-Co robisz?-zagadnęłam wesoło podskakując w jego stronę.
Boże co ćpałeś przy tworzeniu mnie? Czyżby chmury były oparami marihuany? A może w mirrze coś jest? To by wyjaśniło dlaczego mohery tak często chodzą do kościoła.
-A na co ci wygląda?-spytał zatrzymując się w połowie pompki.
-Na dzikie pełzakowanie po podłodze-odparłam siadając przed nim.
Prychnął wracając do wykonywania ćwiczeń ,a ja z zainteresowaniem przejechałam wzrokiem po jego napinających się mięśniach.Zagapiłam się chyba na dłuższą chwilę bo znów przerwał opierając ciężar ciała na bionicznej ręce.
-Gapisz się-stwierdził z łobuzerskim uśmiechem.
-Jest na co-otrząsnęłam się z letargu-Chciałam pojechać do miasta i porobić parę zdjęć zanim wyjedziemy-oznajmiłam.
-Oh-mina mu lekko zrzedła-I mam rozumieć że mam ci towarzyszyć?
-Dobrze że się rozumiemy-wyszczerzyłam się-Tylko nie bierz glanów.
***
Ciągnęłam go w stronę najwyższego punktu w mieście czy stety bądź niestety wieży kościelnej.Lepsze to niż nic.Zwłaszcza że kościół był niezwykłą koronkową budowlą w stylu gotyckim czym całkowicie mnie kupił.
-Myślałem że jesteś bardziej kreatywna-margnął.
-Zamknij się i chodź.
Przewiesiłam aparat przez ramię po czym wsunęłam drut do starego zamka bocznego wejścia i z dumnym uśmiechem pogoniłam go żeby wchodził szybciej.
-Oszalałaś?-spytał kiedy zamknęłam za sobą drzwi.
-Nie-mruknęłam.
Sięgnęłam do kieszeni jego jeansów zabierając mu telefon i włączając latarkę.Powoli zaczęłam pokonywać kolejne zabezpieczenia w postaci krat,metalowych drzwi i oporu bruneta.Wdrapałam się ze swoją cholerną kondycją na jedną z wież.Zzipana przewiesiłam się przez okno pijana szczęściem wziętym z cholera wie z czego.
Poczułam jak James mocno łapie mnie w pasie jakby bał się że pod wpływem chwili rzucę się w dół.Pochylił się nawet nie ruszony tymi schodami lustrując czarną noc spowijającą miasto ,które powoli obumierało po to by odrodzić się rankiem.
Odwróciłam się chwilę patrząc na jego twarz ,a potem ...
Wpiłam się w jego usta z początku powoli i delikatnie korzystając z jego zdezorientowania.A on oparł się jedną ręką o kamienną balustradę ,drugą obejmując mnie w talii.Pocałunek zmienił się w bardziej chciwy ,a ja roześmiałam się w końcu wychylając do tyłu i rozkładając ręce czując jak zimny wiatr targa moimi włosami.
-Teraz tak na prawdę-parsknął-Co brałaś?
-Jeżeli ja brałam to ty brałeś razem ze mną Jaime.
Usiadłam na zimnym kamieniu i przyciągnęłam go do pocałunku na ,który się zgodził.Objął mnie jakby martwił go fakt że mogłabym rozbić się na bruku po czym zaczął oddawać pocałunki .Wsunęłam palce pod jego koszulkę ,ale tylko muskałam jego skórę bo było cholernie zimno.
-Nie przeginaj-mruknął łapiąc oddech.
-Nie dajesz mi się nacieszyć-zmarszczyłam nos.
I w ten sposób zaliczyłam nie tylko pocałunek na ,który czekałam tak cholernie długo ,ale i miałam te cholerne zdjęcia.Jak wychylam się przez okno.Jak całujemy się na tle miasta.Jak wdrapaliśmy się na samiutki czubek po kamiennych koronkach.
*****
Proszę nie bić! Ale macie sobie ich "zbliżenie".Wiem że nie tego chcieliście ,ale...Bo tak.To jak 5 komentarzy i robię kolejny?
![](https://img.wattpad.com/cover/158833821-288-k44790.jpg)
CZYTASZ
Destroyed //Bucky Barnes
ФанфикOd początku wiedziała że to był błąd. Po paru dniach wiedziała że nie będzie łatwo. Po paru tygodniach była pewna że będzie ją to wiele kosztowało. Ale czy dwóch równie zepsutych ludzi jest w stanie sobie pomóc? Kwestia definicji.