|21|

3.9K 438 249
                                    

Muzyka w Mediach: Lindsey Stirling – Carol of the Bells

Następnego dnia obudziłem się bardzo wcześnie. Leniwie uniosłem powieki, aby zobaczyć, że Eryk nadal jest pogrążony we śnie. Jego jasne włosy były rozrzucone po poduszce, a usta delikatnie rozchylone. Wyglądał pięknie nawet kiedy spał. Przetarłem oczy, by pozbyć się resztek snu, i ziewnąłem. Pobudki nigdy nie były moją mocną stroną (nie lubiłem samego faktu wstawania rano z łóżka), chociaż musiałem przyznać, że sypiałem coraz lepiej. Koszmary przestały mnie nawiedzać już dawno, dzięki czemu nie budziłem się z krzykiem w środku nocy.

Zauważyłem, że Mozart też już się obudził i teraz bawił się jedną ze swoich zabawek. Miałem nadzieję, że podczas mojego snu niczego istotnego nie podrapał.

Wstałem, przeciągając się. Plecy nieco mnie bolały, ale wiedziałem, że jak na spanie na podłodze jest naprawdę dobrze. Rozejrzałem się po pokoju, jakby przez tę noc coś miało ulec zmianie.

Oczywiście, że uległo. Eryk spał u mnie w domu przez całą noc. Zasnął i obudzi się obok mnie, w tym samym pomieszczeniu. Jeszcze kilka miesięcy temu to byłoby niemożliwe; spanie z kimś blisko wydawało mi się nie do pomyślenia. Teraz to rzeczywistość. Byłem szczęśliwy, że udało mi się przeżyć noc z kimś obok bez problemu. Miałem nadzieję, że mogłem to zaliczyć jako kolejny kamień milowy w mojej walce z lękiem, a dodatkowo uznać to za następny krok w zacieśnianiu relacji z Erykiem.

— Dzień dobry.

Wzdrygnąłem się, słysząc zaspany – i nieco zachrypnięty – głos Skrzypka. Poczułem, że zaczynam się rumienić – to takie dziwne uczucie, kiedy myślisz o kimś, a on nagle staje tuż obok. Tak jakby o wszystkim wiedział.

Eryk leżał na boku i podpierał głowę o rękę zgiętą w łokciu. Uśmiechał się sennie, jakby jeszcze nie do końca się obudził. Jego włosy były w nieładzie – zupełnie jak moje myśli, kiedy go zobaczyłem.

— Dzień dobry — odparłem, modląc się, aby mój głos nie zadrżał. — Jak ci się spało?

— Miałem cię zapytać o to samo — zaśmiał się, podnosząc do pozycji siedzącej. Mozart, nagle zainteresowany moim gościem, wskoczył mu na kolana i miauknął. Eryk podrapał go za uchem, a kotek zamruczał.

— To ja tu jestem gospodarzem — stwierdziłem, choć mój niepewny głos sprawiał, że Eryk mógłby mieć co do tego wątpliwości.

— Ale to ja tu sprawiam, że czujesz się niekomfortowo.

Poczułem, że rumienię się jeszcze bardziej.

— Wcale nie. — Odchrząknąłem. — Ja... po prostu musiałem się przyzwyczaić.

Eryk wstał i podszedł do mnie. Moje serce biło niespokojnie; czułem lekkość w piersi, jakby obecność Skrzypka zabrała wszystkie moje problemy. Dziękowałem losowi, że mam kogoś takiego jak on obok siebie. Nie wyobrażałem sobie mojej przyszłości bez niego – przyjaźń, jaka nas połączyła, stała się fundamentem dla mojego nowego życia, które miałem zamiar rozpocząć. A może raczej rozpocząłem w dniu, kiedy go poznałem.

Eryk ujął moją dłoń, jego spojrzenie było ciepłe i delikatne – czyli takie, jakim zwykle mnie obdarzał. Pod jego wpływem czułem się spokojny, jakby sam wzrok Skrzypka mógł koić moje nerwy.

— Cieszę się, że się na to zdecydowałeś — powiedział, a jego głos drżał. — Twoi rodzice na pewno są z ciebie dumni.

Przytulił mnie mocno, tak, że poczułem wszechogarniające ciepło – ale nie takie, którego doświadczałem podczas ataków paniki. To było inne; podobało mi się, kiedy Eryk to robił, bo czułem się wtedy bezpiecznie. Ufałem mu. Był moim przyjacielem.

SkrzypekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz