierzał to rano zlecić komuś na komendzie.
– Lepiej będzie, jeśli nie zrobisz niczego głupiego i grzecznie podniesiesz rączki nad głowę – powiedział zdecydowanym głosem, wychodząc ze swojej kryjówki. Zacisnął dłonie na pistolecie, wiedząc, że wystarczy lekki nacisk na spust, aby pocisk wystrzelił. Michael zauważył, że chłopak upuścił latarkę, która upadła na trawę, oświetlając ich stopy. Blondyn odchrząknął, po czym rozkazał chłopakowi odwrócić się do siebie i pokazać mu wszystko co miał. Uznał, że musiał to być jakiś amator, bo inni nie poszliby na taki układ prosto i szybko jak on. Później zawołał Harry'ego, a ten zadzwonił po kolegów z komisariatu i nic już nie zakłócało już im tamtej nocy.
━━━━━━━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━━━━━━━
yasss, w końcu coś innego niż queen, co sądzicie?
CZYTASZ
bloody summer • clifford
Fanfiction❝ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. a tego, czego się boją, nienawidzą❞ ━ j.nesbø Brisbane zostaje spowite strachem przed seryjnym mordercą. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego zaczął zabijać, kto następny będzie jego ofiarą i czym jeszcze zaskocz...