#11 Kiedy stawka jest dostatecznie wysoko prawo przestaje się liczyć.

5.7K 344 205
                                    

   Westchnęłam odgarniając włosy na plecy i spoglądając kątem oka na bruneta ,który przemilczał całą drogę do centrum.

-Chcesz żeby cie widzieli czy wyłączyć kamery?-spytałam zanim jeszcze zdecydowałam się wyjść z samochodu.

-Zobaczą?-w końcu zwrócił na mnie uwagę.

-Po ostatnich zdarzeniach sądzę że nie tylko ja obserwuję cały świat przez kamery-odparłam-Stark na pewno kontroluje większość monitoringu ,możliwe jest że zobaczy cie na jakichś kamerach.

-Razem z nim przyczepią się władze-przetarł zmęczoną twarz.

-James-westchnęłam nie wiedząc co mu powiedzieć.

   Z jednej strony chciałam jak najbardziej przyzwyczaić go do obecnego stanu rzeczy ,a z drugiej strony było prawo,władze i problemy wiążące się z jego przeszłością.

-Nie pozwolę żeby coś ci się stało-powiedziałam oblizując wargi-Stark też nie.Jest przyjacielem Stevena ,a on będzie kładł duży nacisk na twoje bezpieczeństwo ,tak jak podczas waszego ostatniego spotkania.

   Mierzył mnie spojrzeniem nie wyrażającym więcej niż czystą kalkulację.Skinął po chwili zaciskając dłonie i wysiadając.

   Zamknęłam samochód wyrównując z nim krok dla pewności jednak zakłócając działanie monitoringu.Spojrzał na telefon  na ,którym działałam , a potem na mnie.

-Tak na wszelki wypadek żeby mieć więcej spokoju-odparłam chowając go do kieszeni spodni.

   Sięgnęłam do jego dłoni wsuwając palce między jego i delikatnie je ściskając ,gdy weszliśmy do środka.

-Co robisz?-spytał spięty.

-Ludzie widząc pary czują się zażenowani i z reguły odwracają wzrok-wyjaśniłam-Nie mów że przeszkadzając ci takie pierdoły Barnes-parsknęłam ,ale widząc to jak odwraca wzrok lustrując wzrokiem sklepy-James Mrożonka Buchanan Cnotka Niewydymka Barnes nawet ładnie brzmi-skinęłam z uznaniem.

   Wywrócił oczami niepewnie odgarniając metalowymi palcami kosmyka włosów z twarzy.

***

   Do tej pory miałam wrażenie że przerobiłam wszystko.Wszystkie style,typy sylwetki i większość charakterów.Ale stojąc przed przymierzalnią w ,której zniknął brunet miałam wrażenie że zrobiłam lvl up.

   Pieprzony brał pierwsze lepsze ubrania z wieszaków i wyglądał w nich zajebiście jednocześnie uparcie starając się zakrywać możliwie jak najwięcej ciała.Jakby krępował się metalowym ramieniem,bliznami ,albo cholera nie wiem czym.Chyba mięśniami.

   Westchnęłam ciężko odchylając materiał zasłony i wślizgując się do środka.Oparłam się o ściankę oblizując wargi.

   Miał powycierane czarne jeansy,białą bluzkę na krótki rękaw i ramoneskę.Old schoolowo.

-Gorąco-mruknęłam odchylając teatralnie golf.

-Jesteś nie wyżyta?-spytał niepewnie zdejmując skórę.

-Możliwe-przytaknęłam łapiąc za materiał i pomagając mu się go pozbyć-Wiesz od kiedy ze mną mieszkasz z nikim się nie pieprzyłam...-przekrzywiłam głowę.

   Parsknął lekkim śmiechem ,a ja nie wierzyłam że właśnie słyszę ten jakże rzadko spotykany dźwięk.

-Nie zakrywaj ramion-skinęłam na niego-Blizny i ta trzepaczka dodają ci charakteru ,a i tak tego nikt prócz nas nie zobaczy.

   Wyszłam z przebieralni zanim zdążyłby coś burknąć.

   Po wszystkim wzięliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy do kasy.Jakie był moje zdziwienie ,gdy James automatycznie odpowiedział ekspedientce po szwedzku.Sam nie był lepszy bo zrobił minę jakby co najmniej chybił z trzech metrów.

-To teraz do Victorii Secret ,jakiś obiad i możemy wracać-poinformowałam go swoją drogą zauważając że nie jest już tak spięty,gdy trzymam tę jego wielką łapę.

-Huh?

-Nie umiem gotować jakbyś nie zauważył-uśmiechnęłam się prowadząc go w stronę wypatrzonego sklepu.

-Zawsze możesz spróbować-mruknął już rosyjsku.

-Ostatnio jak próbowałam coś ugotować to spaliłam pół kuchni-skrzywiłam się.

   Skrzywił się gdy weszliśmy do sklepu ,ale nie stawiał większych protestów więc po prostu wzięłam parę rzeczy ,które mi się podobały i poszłam do przymierzalni.

-Chodź tu z łaski swojej i zapnij mi z tyłu guziczki!-zawołałam przytrzymując w piersiach koronkowe body.

   Nie wiem czego się spodziewał.I czego ja oczekiwałam.Może zwykłego przekleństwa i zapięcia mi tych paru guziczków?

   No cóż.

  James wszedł ,przeklął zamykając oczy i zamaszyście gestykulując wyszedł.Mój śmiech słychać było chyba w całym sklepie.Wychyliłam się patrząc jak ten mrucząc pod nosem uderza czołem o drzwi obok.

-Coś nie tak? Przynieść inny kolor?-spytała zdziwiona ekspedientka patrząc to na mnie to na niego.

-Nie ,ale może mi pani pomóc z zapięciem?-spytałam niewinnie.

*****

Cholera pierwszy raz wyszedł mi tak długi i liczę że go nie spieprzyłam.

Podobno choroba jest okazją do częstszego wstawiania.

Ale jak tu pisać ,gdy przesypia się prawie całą dobę?

No ciężko :')

Ale jeśli dacie radę wbić pod tym rozdziałem pięć komentarzy to postaram się wrzucić coś do końca tygodnia.

Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz