"Witam was na finałowym przedstawieniu"

5.7K 433 373
                                    


 Tim cieszył się, wtulając w ojca, gdy ten przyleciał na weekend. Naprawdę za nim tęsknił i brakowało mu go. Teraz mieli spędzić ze sobą dwa dni i już nie mógł się doczekać. Z podekscytowaniem opowiadał o szkole, która niedługo się kończyła. Jay uśmiechała się, widząc syna z Harrym, a ich miłość unosiła się w powietrzu. Pożegnała się, odwożąc ich do domu i obiecując, że niedługo przyjedzie. Nastolatek miał mnóstwo historii do opowiedzenia, więc siedzieli w trójkę, jedząc pizzę i ciesząc się sobą. Louis naprawdę za nim tęsknił i zauważał zmiany. Włosy chłopaka były inaczej ułożone i nie wiedział, czy głos jego syna również się zmienił, czy może właśnie zaczynał szaleć.

– Bolało? – zapytał, patrząc na tatuaże.

– Jak cholera, dlatego ty nawet nie masz co myśleć o tatuażu – powiedział Louis, rzucając Puffy'emu piłkę. Harry uśmiechnął się, kręcąc głową, a Tim prychnął.

Nastolatek cieszył się, gdy padła propozycja wesołego miasteczka. Jedli watę cukrową, zaliczając kolejne atrakcje i Louis odpuszczał sobie rollercoastery, których szczerze nienawidził. Czekał na dole, gdy dwójka korzystała z przejazdów i przytulał ukochanego i syna, pytając, jak było. W końcu trafili na stoisko, gdzie do wygrania były pluszaki, a Tim wskazał na dużą pandę, mówiąc, że musi ją mieć. Styles rywalizował z ukochanym, gdy założyli się, kto ją zdobędzie. Posmutniał, przegrywając i odebrał fokę na pocieszenie. Lou pocałował go, mówiąc, że uzna ją za prezent i od razu odebrał zabawkę. Jego syn z podekscytowaniem opowiadał o ogromnym pluszaku i dziękował ojcu za wygranie.

Siedzieli w restauracji, jedząc pizzę i rozmawiając na temat wakacji. Tim cieszył się, że za kilka tygodni będzie wolny, wyśpi się i będzie mógł dłużej przebywać poza domem. Jednak wizja spędzenia jeszcze kilku dni w trasie była najbardziej kusząca, a on przytulił Stylesa, gdy o tym wspomniał. Harry sam nie mógł doczekać się zakończenia trasy. Był przemęczony i rozdrażniony, a jedyne, o czym pragnął to trochę spokoju. Zupełnie jak Louis, który wiedział, że nie może narzekać, ale mimo to ze zniecierpliwieniem czekał na powrót do Londynu. Okej, koncertowanie z ukochanym dawało mu możliwość zwiedzania, co kiedyś było jego pasją, ale teraz nie miał nastu lat i nie mógł spać po kilka godzin dziennie, by potem ruszać dalej. Często budził się w kolejnym hotelu i dopiero lokalizacja na telefonie uświadamiała mu, gdzie się znajdują. Zmienne strefy czasowe i różna pogoda wypalały go, a on miał coraz mniej sił i dobrego humoru. Tęsknił za Timem, dobijała go sytuacja z pracą i w związku ze Stylesem częściej pojawiały się małe sprzeczki tak naprawdę z niczego. Spędzali ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę i czasami po prostu potrzebowali od siebie odpocząć. Zazwyczaj wtedy Louis przeglądał mapę, wytaczając sobie ścieżkę do biegania, a Harry szedł na siłownie, gdzie ćwiczył pod okiem trenera personalnego. Teraz mieli mieć krótką przerwę, bo następnego ranka chłopak jechał do Manchesteru. Tim był tam tydzień wcześniej, spędzając weekend z Anną i jej rodziną, gdzie siedzieli przy grillu i cieszyli się swoją obecnością. Pożegnali się po wspólnej kawie i Louis rzucił mu kluczyki do swojego auta, zabraniając jazdy Ferrari. Jakiś czas temu śniło mu się, że jego ukochany zginął w wypadku i był przewrażliwiony na punkcie prowadzenia sportowego samochodu. Styles westchnął, całując go ostatni raz i przytulając Tima.

– Myślisz, że on jeszcze pije? – zapytał nastolatek, zbierając talerze po śniadaniu.

– Nie pije, nie ma kiedy.

– A skąd wiesz? Robicie mu testy?

– Tak, co jakiś czas ma robiony test.

– Naprawdę?

Szatyn pokiwał głowa, biorąc się za sprzątanie. Dom był naprawdę zadbany dzięki Jay, która przyjeżdżała co kilka dni, by podlać kwiaty i ogarnąć powierzchnie z kurzu. Louis był jej naprawdę wdzięczny i nie miał pojęcia, w jaki sposób może się odwdzięczyć. Było mu głupio, że w wieku trzydziestu lat nadal jest w znacznym stopniu zależny od rodziców, ale ci nie przejmowali się, zapewniając, że to nic takiego. Ale dla niego to nie było nic takiego, gdy widział, że raty kredytu spłacane są w terminie.

Be my MedicineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz