|13|

3.9K 449 209
                                    

Muzyka w Mediach: Lindsey Stirling – First Light

Czas biegł bardzo szybko. Odkąd Eryk został moim przyjacielem, większość dnia spędzaliśmy, kontaktując się ze sobą za pomocą wiadomości, a gdy kończył szkołę (lub szkoły – zależało to od dnia tygodnia), przychodził do mnie i siedział tak długo, jak tylko mógł. Często pomagał mi w nauce, jeśli czegoś nie rozumiałem, grywał na skrzypcach moje ulubione utwory i opowiadał różne ciekawe historie z jego życia.

Przez ten czas bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Z każdą wizytą obawiałem się go coraz mniej i pozwalałem na więcej. Eryk wciąż musiał być ostrożny, ponieważ gwałtowne ruchy nadal mnie przerażały, ale nie panikowałem już, gdy stał blisko lub stykał się ze mną ramionami. Jego obecność stała się dla mnie czymś naturalnym, niemal pożądanym, zwłaszcza, gdy walczyłem ze swoimi koszmarami.

Dzień przed wizytą u psychiatry nie mogłem spać. Odkąd zacząłem przyjaźnić się z Erykiem, moje godziny snu znacznie się zwiększyły ku radości mojej mamy, jednak tamtej nocy było ich jak na lekarstwo. Powód był prosty: miałem złe sny.

Kiedy byłem młodszy, miewałem je znacznie częściej i to w dużej mierze przyczyniło się do moich problemów ze snem. Bałem się zasypiać, aż w końcu nie spałem tyle, że mój organizm zaczął się do tego przyzwyczajać, a z obawy przed kolejnymi koszmarami nie pozwalał mi sypiać.

Tym razem było tylko trochę inaczej.

Niektórzy ludzie nie wierzą w duchy ani potwory, ale po obejrzeniu strasznych filmów lub usłyszeniu historii boją się ciemności. Podświadomie zaczynają wierzyć w to, co dotąd uważali za głupotę, a myśląc o tym coraz więcej powoli zagłębiają się w ten strach chociaż na jedną noc.

Ja cierpiałem na coś podobnego.

Noc była okresem, w której wszystko stawało się możliwe. Zaczynałem słyszeć dźwięki i widzieć rzeczy, których tak naprawdę tam nie było. Miałem wrażenie, że drzwi się otwierają, że ktoś mnie woła, że On przyszedł, by wreszcie ze mną skończyć. Krzyczałem, płakałem i błagałem o litość, ale strach rósł z każdą chwilą do momentu, kiedy przychodziła mama i zapalała światło w pokoju. Wtedy ucisk w klatce piersiowej malał, a ja znajdowałem się w swoim łóżku, w ramionach mojej rodzicielki.

Nie wszystkie noce takie były. Czasem po prostu nie chciało mi się spać, więc zajmowałem się czytaniem albo słuchaniem muzyki. Pisałem też z Erykiem, jeśli odrabiał lekcje do późna, a według mojej oceny zdarzało się to nader często.

Chcąc z tym walczyć, zostawiałem zapalone światło. Ale wtedy wszystkie koszmary przenosiły się z otoczenia do mojej głowy i znów nie dawały mi spać.

Tamtej nocy było podobnie. Choć zostawiłem włączoną lampkę nocną, budziłem się raz po raz. Śniło mi się, że spadam, krzyczę, a potem wpadam do wody, choć przecież powinna ze mnie zostać mokra plama. Topię się, wymachuję rękoma, aż w końcu krztuszę się wodą i opadam na dno. Choć powinienem już umrzeć, wciąż czuję ucisk w klatce piersiowej i ogień w płucach.

Poderwałem się, krzycząc, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Miałem wrażenie, że cały tlen został mi odebrany. Zacisnąłem pięści na kołdrze, starając się opanować drżenie ciała i szloch, jednak zdołałem się uspokoić dopiero wtedy, kiedy otuliły mnie ciepłe ramiona mamy.

— To był tylko sen, synku — powtarzała, delikatnie gładząc mnie po włosach. — Tylko sen. Jesteś bezpieczny.

Wcale nie czułem się bezpieczny. Nigdy nie czułem się bezpieczny. Moje życie polegało na ciągłym uciekaniem przed zagrożeniem, zwłaszcza ludźmi, i nigdy nie potrafiłem powiedzieć, że jestem całkowicie spokojnie. Przez tyle lat zdążył się we mnie wykształcić całodobowy tryb gotowości na ucieczkę.  W każdej chwili mogłem zaszyć się w swoim pokoju, zamknąć drzwi na klucz i schować się pod kołdrą. Nawet fakt, że byłem sam w domu, nie robił różnicy.

SkrzypekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz