# 35 Broń jest niebezpieczna nawet dla swojego właściciela.

4.3K 275 45
                                    

-Chryste panie!-jęknęłam-Jak ty pierdolisz!

   Zerwałam się z fotela odrobinę zataczając po czym weszłam na łóżko.Żeby nie było ostatnio spał sam z racji tego że poczuł się jak cytuję :droga dziwka.Na czworaka podeszłam do niego i podparłam na rękach ustawionych po bokach jego głowy.Zdmuchnął mój kosmyk włosów łaskoczący jego policzek po czym spojrzał na mnie zadowolony ze swojej prowokacji.

-Z tego co ostatnio słyszałem to chyba dobrze...-udał że się zastanawia-Ale przez tyle lat w Hydrze...-parsknął śmiechem kiedy ja załamana usiadłam mu na biodrach chowając twarz w dłoniach.

-Zdeprawowałam Barnesa!-skwitowałam histerycznie.

-Nie, nie, nie...-zaprzeczył ze śmiechem spychając ręką papiery z łóżka-To nie tak.Z resztą nie wiem czy wiesz ,ale...-odgarnął część białych pasm-Nie mam stu procent pewności ,ale chyba byłaś moją pierwszą ...

   Nie wytrzymałam i wykonując teatralny gest padłam do tyłu na materac.

-Nie dość że zdeprawowałam to jeszcze rozdziewiczyłam-wyszeptałam.

-Żałujesz?-zagadnął siadając między moimi nogami na łydkach i patrząc wyczekująco.

-Sprecyzuj-poprosiłam.

-Tego wszystkiego co się stało-chciał się do mnie pochylić ,ale położyłam stopę na jego piersi utrzymując dystans.

-Nie-zaprzeczyłam-A ty?

-Nie-uśmiechnął się-Zawsze zamiast w domu z wariatką mogłem wylądować w jakimś laboratorium ,albo w ogóle stamtąd nie wyjść.

-Lubisz roztrząsać i tworzyć czarne scenariusze co?-uniosłam brew.

   Parsknął odgarniając do tyłu sięgające już ramion włosy i potarł pokryty zarostem policzek.Jego oczy się wesoło mieniły ,a ja nie miałam pojęcia dlaczego.I to mnie denerwowało.Chciałam wiedzieć co go cieszy!

-To u mnie chyba coś naturalnego ,tak jak u ciebie mania kupowania mi zbędnych rzeczy-stwierdził po chwili.

-Nie rozumiesz dlaczego to robię prawda?-spytałam.

-Nie-przeniósł moją nogę na swoje ramię i oparł policzek o łydkę-U ciebie nic nie jest oczywiste więc wolę nie zakładać niczego.Bo kto normalny wziął by do domu zaprogramowanego zabójce?

   Wzruszyłam ramionami próbując zdobyć się na odwagę i coś powiedzieć.Jednak to że chciałam powiedzieć cokolwiek o sobie oraz tym co czuję obecnie.Nie jako ktoś,jakaś osoba ,ale konkretnie ja kompletnie mnie paraliżowało.

   Czucie czegokolwiek jako ja to jedno.

   Mówienie o tym to drugie.

-Nie musisz mi się tłumaczyć...-wyszeptał całując mnie w kostkę.

-Do tej pory nie traktowałam nikogo poważnie James-mruknęłam w końcu-Jesteś pierwszym człowiekiem ,który zaczął coś dla mnie znaczyć.Po prostu ja...Nie umiem tego okazać.Do tej pory po prostu dopasowywałam się do kogoś i to wystarczało ,teraz to tak nie działa.Chcę widzieć twój uśmiech tylko po to robię to całe gówno i ryzykuję...

   Przekrzywił głowę analizując wszystko co powiedziałam po czym powoli pochylił się nade mną ,a mi przypomniał się kiedy ostatnio się rozciągałam.Jak na roczną przerwę mój szpagat był dość imponujący.

-Teraz też się szczęśliwy-oparł się po bokach mojej głowy.

-I dobija mnie fakt że nie wiem dlaczego i jak mogłabym to powtórzyć-odparłam zdejmując nogę z jego ramienia.

-Dlatego że ze mną jesteś i się nie kłócimy-uśmiechnął się słodko.

   Zagryzłam wargi sięgając do zapięcia łańcuszka na mojej szyi.Zdjęłam go delikatnie po czym pod jego uważnym spojrzeniem zapięłam mu nieśmiertelniki na szyi.

-A propos kłótni -westchnęłam-Miałam go od początku ,po prostu przyzwyczaiłam się i ...Nie powinnam.Przepraszam.

-Wiem-skinął zagryzając policzek-Widziałem go parę razy jak przebijał się spod ubrać ,albo dźgał mnie w policzek.

-Nie jesteś zły?

-Nie-pocałował mnie delikatnie po czym od tak po prostu położył się między moimi nogami wtulając twarz w moją pierś.

   Wplotłam palce w jego włosy przeczesując je leniwie i nie mając ochoty patrzeć na godzinę ani kalendarz.To egoistyczne że chciałam go tylko dla siebie?

Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz