#29 Jestem gorszy w tym, co robię najlepiej.

4.4K 270 41
                                    

-To przerażający ,gdy tak siedzisz i patrzysz jak śpię-stwierdziłam nawet nie uchylając powiek.

-Nie chciałem cie budzić-odparł cicho.

-Nie dasz rady przejść obok nie zauważony ,zbyt dobrze cie znam-stwierdziłam-Koszmary? Czy chcesz jeszcze pokrzyczeć?

-Nie istotne-odgarnął włosy do tyłu-Martwiłem się że się rozchorujesz.

-Mhm...

  Wtuliłam policzek w poduszkę wzdychając.

   Podniósł się powoli z podłogi.Poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem zanim poczułam łaskoczące mój policzek kosmyki i wargi na moim czole.

   Pocałował mnie w czoło.

   A ja zacisnęłam powieki czując jak powieki czując ciężkość w oddychaniu.

-Czy ty mi sprawdzałeś temperaturę?-spytałam kpiąco.

   Położył się za mną obejmując ciasno i wsuwając nos w moje włosy.

-Chciałabyś-odparł.

   Nie.

-Na pewno tam ze mną nie pojedziesz?-spytał szeptem.

-James....-westchnęłam-Śpij i nie martw się na zapas.

***

   Rano wstałam.Jak najbardziej żywa.Zdrowa.I świadoma tego że zostało nam z Jamesem  równo 3 tygodnie do jego wyjazdu.

   Poszłam do łazienki i po względnym ogarnięciu się spojrzałam dłużej w lustro.

   Skóra odkrywała właśnie nowy odcień bieli,oczy imponowały tym dziwnym nasyconą czerwienią ,a na włosach pojawił się cień jasnego odrostu.Przyjrzałam się sobie dokładniej coraz bardziej gotując się w środku.

   Jestem niczym,a właściwie definicją człowieka jakim on nie chciał być.Nie zasługiwałam na niego i robiłam mu krzywdę przyzwyczajając do siebie.

   Wyjęłam z szafki interesujące mnie rzeczy i drżącymi dłońmi zaczęłam doprowadzać się do maksymalnie naturalnego stanu.

   Litr rozjaśniacza,trzy opakowania farby i zbite lustro później wyszłam do zdezorientowanego oraz wystraszonego Barnesa.

-Co zrobiłaś?-obserwował mnie z łóżka wsparty na łokciach.

-Zbiłam lustro-wyszeptałam podchodząc do szafy i kucając przy szufladach.

-Mówisz to tak spokojnie jakbyś robiła to zawodowo-prychnął na kolanach podchodząc do brzegu mebla i patrząc na moją okaleczoną rękę.

-Nic mi nie będzie-stwierdziłam.

   Na dowód strzepnęłam ręką pozwalając żeby parę kropel krwi splamiło podłogę.Spojrzeliśmy na nie oboje po czy nie chcą utrzymywać kontaktu wzrokowego puściłam ręcznik stając przed nim jak pan bóg mnie stworzył.

-Cholera ,Adrienne!-syknął.

-Cholera ,James...-z ironizowałam-Nie mam niczego czego byś już nie dotykał i nie widział-stwierdziłam naciągając na siebie koronkę ,a potem bluzę.

   Rozpuściłam włosy i z westchnięciem odwróciłam się do niego.Pochyliłam się prawie że muskając wargami jego usta.Loki opadały kurtyną oddzielając nas od reszty pokoju.

-Już możesz patrzeć ,chyba że boisz się iż strzelam laserami niczym Lady Gaga-zakpiłam.

   Otworzył oczy chwilę lustrując mnie z zamyśleniem i uwagą.Wplótł palce w moje włosy na próbę je przeczesując ,a potem pochylił moją głowę do powolnego pocałunku.

-Będę mógł to opatrzyć?-wyszeptał po chwili.

   Wywróciłam oczami.

-Tak-przytaknęłam.

-Dlaczego białe?-spytał przeczesując je i patrząc na jasne kosmyki.

-Najbliższe oryginału-wzruszyłam ramionami-Myślałam że  ci się...

-Podobają mi się-przerwał mi całując boleśnie powoli.

*****

I znowu tak dziwnie softowo.

Meh.

Jeśli nabijecie mi tu dziesięć komentarzy najpóźniej jutro wieczorem wstawię tu niespodziankę ;)




Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz