|6|

4.3K 536 178
                                    

Miałem mętlik w głowie.

Na zewnątrz świeciło słońce, ale byłem pewien, że wcale nie jest tak ciepło. Okno zamknąłem w obawie przed chłodem i muzyką, która znów mogła mną zawładnąć. Po incydencie ze Skrzypkiem unikałem możliwości spotkania z nim, ponieważ doskonale wiedziałem, że już i tak jestem podejrzany. No chciałem, aby Eryk zaczął dociekać, co jest powodem mojego zachowania, ponieważ to mogłoby się dla mnie źle skończyć.

Kiedy się tu wprowadził, miałem nadzieję, że nie będzie się mną interesował. Bo dlaczego by miał? Nie przedstawiałem wówczas żadnej wartości, która mogłaby być podstawą pod przyjaźń czy nawet utrzymywanie zwykłych kontaktów.

Po naszym wczorajszym spotkaniu nie byłem już tego taki pewny. Chłopak wydawał się być zaniepokojony, jakby faktycznie się martwił. Ale nie mogłem pojąć, dlaczego tak bardzo mu zależy. Może faktycznie już poznał moją historię i sam postanowił się przekonać, ile w tym prawdy?

Westchnąłem. Skrzypek był zagadką, której nie potrafiłem rozwikłać. A może się bałem? Nigdy nie miałem przyjaciół, ponieważ mój strach zawsze mi tego zabraniał. I w końcu się mu poddałem – zamknąłem się w swoim świecie, a mama, widząc moje zachowanie, złożyła wniosek o tok samodzielnego nauczania. Dzięki temu mogłem ograniczyć kontakty z ludźmi do niezbędnego minimum.

Mimo to Skrzypek był inny. Jego twarz nie posiadała żadnych oznak kpiny, która gościła u innych, gdy na mnie patrzyli. Nie próbował naciskać, szanował to, że nie chcę być dotykany – nie musiałem tego mówić, on po prostu to wyczuł. Do tego zaoferował mi swoją pomoc w razie problemów – Gdyby coś się działo, pamiętaj, że mieszkam naprzeciwko, powiedział.

Ale dlaczego?, dźwięczało mi w głowie. Nikt nigdy się mną nie interesował. Dlaczego więc on miałby to robić?

Postanowiłem nie szukać odpowiedzi na to pytanie. Nie dlatego, że nie chciałem jej poznać – po prostu bałem się, co może nią być.


Muszę przyznać, że lubiłem jesień. Wiedziałem, że większość ludzi nie znosiło silnych, zimnych wiatru i ciągłego deszczu, jednak ja nie miałem nic przeciwko temu. Głównie dlatego, że całe dnie przesiadywałem w domu. Nie musiałem się martwić, że zmoknę albo się przeziębię.

Westchnąłem. Słońce zachodziło coraz wcześniej i w efekcie musiałem mieć zapaloną lampkę biurkową, by swobodnie się uczyć. To była chyba jedyna rzecz, która nie podobała mi się w jesieni. Poprawiłem okulary na nosie i odwróciłem wzrok od okna. Nie mogłem myśleć o Eryku. Ludzie są źli.

Odniosłem wrażenie, że zaczęło padać, ponieważ od czasu do czasu o parapet coś stukało. Na zewnątrz wiał porywisty wiatr, więc równie dobrze mogłyby to być niewielkie gałązki czy nawet liście uderzające z większą siłą o okna.

A jednak coś mi podpowiadało, że nie jest to nic normalnego. Odruchowo przygryzłem wargę, czując, że moje serce przyspiesza.

Zamknąłem oczy. Tylko spokojnie, pomyślałem. Starałem się nie zwracać uwagi na powtarzające się stukanie, aby nie denerwować się jeszcze bardziej, bo to mogłoby się skończyć atakiem paniki, a tego chciałem uniknąć.

Stukanie wcale nie ustępowało. Za to moje nadzieje, że zaraz wszystko się skończy, powoli zaczęły gasnąć. Nie rozumiałem, co się dzieje. O co chodzi?, pytałem samego siebie.

Wstałem z fotela w celu sięgnięcia z szafki stojącej po drugiej stronie pokoju notatnika, w którym miałem rozrysowane parę rzeczy z zakresu biologii. Od zawsze byłem wzrokowcem i nauka przychodziła mi dużo szybciej, jeśli pisałem zagadnienia lub je rysowałem. A jednak muzykę potrafiłem sobie wyobrazić doskonale.

SkrzypekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz