#21 Nowy? Nie. Wyprany w Perwollu.

5K 326 56
                                    

   Dałam mu czas do zastanowienia się nad wszystkim.

   Wcisnęłam dupę w jego bluzkę ,którą potraktowałam jak sukienkę,naciągnęłam podkolanówki ,a do tego glany.I skóra.Bo myślenie o pogodzie i zaprzątanie sobie głowy takimi pierdołami jak pora roku nigdy nie było dla mnie.

   Schodziłam pół miasta załatwiając swoje sprawy,dla zabicia czasu robiąc zakupy ,a nawet dając się wciągnąć w bezsensowną dyskusję ze Starkiem.Nie świadomie zbyłam nawet faceta ,który dosiadł się do mojego stolika.Kiedy usłyszał temat mojej rozmowy chyba po prostu stwierdził że to nie ten poziom.

   Polityka,kruczki prawne i wszystko czym moglibyśmy wybielić akta Jamesa.

   Osobiście dałabym mu nową tożsamość.

   Coś w stylu "Nowe? Nie.Uprane w Perwollu"

   Ale nie.Stark woli pokazać się z tej "lepszej" strony.Dochodzę do wniosku że wplątywanie się w konflikty z prawem i pokazywanie rządowi gdzie ma ich zdanie sprawia mu niejaką przyjemność.

   Do domu wróciłam późnym wieczorem.

   Wdrapałam się na schody,ZAPUKAŁAM(!) i weszłam nie czekając na odzew.Brunet siedział nad moimi papierami czytając je ze zmrużonymi oczami.Postawiłam ciężki karton na podłodze po czym przewróciłam wysypując na makulaturę więcej makulatury.

   No wiecie.

   Z racji tego że dalej jest na bakier z technologią kupiłam mu coś z jego czasów.Książki! Papierowe! 

   Od tak bo chciałam sprawić mu przyjemność.

-A to za co?-spytał spoglądając na mnie z dołu-Za przedwczoraj?

   Zmrużyłam oczy zaplatając ręce na piersi.A na jego wargach plątał się kpiący uśmiech.

-Jasne-sarknęłam-Dlaczego zachowujesz się jak dupek,gówniarz lub człowiek z problemami psychicznymi? Nigdy nic pośrednio.

-Nie tylko ja popadam ze skrajności w skrajność-parsknął.

-Ale to twoja wina-kucnęłam-Mogę je już zabrać?-schyliłam się po swoją część papierów.

-Jeszcze nie-przytrzymał je.

-Więcej niż ja i tak nie będziesz wiedzieć-zauważyłam.

   Odpuściłam idąc do swojego pokoju.Zmyłam z siebie cały dzisiejszy dzień po gorącym prysznicem po czym poszłam spać.

   I spałam.

   Póki ciszy domu nie przeciął krzyk Barnesa.Nie jestem w stanie powiedzieć jak szybko zerwałam się i wpadłam do jego pokoju ,ale śmiem twierdzić że w chuj.

   Bo ,gdy weszłam siedział skanując przerażonym i nieobecnym spojrzeniem pokój.Łapał z trudem płytkie oddechy jakby w pokoju z uchylonym oknem było mu mało powietrza.

-To tylko zły sen...-tylko koszmar ,a doprowadził go do takiego stanu-Spokojnie Jaime to był tylko zły sen ,już się skończył...-jęknęłam powstrzymując się od pociągnięcia się z swoje włosy.

   Bo Boże...Kiedy ostatnio miałam do czynienia ze stanami histerio,paniko podobnymi?

   Podeszłam do niego zajmując miejsce na brzegu łóżka.Spokojnie wyciągnęłam rękę głaszcząc jego policzek.Po czym bez namysłu przyciągnęłam go do siebie obejmując.Schował twarz we wgłębieniu mojej szyi drżąc ,gdy przejechałam dłonią po jego plecach.

   Nie wiem ile spędziłam siedząc z nim po prostu i pozwalając mu wbijać palce w moje boki.Nie mówiłam bo miałam wrażenie że to nie ma sensu.Jeśli tego teraz potrzebował to niech sobie tak siedzi.

   Dopiero ,gdy nieco się opanował złapałam jego dłonie siłą odrywając jego palce od swoich swojej skóry na ,której zostawił zapewne coś więcej niż tylko siniaki.Nie wspominając o jego beznadziejnym zaroście ,który podrażnił moją skórę.

   Puścił mnie odsuwając się i wyglądając jak wystraszony gówniarz.

-Już ci lepiej?-spytałam.

-Zrobiłem ci krzywdę?-spytał niepewnie spoglądając w stronę mojej pomiętej koszulki.

-Nie James-zaprzeczyłam mimo wszystko-Nie martw się o takie pierdoły.

-Przepraszam-wyszeptał żałośnie wbijając wzrok w pościel-Cholera jasna przepraszam Adrienne...

-Kurwa mać Barnes o czym ty do mnie mówisz?-spytałam zdezorientowana.

-Za wszystkie siniaki-oh,czyli te blizny lepiej przed nim chować-Za to że cie dzisiaj obudziłem,za...

-Boże człowieku przestań bredzić-jęknęłam irytując się jego załamaniem.

   Wyciągnęłam się łapiąc jego policzki  w dłoń i całując mocno jego wargi żeby się zamknął.Dopiero kiedy nerwy ze mnie zeszły złagodziłam pieszczotę ,którą delikatnie odwzajemnił.

   Po czym zwyczajnie się od niego oderwałam i położyłam obok cierpliwie czekając aż się uspokoi i zaśnie.Tylko po to żeby jeszcze chwilę popatrzeć na jego profil.Przejechać palcami po jego policzku.

   I stwierdzić że największą krzywdą jaką mi zrobił było nakłonienie mnie do otworzenia się i przyzwyczajenia do jego osoby.

*****

Będąc szczera ten rozdział cholernie mi się nie podoba.

Ale nie mam pomysłu.

A jak nie mam pomysłu to albo machnę coś z czego nie jestem zadowolona w 100% ,albo napiszę coś za dwa lata więc wybrałam lepszą z gorszych opcji.

   

Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz