-Chryste panie!-jęknęłam-Jak ty pierdolisz!
Zerwałam się z fotela odrobinę zataczając po czym weszłam na łóżko.Żeby nie było ostatnio spał sam z racji tego że poczuł się jak cytuję :droga dziwka.Na czworaka podeszłam do niego i podparłam na rękach ustawionych po bokach jego głowy.Zdmuchnął mój kosmyk włosów łaskoczący jego policzek po czym spojrzał na mnie zadowolony ze swojej prowokacji.
-Z tego co ostatnio słyszałem to chyba dobrze...-udał że się zastanawia-Ale przez tyle lat w Hydrze...-parsknął śmiechem kiedy ja załamana usiadłam mu na biodrach chowając twarz w dłoniach.
-Zdeprawowałam Barnesa!-skwitowałam histerycznie.
-Nie, nie, nie...-zaprzeczył ze śmiechem spychając ręką papiery z łóżka-To nie tak.Z resztą nie wiem czy wiesz ,ale...-odgarnął część białych pasm-Nie mam stu procent pewności ,ale chyba byłaś moją pierwszą ...
Nie wytrzymałam i wykonując teatralny gest padłam do tyłu na materac.
-Nie dość że zdeprawowałam to jeszcze rozdziewiczyłam-wyszeptałam.
-Żałujesz?-zagadnął siadając między moimi nogami na łydkach i patrząc wyczekująco.
-Sprecyzuj-poprosiłam.
-Tego wszystkiego co się stało-chciał się do mnie pochylić ,ale położyłam stopę na jego piersi utrzymując dystans.
-Nie-zaprzeczyłam-A ty?
-Nie-uśmiechnął się-Zawsze zamiast w domu z wariatką mogłem wylądować w jakimś laboratorium ,albo w ogóle stamtąd nie wyjść.
-Lubisz roztrząsać i tworzyć czarne scenariusze co?-uniosłam brew.
Parsknął odgarniając do tyłu sięgające już ramion włosy i potarł pokryty zarostem policzek.Jego oczy się wesoło mieniły ,a ja nie miałam pojęcia dlaczego.I to mnie denerwowało.Chciałam wiedzieć co go cieszy!
-To u mnie chyba coś naturalnego ,tak jak u ciebie mania kupowania mi zbędnych rzeczy-stwierdził po chwili.
-Nie rozumiesz dlaczego to robię prawda?-spytałam.
-Nie-przeniósł moją nogę na swoje ramię i oparł policzek o łydkę-U ciebie nic nie jest oczywiste więc wolę nie zakładać niczego.Bo kto normalny wziął by do domu zaprogramowanego zabójce?
Wzruszyłam ramionami próbując zdobyć się na odwagę i coś powiedzieć.Jednak to że chciałam powiedzieć cokolwiek o sobie oraz tym co czuję obecnie.Nie jako ktoś,jakaś osoba ,ale konkretnie ja kompletnie mnie paraliżowało.
Czucie czegokolwiek jako ja to jedno.
Mówienie o tym to drugie.
-Nie musisz mi się tłumaczyć...-wyszeptał całując mnie w kostkę.
-Do tej pory nie traktowałam nikogo poważnie James-mruknęłam w końcu-Jesteś pierwszym człowiekiem ,który zaczął coś dla mnie znaczyć.Po prostu ja...Nie umiem tego okazać.Do tej pory po prostu dopasowywałam się do kogoś i to wystarczało ,teraz to tak nie działa.Chcę widzieć twój uśmiech tylko po to robię to całe gówno i ryzykuję...
Przekrzywił głowę analizując wszystko co powiedziałam po czym powoli pochylił się nade mną ,a mi przypomniał się kiedy ostatnio się rozciągałam.Jak na roczną przerwę mój szpagat był dość imponujący.
-Teraz też się szczęśliwy-oparł się po bokach mojej głowy.
-I dobija mnie fakt że nie wiem dlaczego i jak mogłabym to powtórzyć-odparłam zdejmując nogę z jego ramienia.
-Dlatego że ze mną jesteś i się nie kłócimy-uśmiechnął się słodko.
Zagryzłam wargi sięgając do zapięcia łańcuszka na mojej szyi.Zdjęłam go delikatnie po czym pod jego uważnym spojrzeniem zapięłam mu nieśmiertelniki na szyi.
-A propos kłótni -westchnęłam-Miałam go od początku ,po prostu przyzwyczaiłam się i ...Nie powinnam.Przepraszam.
-Wiem-skinął zagryzając policzek-Widziałem go parę razy jak przebijał się spod ubrać ,albo dźgał mnie w policzek.
-Nie jesteś zły?
-Nie-pocałował mnie delikatnie po czym od tak po prostu położył się między moimi nogami wtulając twarz w moją pierś.
Wplotłam palce w jego włosy przeczesując je leniwie i nie mając ochoty patrzeć na godzinę ani kalendarz.To egoistyczne że chciałam go tylko dla siebie?
CZYTASZ
Destroyed //Bucky Barnes
FanfictionOd początku wiedziała że to był błąd. Po paru dniach wiedziała że nie będzie łatwo. Po paru tygodniach była pewna że będzie ją to wiele kosztowało. Ale czy dwóch równie zepsutych ludzi jest w stanie sobie pomóc? Kwestia definicji.