#4 Nikt nie umiera jako dziewica.Życie wydyma nas wszystkich.

7.4K 529 185
                                    

   Odchyliłam się na krześle rozcierając oczy na ,które ledwie widziałam.Złapałam w rękę tablet ze spisanymi informacjami i wstałam cała zesztywniała idąc na górę.

   Barnesa zastałam w salonie przed telewizorem gdy ze skrzywieniem oglądał szwedzkie wiadomości.Podeszłam opierając się o narożnik.Spojrzał na mnie z ukosa ,ale nie powiedział ani słowa.

-Powinieneś to rozumieć poligloto.Może zacznij nadrabiać zaległości.Filmy? Porno?Seriale?-złapałam ręką poduszkę i  uderzyłam go-Zdawało mi się że rozumiesz po rosyjsku.

-Rozumiem-był kurewsko zdystansowany i spięty.

   Wydęłam wargi przerzucając obraz z tabletu na telewizor.Na ekranie pojawiła się lista filmów,muzyki i tym podobnych.Rzuciłam odblokowane urządzenie na narożnik po czym olewając jego pytające spojrzenie opuściłam pomieszczenie.

   Mocnym makijażem ukryłam zmęczenie na twarzy.Ubrałam czarny kostium,obcasy oraz marynarkę.Nóż w opasce na udzie sprawił że czułam się względnie bezpieczna.Podpięłam włosy w niedbałego koka i biorąc sportową torbę wyszłam z pokoju.

-Wychodzę!-powiadomiłam go sprawdzając zegarek.

-Yhym-mruknął w odpowiedzi.

   Zmrużyłam oczy.Mój nastrój zmienił się diametralnie i zacisnęłam wargi.

-James?-spytałam.

-Tak?

-Nie wiem kiedy wrócę-oznajmiłam cierpko.

   Podeszłam do narożnika chyba zwyczajnie chcąc wyładować buzującą we mnie złość i po raz kolejny dziś uderzając go poduszką.Zanim jednak zdążyłam go zdzielić chyba instynktownie odwrócił się wyrywając mi ją i łapiąc mocno moje ręce.

-To boli-syknęłam ,bo chyba nie zdawał sobie sprawy ze swojej siły-Przestań.Mi nie dali żadnego serum żeby siniaki goiły się na mnie jak na psie.

-Co wiesz?-spytał puszczając mnie i orientując że wiem więcej niż przedtem.

-Że nie panujesz nad swoimi odruchami i siłą-uśmiechnęłam się słodko.

   Odwróciłam się na pięcie idąc do drzwi i próbując zrobić szpilkami dziury w panelach.

-Kurwa...!-zaklął orientując się że nawet nie może zawołać mnie po imieniu.

-A słowo ciałem się stało i właśnie stanęło przed tobą-otworzyłam drzwi-A tak serio to wymyśl coś kreatywnego-mrugnęłam zamykając za sobą i idąc do swojego samochodu.

***

   Byłam spita,rozczochrana i idę o zakład że szminka nie znajdowała się tylko na moich ustach.Weszłam do domu od razu zrzucając obcasy.Na boso doszłam do schodów gdzie zatrzymał mnie James.Odwróciłam się opierając o balustradę.

-Hę?-uniosłam brew.

-Co o mnie wiesz?-spytał mało inteligentnie.

   No bo ej! Byłam wcięta.

-Wiem-przytaknęłam siadając na stopniach ,gdyż zaczęłam się zsuwać z mojego oparcia-Że nazywasz się James Buchanan Barnes.Urodziłeś się ...10 marca 1917 roku w Shelbyville. Mieszkałeś w Nowym Jorku.Byłeś bronią Hydry.Prali ci mózg,torturowali i szkolili.Zanim dowiedziałeś się jak się nazywasz reagowałeś na Asset lub Zimowy Żołnierz.Nie wiesz o sobie nic.A ja wiem prawie wszystko-zaśmiałam kładąc się na schodach i przymykając ciężki oczy-Wiem też jak cię odpalić i jak odciąć ci zasilanie.

   Nie spodziewam się że będę pamiętać cokolwiek.A tu proszę.Może nie jest ze mną tak źle jak myślałam?

   Uchyliłam jedno oko.Stał nade mną z tą miną typu : Chryste za jakie grzechy?

-Czego? Nie odpowiada ci że jesteś zdany na alkoholiczkę,dziwkę i hackerkę?-spytałam-No cóż.Wiedz że mi też.

   Podniósł mnie ze schodów przerzucając przez ramię.

-Zamilcz Adrienne.

-Oh ...Adrienne-mlasnęłam z niesmakiem-Ujdzie.

   Wbiłam wzrok w podłogę.

   No dobra jego dupę ,ale jestem tylko kobietą okey? Podpitą kobietą w woli ścisłości.Miałam ochotę go klepnąć ,ale poczułam jak ten bezceremonialnie rzuca mną na łóżko.

*****

Dziękuję dwóm osobom ,które dają gwiazdki za moje wypociny ;*

Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz