Podeszłam do kanapy teatralnie upadając i przewieszając nogi przez oparcie.James spojrzał na mnie jakby dopiero teraz zorientował się że jest ze mną coś nie tak.
-Miałeś się ogarnąć ,a nie dalej oglądać po nocy porno-zauważyłam ze śmiechem.
-Nie oglądam-złapał za poduszkę i uderzył mnie nią lekko.
Boże...Będzie ślad.
-Szpachlą to nakładasz?-zmienił temat patrząc na ślady makijażu na poszewce.
-Ja dzięki temu przynajmniej nie jadę na ręcznym-zarechotałam gdy uderzył mnie ponownie.
Śmiejąc się zsunęłam się plecami na podłogę broniąc przed jego ciosami.Złapałam jedną z poduszek ,które spadły po czym spróbowałam mu oddać.
Ale cholera no.
Byłam w gorszej sytuacji ,okey? I siła fizyczna nigdy nie była moją dobrą stroną.
Kopnęłam go w nogę przez co zsunął się i był zmuszony podeprzeć się rękami o podłogę.Zawisł nade mną,a ja dopiero teraz zauważyłam że nawet się nie zmachał.Poczułam jego stosunkowo wolny oddech na policzkach.Wbijaliśmy w siebie chwilę wzrok ,aż w końcu stwierdziłam że dosyć tego dobrego i dmuchnęłam mu w twarz.
Skrzywił się od razu cofając ,a ja poniosłam się na łokciach wybuchając śmiechem.
-Jak gówniarz-skwitowałam-A ja chciałam ci dać wsiąść za kółko.
-Jestem starszy od ciebie-słusznie stwierdził-Ile ty masz w sumie lat?
-Nie pamiętam-wzruszyłam ramionami-Idziemy? Czy zamierzasz potem wstawiać pranie?
-Idziemy-wstał momentalnie.
Aż byłam ciekawa czy jego nagły zryw był spowodowany nagłą chęcią na jazdę samochodem czy stwierdzeniem że musi być on łatwiejszy w obsłudze niż tak zaawansowane urządzenie jak pralka.Podniosłam się zgarniając po drodze bluzę z oparcie fotela i pobiegłam za nim.
Dogoniłam go stając na palcach ,ale gdy chciałam związać mu włosy ,które wiecznie wpadały mu do oczu złapał mnie mocno za nadgarstki odwracając się do mnie.Cmoknęłam nie zadowolona ze świstem wciągając powietrze i chyba przypominając mu że on też go potrzebuje.
-Nie zachodź mnie od tyłu-mruknął prześlizgując się przez maskę na drugą stronę.
-Mój biedny lakier-westchnęłam-Zwiąż włosy-strzeliłam do niego gumką.Słowa "to nie moja wina to przez włosy!" będą jednoznacznie oznaczały fakt że ogolę cie na łyso.Lubię te auto.
Parsknął unosząc lekko kąciki warg.Związał je patrząc na mnie wyzywająco ,a ja miałam ochotę ponownie śmiechnąć. Autentycznie zachowywał się dzisiaj jak gówniarz.
Rzuciłam mu kluczyki ,którymi otworzył pojazd.Wsiadłam od razu zapinając się pasami.Brunet wsadził kluczyki do stacyjki.
-Czekaj!-spojrzał na mnie pytająco-Spróbuj nas nie zabić-poprosiłam-Byłabym mało atrakcyjnym trupem*.
Wywrócił oczami odpalając.
A auto ruszył gwałtownie i jeszcze gwałtowniej zahamowało.
-Kurwa!-wyrwało mi się gdy próbowałam znaleźć resztki swojej odwagi.
Panie daj mi siłę.Albo chociaż papierosy.
Barnes tylko spojrzał na nie przelotnie zanim względnie "spokojnie" wyprowadził samochód z posesji.Ukryłam twarz w dłoniach licząc do dziesięciu.Szybka kalkulacja gdzie były kamery oraz gdzie jest mniejsza szansa na uszkodzenie samochodu na dziurach w drodze i wskazałam mu krótszą drogę do autostrady.
-Ile on wyciągnie?-spytał ,a ja posłałam mu przerażone spojrzenie.
*****
*ktoś ,coś Sherlock?
Ktoś wyobraża sobie Buckyego w krótkich włosach? :)))
CZYTASZ
Destroyed //Bucky Barnes
FanficOd początku wiedziała że to był błąd. Po paru dniach wiedziała że nie będzie łatwo. Po paru tygodniach była pewna że będzie ją to wiele kosztowało. Ale czy dwóch równie zepsutych ludzi jest w stanie sobie pomóc? Kwestia definicji.