"Czy... czy on nazywa cię tatą?"

6.9K 555 752
                                    


Louis chodził po centrum handlowym i kupował ostatnie prezenty. Miał już te dla Tima, rodziców i dziadków. Harry był dla niego największym wyzwaniem, ale w jego głowie rodził się pewien pomysł. W końcu wrócił do sklepu z elektroniką i stanął przed aparatami. Styles miał fioła na punkcie fotografii i zatrzymywaniu momentów na papierze. Jego galeria pełna była zdjęć ze wspólnych chwil i co chwilę prosił Louisa o nowe selfie, gdy byli daleko od siebie. Tomlinson nawet to polubił i ostatnio wrzucił jedno na Instagrama, który założony był głównie, by pilnować Tima.

– Mogę w czymś pomóc? – zapytała kobieta, stając obok niego.

– Szukam prezentu dla kogoś, kto lubi robić zdjęcia. Jednak nie chciałbym lustrzanki.

– Może polaroid? Ludzie teraz szaleją na ich punkcie, a zdjęcia gotowe są naprawdę szybko. – Wskazała na odpowiednią półkę z Instaxami. Były w różnych kolorach, a Louis nie spodziewał się, że jest ich aż tak wiele. Kobieta wymieniała zalety, a on w końcu poprosił o ten wzorowany na starych aparatach. – Chciałby pan dokupić wkłady?

Louis pokiwał głową, uśmiechając się. Wiedział, że aparat idealnie będzie pasował do reszty i nie mógł doczekać się otwierania prezentów.

Harry chodził po Tokio i dokupował pamiątki. Miał już kilka magnesów dla Tima, bo ten lubił takie rzeczy. Jednak najważniejsze były prezenty świąteczne, a on nie mógł doczekać się rozpakowywania, bo chciał widzieć miny najbliższych. Ważny był też prezent urodzinowy, a w tym bardzo pomógł mu nastolatek. Mieli spotkać się już za kilka dni, a on odliczał dni z niecierpliwością. Cholernie tęsknił, radząc sobie tylko jedynie dzięki lekom i winie. Jego manager przeprowadził już z nim jedną rozmowę, która skończyła się kłótnią. Potem psychiatra, który zalecił terapię, ale on prosił jedynie o Xanax. Na końcu matka, która wydzwaniała kilka razy dziennie.

Tęsknił zupełnie jak Tim, który już niedługo miał zobaczyć się z Zoey. W piątek wybiegał ze szkoły, wcześniej żegnając się z przyjaciółmi i życząc im wesołych świąt. Zdziwił się, widząc Harry'ego na podjeździe. Mężczyzna stał oparty o auto i z uśmiechem rozkładał ramiona, by przytulić małego szatyna.

– Tata mówił, że będziesz wieczorem – zauważył.

– Zrobiłem wam niespodziankę i wsiadłem we wcześniejszy samolot. Nie cieszysz się?

– Totalnie się cieszę!

Tim z podekscytowaniem opowiadał o jutrzejszej wycieczce i prezencie, który dostał od Zoey. Chwalił się bluzą, którą miał na sobie i nie mógł powstrzymać radości. Harry cieszył się jego szczęściem i faktem, że Timmy jest w kontakcie z Anną, która przesyła mu zdjęcia szczeniaków. Ubolewał, że nie widział ich już kilka tygodni, a Styles uśmiechał się pod nosem, bo wiedział jaką niespodziankę szykuje mu ojciec.

Louis zmęczony pakował się po pracy. Szare chmury i delikatny deszcz nie zachęcały do wyjścia z budynku, ale kąciki ust podnosiły się, gdy przypominał sobie, że niedługo będzie przy ukochanym. To był naprawdę podły okres. Harry nie miał dużo koncertów, ale wywiady nakładały się z nagraniami różnych programów i musiał zostać w Azji trochę dłużej. Zwłaszcza że chciał pomóc w jednej z fundacji i musieli omówić warunki współpracy. Był z niego dumny, ale jednak wolał mieć go blisko, bo mężczyzna nie wyglądał za dobrze ostatnimi czasy. Zdziwił się, widząc go na parkingu przed budynkiem.

– Zabiję go – mruknął, widząc, że ten trzęsie się już z zimna. – Zabiję cię! – powiedział, jednocześnie wtulając się.

– Też się cieszę, że cię widzę.

Be my MedicineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz