Louis nienawidził siebie za to, co robił w tej chwili. Przekraczał wszelkie granice zaufania i przyzwoitości, ale jednocześnie musiał działać, by chronić syna, który opuszczał szkołę i ewidentnie nie radził sobie z sytuacją. Jego ręce drżały, gdy czekał, aż komputer się uruchomi i dopiero teraz zauważał, jak wolno chodzi. Okej, Tim narzekał na niego jakiś czas temu, ale szatyn wpuścił to jednym uchem i wypuścił drugim, wiedząc, że ten po prostu chce naciągnąć na wymianę sprzętu. Temat zniknął, a on teraz notował w głowie, że musi rozejrzeć się za czymś nowym dla syna i być może zrobi z tego prezent urodzinowy za cztery miesiące.
– Nie jestem pewien czy chcę być tego świadkiem – powiedział Harry, który jeszcze chwilę wcześniej próbował ukochanemu wybić z głowy ten szalony pomysł. – Wyprę się, jeśli on zapyta, czy wiedziałem.
– Okej.
– Ty też nie powinieneś.
– Jezu, Harry, on nic nam nie powie. Powiedział ci o hejtach? Nie. A Zoey na pewno coś pisał.
– Ale to są ich tajemnice, Louis – jęknął.
– A ja jestem jego ojcem i jeśli coś by sobie zrobił, to ja umarłbym z wyrzutów sumienia, rozumiesz? Rodzicielstwo to nie tylko kupowanie prezentów i sprawdzanie matmy, Hazz.
Mężczyzna pokręcił głową, gdy ten wpisywał hasło. Jego serce zatrzymało się, gdy komputer próbował się zalogować i odetchnął z ulgą, widząc, że TimmyTheTommo nadal działa.
– Nie przeglądaj folderów – poprosił Styles, patrząc na ekran. – Możemy trafić na coś, czego nie chcemy widzieć.
– Masz rację. Najpierw Facebook.
– On nas zabije.
– Nie dowie się, spokojnie. Kiedyś robiłem to regularnie, by upewnić się, że nie wchodzi na nieodpowiednie strony i nie nawiązuje nieodpowiednich znajomości. Mieliśmy taki układ, wiesz: on zakłada Facebooka, a ja mam do niego dostęp.
– Wykorzystamy to z drugim dzieckiem.
– To jest kontrola rodzicielska, nic złego. – Louis próbował przekonać samego siebie, ale czuł się naprawdę okropnie, wchodząc w konwersacje.
Konfa klasowa, potem ta ze znajomymi, wiadomości z Alexem, który wysyłał kilka obrazków, a Tim wybuchał śmiechem, odpowiadając podobnymi memami. Nazwisko chłopaka wydawało się Louisowi znajome, ale nie miał teraz czasu, by zastanawiać się nad tym dłużej.
– Kim do cholery jest Freddie? – mruknął, marszcząc brwi, gdy zauważył ostatnie wiadomości.
Freddie Malone: Będziesz jutro?
Tim Tomlinson: No jasne!
Freddie Malone: Nie mogę się doczekać! x
– Mówił ci gdzie idzie? – Spojrzał na Harry'ego, który opierał się o biurko.
– Nie.
– Pytałeś?
– Nie. Powinienem?
– Mogłeś zapytać, ale i tak nie powiedziałby prawdy.
Louis wrócił do przeglądania wiadomości, by w końcu trafić na Zoey. Tim pisał z nią naprawdę długo, wspominając, że ogląda serial i cieszy się, że ma weekend. Dziewczyna była zła na niego i groziła, że go zablokuje, jeśli ten dalej będzie się tak zachowywać.
CZYTASZ
Be my Medicine
FanfictionLouis Tomlinson to trzydziestolatek samotnie wychowujący dorastającego nastolatka. Trzynastoletniemu Timowi wreszcie udaje się namówić ojca na koncert idola jakim jest Harry Styles. Stojąc w pierwszym rzędzie, chłopak wygrywa zaproszenie na scenę, j...