"Wyrabiasz się jako ojciec, Harry"

5.7K 512 370
                                    

Louis z uśmiechem odbierał Lily od rodziców, a dziewczynka opowiadała o szkolnej wycieczce do muzeum. Mieli spędzić razem weekend, gdy jej rodzice robili sobie spontaniczną wycieczkę, by trochę odpocząć i nacieszyć się sobą. Liam zaskoczył Anę, pokazując jej bilety na atrakcje w Paryżu, a ona rzuciła się w jego ramiona, dziękując za niespodziankę. Dawno nigdzie nie wyjeżdżali sami, a teraz trafiła się idealna okazja i żal było nie skorzystać.

– Wujek, a wiesz, że mamusia wiosną urodzi mi dzidziusia?

– Wiem, Lily, bardzo się cieszysz? – Spojrzał w lusterko, gdzie odbijała się twarz dziewczynki.

– No jasne!

– A chciałabyś brata czy siostrę?

– Siostrę! A mogę mieć starszą?

– To chyba tak nie działa, skarbie – zaśmiał się, wjeżdżając na podjazd. Oboje weszli do środka, gdzie był już Harry po skończonej terapii.

– Wujek! – Dziecko rzuciło się na niego, domagając się przytulenia. – Wiesz, że będę mieć dzidziusia?

– Ty? – Udał zdziwionego. – Gdzie? Tutaj? – Połaskotał ją po brzuchu, trzymając na rękach. Dom zapełnił się jej śmiechem, który udzielił się mężczyznom.

– Nie, mama ma! Ale mi urodzi!

– Naprawdę?

– No tak, mówię przecież! Gdzie Puffy?

– Śpi pod stołem. – Wskazał na psa pod stołem w jadalni i puścił dziewczynkę, która od razu do niego poszła.

– To będzie długi weekend – westchnął Louis, wtulając się. Został obdarowany całusem w głowę i musiał zająć się Lily, która poprosiła o sok.

Ich dom wypełniony był dziecięcym głosikiem, gdy grali razem w gry na konsoli. Harry udawał, że nie umie przejść poziomu i dawał Lily wygrywać, a Lou obserwował ich z uśmiechem, siedząc na kanapie. Dziewczynka opowiadała o szkole i domu, gdzie tatuś ciągle tulił się z mamusią i kupował jej kwiatki. Ucieszyła się na widok Tima, który w butach wpakował się do salonu, od razu dostając upomnienie, bo Louis nie miał zamiaru sprzątać błota.

– Hej, młoda. – Wyciągnął rękę w jej stronę, przybijając piątkę. – Mogę nocować dzisiaj u Josha? –Spojrzał na Louisa.

– Będziecie się uczyć?

– Pogramy w gry, a potem będziemy oglądać filmy. Mogę?

– Zadzwonię do jego rodziców.

– Jezu, tato, już z nimi gadałem i się zgodzili, nie rób scen. Powiesz mu coś, Harry?

– Niech idzie, Lou. I tak będziemy zajęci. – Pogłaskał Lily po głowie. – Odwieźć cię?

– Jeśli ci się nudzi, to z grzeczności nie odmówię.

– Masz autobus, Tim.

– Ta, mam też kurtkę i buty, a jest zimno jak cholera.

– Mam nadzieję, że masz też funta, a słoiczek jest tam. – Louis wskazał na odpowiednie naczynie. Już od jakiegoś czasu stały trzy, a Harry skrupulatnie wrzucał tam drobne za każde brzydkie słowo, które wyrwało się spomiędzy jego warg. Oprócz tych w czterech ścianach sypialni, bo nie był w stanie powstrzymywać się, gdy był naprawdę bliski orgazmu. Dopiero teraz Styles uświadamiał sobie, jak dużo przeklina i ganił się za to, obiecując sobie poprawę. Jednak słoiczek zapełniał się coraz bardziej, a on czuł coraz większe przerażenie.

Be my MedicineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz