Zeszłam na dół przeciągając się leniwie i na razie nie do końca kontaktując.Jedyne co wyraźnie pamiętam z wczorajszego wieczoru to nasz pocałunek na fortepianie.I to pomogło mi w tym zdjęcie przyklejone taśmą klejącą nad łóżkiem.
Oparłam brodę na złożonych rękach przyglądając się jak brunet wrzuca puste butelki do worka.Skinęłam rozumiejąc swój dzisiejszy stan oraz początkowe problemy z pamięcią.
-Ile z wczoraj pamiętasz?-spytał nie odwracając się.
-Tyle ile trzeba-przeszłam przez pokój zasiadając na narożniku.
Z westchnięciem po sprzątnął resztę ze stołu po czym rzucił worek na podłogę i padł na narożnik wzdychając ciężko.
-Wiesz że w dwudziestym pierwszym wieku jeśli kogoś pocałujesz to nie musi od razu oznaczać związku?-spytałam biorąc tablet ,który jest podłączony do nagłośnienia w domu.
-Co sugerujesz?-uniósł brew patrząc na mnie.
-To że jeżeli czasami mnie przytulisz bądź pocałujesz nic nie zmieni w naszej relacji-rzuciłam urządzenie na stół odgarniając do tyłu włosy.
Spojrzałam na niego tak samo beznamiętnie jak on na mnie.
Po czym wstałam i na kolanach podeszłam do niego wyciągając się ponad jego ciałem.Przez chwilę czułam jego oddech na swoich wargach.Spięcie wszystkich mięśni.A potem chwyciłam paczkę papierosów siadając na łydkach i wpychając sobie jednego w usta.
Parsknął śmiechem rozluźniając się lekko ,a ja odwzajemniłam uśmiech kręcąc głową.Włożyłam jednego szluga między jego wargi.Wyjęłam zapalniczkę odpalając nam używkę.
-Momentami zachowujesz się jak dupek,gówniarz lub człowiek z problemami psychicznymi-mruknęłam-Nigdy pomiędzy wiesz?
-Nie tylko ja w tym pomieszczeniu jestem pieprznięty-oznajmił z pełną powagą zaciągając się papierosem.
-Bo jesteś nie zdecydowany-stwierdziłam wypuszczając dym w stronę sufitu.
-Co mam ja do twojego sposobu bycia?-zmarszczył nos.
-Sporo-odparłam-Chodź chciałam ci coś pokazać zanim zdecydujesz się na nasz stuknięty pomysł.
Nie skomentował ,ale wstał i poszedł za mną na dół.Minęłam jego siłownie schodząc jeszcze niżej po czym otwierając moją pracownie.Zaciągnęłam się mocniej zanim pchnęłam ciężkie drzwi.Wpuściłam go przodem samej trzymając się trochę bardziej z tyłu.
-Więcej niż tu jest się o mnie nie dowiesz bo sama więcej nie wiem-skwitowałam ,gdy niepewnie wchodząc wgłąb zawalonego moimi pierdołami pomieszczenia.
Dałam mu chwilę na samodzielne przejrzenie moich rzeczy wiedząc że wszystkie moje kody do zabezpieczeń są w komputerach dla niego nie dostępnych.Ale to mu nie potrzebne.Podeszłam do kartonów kucając przy zakurzonych papierach i szukając tych najistotniejszych.
Kiedy je dorwałam zostały rzucone na metalowy stół wzbudzając zainteresowanie Barnesa ,który obecnie przyglądał się replice swojego stroju.
-Co to ?-spytał ,a ja wyczułam w jego głosie oziębłą,zdystansowaną nutę.
-Jakieś półtora roku temu dostałeś zlecenie mnie zabić-wyjaśniłam cicho-Zrobiłam replikę twojego stroju żeby mniej więcej znać twoje słabe punkty.Ale ,uh...Nie miałeś ich ,wiesz?-trochę nagięłam prawdę z czasem robienia go.
-A to?-wskazał palcem na papiery.
-Wszystkie moje tożsamości-odparłam popychając stertę w jego stron.
Papiery rozsunęły się pokazując niektóre zdjęcia.Brunetek, szatynek, blondynek,bladych, piegowatych...
*****
James po tym co widział zdystansuje się czy raczej znając Adrienne do tego stopnia poczuje się w jej towarzystwie lepiej?
I co to za dyskusja na temat ich zbliżeń? :')
CZYTASZ
Destroyed //Bucky Barnes
FanfictionOd początku wiedziała że to był błąd. Po paru dniach wiedziała że nie będzie łatwo. Po paru tygodniach była pewna że będzie ją to wiele kosztowało. Ale czy dwóch równie zepsutych ludzi jest w stanie sobie pomóc? Kwestia definicji.