-Idziesz?-spytałam.
Kieszenie białej bluzy miałam wypchane papierosami ,których pilnowałam jak skarbu.James ostatnio przesadzał z troską o mnie więc wolałam je mieć przy sobie.
Zaspany brunet prawie zwalił się ze schodów i po czym posłał mi zdegustowane spojrzenie widząc jak bawię papierosem brudząc cały filtr szarą szminką.
To chyba tyle by było z podpierdalania mi szlugów.
-Gdzie się tak śpieszysz?-spytał zgryźliwie mijając mnie i przystępując do sznurowania ciężkich butów-Mieliśmy się tylko przejechać.
-Tak -przytaknęłam zgarniając z blatu kluczyki-Ale potrzebuję tego jak tlenu-jęknęłam rzucając w niego kluczami i podpalając dla odmiany papierosa.
Skrzywiony brunet zabrał płaszcz z wieszaka wychodząc za mną na podjazd.Był już oprószony śniegiem ,a z ciemnego rozgwieżdżonego nieba dalej sypały się białe drobinki.Rozłożyłam ręce wyciągając język.
-Lubisz zimę?-spytał otwierając drzwi od strony pasażera.
-Nie wiem-odparłam mimo wszystko wesoło-Do niedawna niczego nie miałam stałego ,nie miej mi za złe że nie na wszystko umiem odpowiedzieć.
-Ni...Rzadko jestem na ciebie zły-poprawił się.
Zajęłam swoje miejsce ,a po chwili on odpalił samochód wyjeżdżając na drogę.Wskazałam mu odpowiedni kierunek po czym odchyliłam się na fotelu wyciągając nogi na desce rozdzielczej.Dałam mu jednego papierosa w akcie łaski i nawet odpaliłam.
-Nie będziesz potem płakać nad tym?-spytał kiwając znacząco w stronę miejsca gdzie spoczywały moje buty.
-Nie-zaprzeczyłam-Mam na niego już kupca.Za 3 tygodnie go oddaję.
Poczułam jego spięcie mimo dzielącej nas odległości.
-Dom też jest już wystawiony-dodałam szeptem przymykając oczy.
-Trzy tygodnie-powtórzył.
-Niecałe-potwierdziłam-Kiedy ty wyjedziesz do Ameryki nic mnie tu już nie będzie trzymać.
Położyłam rękę na jego udzie lekko ściskając spięte mięśnie chyba chcąc go trochę rozluźnić ,ale nie zadziałało.
-Co się dzieje?-spytałam wbijając w niego spojrzenie.
Uchylił usta żeby coś odpowiedzieć ,ale ostatecznie się rozmyślił.Chwilę jechaliśmy w nieprzyjemnej ciszy aż w końcu ja też całkowicie spoważniałam i teraz już z uwagą obserwowałam jego ciało.
-Zatrzymaj się-mruknęłam się odgarniając włosy do tyłu-Zatrzymaj się do cholery!
Zjechał w pierwszy lepszy zajazd parkując.Wysiadłam wtykając sobie papierosa między wargi i opierając się biodrami o maskę.Chwilę później usłyszałam jak brunet wychodzi za mną opierając się o bok auta.
-Nie wygłupiaj się ,jest zimno-mruknął opierając się o bok auta.
-Dobrze ,bo chyba oboje musimy ochłonąć-burknęłam zaciągając się mocno i puszczając dym nosem.
-Nie mówiłaś się że tak szybko wystawisz dom na sprzedaż-odezwał się po dłuższej chwili.
-Nie mogę tutaj mieszkać wiecznie James -odmruknęłam już znacznie mniej agresywnie-Dom mogę ewentualnie zostawić tobie żebyś zawsze miał jakiś plan awaryjny-objęłam się ramionami.
-A ty?-przymknęłam oczy wyrzucając peta.
-Ja się przeprowadzę-odparłam-Co nie oznacza faktu że rozpłynę się w powietrzu.Jeżeli będziesz mnie potrzebował zawsze możesz zadzwonić.To XXI wiek...
CZYTASZ
Destroyed //Bucky Barnes
FanfictionOd początku wiedziała że to był błąd. Po paru dniach wiedziała że nie będzie łatwo. Po paru tygodniach była pewna że będzie ją to wiele kosztowało. Ale czy dwóch równie zepsutych ludzi jest w stanie sobie pomóc? Kwestia definicji.