|34|

3.8K 277 90
                                    

Ciepło.

To była pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie, kiedy rano otworzyłem oczy.

Na zewnątrz było już jasno. Promienie słońca przedostawały się przez okno do pokoju przez cieniutką firankę, sprawiając, że w normalnych okolicznościach pewnie chętnie wstałbym z łóżka i zaczął dzień w jakiś produktywny sposób.

Ale było mi tak ciepło.

Nie chciałem się nawet poruszyć, bo miłe uczucie oplotło mnie niczym magiczny szal i nie pozwoliło nawet myśleć o tym, żeby od niego uciekać. Znów zamknąłem oczy, dryfując pomiędzy jawą a snem z zamiarem korzystania z tego stanu błogości jeszcze przez chwilę.

Poruszyłem się nieznacznie, chcąc zmienić pozycję leżenia, a wtedy moje ciało napotkało opór. Zmarszczyłem brwi, powoli się rozbudzając, a mój wzrok zaczął wędrować po pokoju. Na pewno nie był to mój pokój... A więc czyj? Przetarłem oczy, pozbywając się resztek snu, po czym powoli odwróciłem się na drugi bok. Dopiero wtedy poczułem, że coś leży na moim brzuchu, a ciepło, które było takie przyjemne, pochodzi od anioła.

Moje oczy napotkały spokojną twarz Eryka pogrążoną we śnie. Leżał na boku, ubrany w szarą, wyblakłą koszulkę, z jedną ręką przerzuconą przez moje ciało tak, że przytulał się do moich pleców. Poczułem rumieniec na twarzy na myśl, że spaliśmy tak przez całą noc – i że wydawało mi się to takie przyjemne.

Jedyną skazą w jego idealnej osobie była głowa pozbawiona włosów, co przyjąłem z lekkim ukłuciem w sercu. Mimo to Eryk wydawał się piękny jak zwykle, a sen dodatkowo sprawiał, że wyglądał na dużo spokojniejszego i, co najważniejsze, wypoczętego.

Ostrożnie podniosłem dłoń, czując, że serce bije mi nieco mocniej. Delikatnie dotknąłem jego ciepłego policzka opuszkami palców – nie chciałem go przecież obudzić. Powinien nabierać sił. Moje palce ledwie stykały się z jego skórą, wędrując coraz dalej i dalej poprzez linię szczęki Eryka, aby w końcu spocząć na jego różowych wargach.

I właśnie wtedy wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, a Skrzypek otworzył oczy.

Natychmiast cofnąłem rękę, czując przypływ wstydu. W oczach Eryka kryło się rozbawienie, jakby od dawna śledził moje poczynania i specjalnie przedłużał moment, aby złapać mnie na gorącym uczynku.

— Prze-Przepraszam — wydukałem, czerwieniąc się. — J-Ja tylko...

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Eryk odwrócił się na brzuch i ponownie przerzucił ramię przez moje ciało, po czym pocałował mnie w policzek.

— Dzień dobry — powiedział z sennym uśmiechem na ustach. Jeszcze nie do końca się obudził, bo jego oczy co rusz zamykały się i otwierały, jakby nadal walczył ze snem. — Zdecydowanie możesz mnie tak budzić częściej.

Odwzajemniłem uśmiech, przybliżając się do ciepłego ciała Skrzypka. Pachniał pościelą i wanilią, co sprawiało, że znów poczułem chęć pójścia spać.

— Dzień dobry — odpowiedziałem, po czym dodałem: — Dałoby się załatwić.

Przez kilka chwil wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Nie chciałem nawet zastanawiać się, która godzina; czułem się tak dobrze, że mógłbym spędzić w ten sposób cały dzień. Chociaż mój żołądek powoli zaczął dopominać się śniadania.

— Nie mogę uwierzyć w to, co się stało — powiedział nagle Eryk tak cicho, że ledwo go usłyszałem.

Miałem ochotę zapytać, o co mu chodziło, ale wtedy to do mnie dotarło: wczorajszy obiad. Nocowanie. Łzy. Pocałunki. Przypomniałem sobie wszystko, co zostało wyznane i doświadczone, a moje serce zabiło mocniej.

SkrzypekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz