17

4.3K 161 20
                                    

Megan pov:
Rano ciężko mi było wstać. Wszystko przez wspaniały sen. Śniło mi się, że spaceruję z Nico po plaży. Ciepły piasek łaskocze nas w stopy, a fale lekko uderzają o drobne kamyki. Czułam się jakbym była w siódmym niebie! Szkoda, że to był tylko głupi sen.

W pomieszczeniu było zimno, więc przykryłam się aż po samą głowę. W sumie mogłabym iść się ubrać, zaraz śniadanie. Jednak pozwoliłam sobie na mały odpoczynek.

Darren pov:
Wstałem o jakiejś piątej godzinie. Wszystko dla tego, że nie mogłem spać. Dzisiaj idę pokazać Megan. Musi im się spodobać. Raczej nie mam obaw, że nie spodoba im się pod względem wyglądu. Chodzi bardziej o jej zachowanie. Jeśli coś odwali... to z mojego planu nici. Nie wiem co jest gorsze. Iść jej o tym powiedzieć, czy na serio iść w to miejsce.

Mimo wszystko jednak stałem przed drzwiami jej pokoju. Powoli je otworzyłem i wszedłem do środka. Po zobaczeniu mnie, brwi Megan automatycznie się zmarszczyły.
-Cześć. - Przywitałem się z nadzieją.
-No siema. - Rzekła i obróciła się na drugi bok.
Ja usiadłem na łóżku i patrzyłem się przez chwilę na kołdrę w zamyśleniu. Po chwili jednak odważyłem się rzec:
-Dzisiaj idziemy do tego klubu, o którym Ci mówiłem...
-Co?! To już dzisiaj?! - Obróciła się w moją stronę i wykrzywiła twarz.
-Nie... chodzi o to, że chcą cię zobaczyć. - Przełknąłem głośno ślinę na myśl o jej reakcji.
-Aha... trzeba zobaczyć zabawkę, zanim się jej użyje... - Powiedziała z mrokiem w głosie. - Ty masz mnie za dziwkę.
-Nie! Absolutnie nie! Po prostu nie masz wyboru. - Zasłoniłem usta ręką. Po co ja do cholery się odzywam?!
-Wybacz, ale zabawka musi odpocząć. - Powiedziała z ironią w głosie.
-Nie przesadzaj, jest już dziewiąta godzina. O dziesiątej mamy być w klubie. - Zmartwiłem się.
-No wybacz. - Oznajmiła z ponurą miną.
-Dosyć tego! Idziemy! No proszę! - Błagałem.
-No proszę! - Powtórzyła.
-Idziemy!
-Idziemy! - Kolejny raz powtórzyła... o co chodzi? Czy ona mnie papuguje?
-Papugujesz mnie? - Zapytałem.
-Papugujesz mnie? - Odpowiedziała, a raczej znów powtórzyła.
-Nie denerwuj mnie!
-Nie denerwuj mnie!
-Bo nie wytrzymam!
-Bo nie wytrzymam!
-Stół z powyłamywanymi nogami.
- Stół z... osz ty cwana bestio...
-Dobra idziemy! Ubieraj się!
-Nie!
-Dobrze... to w takim razie będę musiał sam cię ubrać.
-No to dawaj sieroto!
-Będę musiał zdjąć twoją pidżamę... o nie! I zobaczyć co ty tam ukrywasz pod gaciami...
-Yyy... dobra idę się ubrać, bo... nie będę tak leżeć bezczynnie...zboczeniec!
No i podziałało... jestem mistrzem normalnie. Szkoda, że tylko jak gram w takie zboczone żarty... beznadzieja co się ze mną dzieje...

Gdy Megan się ubrała, ja zrobiłem jej coś z włosami. Pozapinałem warkoczyki w kok. I trzeba przyznać mi medal... ale ze mnie stylista... Twarz dziewczyny chciała mnie zamordować. Ja też bym się nie cieszył na jej miejscu.
Wyszliśmy z baru i wsiedliśmy do samochodu.
-A śniadanie? - Zapytała.
-Dam ci berlinki. - Powiedziałem ze śmiechem.
-Czyli parówki...
-Są parówki i są berlinki moja droga.
Kazałem usiąść jej z przodu, bo przecież nie jest dzieckiem. Przez całą drogę panowała głucha cisza. Chciałem się odezwać, ale nie wiedziałem co powiedzieć. Była na mnie okropnie zła. Nie chciałem zaczynać. Włączyłem radio. Zerkałem czasami na Megan w nadziei, że jej mina się zmieni. Nadal morderczy wzrok.

Na miejscu wysiedliśmy i ukazał nam się wielki budynek. Samo wejście było przerażające. Różne znaki... nie muszę mówić co pokazywały... Przed wejściem Megan złapała mnie za rękaw.
-Musimy tam iść? - Zapytała ze łzami w oczach. W tej chwili zrobiło mi się jej żal.
-Musimy... Nie martw się... dzisiaj nie pozwolę, by ktoś cię skrzywdził... - Rzekłem spokojnie. Weszliśmy do środka.

Megan pov:
Gdy tam weszłam, ukazały mi się same najgorsze rzeczy. Były tam tańczące striptizerki, mnóstwo starych dziadów i sklep z zabawkami... wiadomo jakimi. Zasłoniłam oczy. Nadal jednak czułam jak Darren ciągnie mnie w stronę tego wszystkiego.
Podeszliśmy do jakiegoś faceta. Nie chciałam spojrzeć na jego twarz. Brzydziłam się wszystkiego co tam się znajdowało...
-To ona? - Zapytał bez przywitania.
-Tak... - Odpowiedział Darren.
Mężczyzna obejrzał mnie z każdej strony. Ja czułam obrzydzenie.
-Dobra jest... połaszą się na nią. Jest dużo warta... nawet na mały numerek... edycja limitowana... - Powiedział, a ja zamknęłam oczy.
-Warunek... testujemy dzisiaj? - Zapytał.
- W jakim sensie? - Zadrżałam całą sobą.
-Ciebie nikt nie pytał szmato! - Warknął. Czułam napływające łzy. Chwyciłam się mocno ręki Darrena.
-Nie traktuj jej tak! Ta twoja edycja limitowana zasługuje na szacunek! - Bronił mnie. Facet tylko zmierzył nas wzrokiem.
-I nie! Dzisiaj tylko miałem Ci ją pokazać! - Dodał szybko.
-Dobrze... zapłacę ci podwójnie... jest dziewicą? - Zapytał znów mężczyzna.
-Jesteś? - Wyszeptał Darren.
-Jestem... - Zadrżałam.
-Jest. - Powiedział.
-Dobrze... teraz umowa... - Oznajmił.
Przycisnęłam się do Darrena.
-Ja teraz zajmę się umową... rozejrzyj się. - Rzekł Darren.
-Nie! Proszę nie idź! - Błagałam go. On jednak poszedł i zostawił mnie w tym okropnym miejscu samą. Stałam w miejscu. Nie wiedziałam gdzie iść. Podeszłam do małego stolika. Patrzyłam jak dwie kobiety w wyzywającym stroju tańczą. Inni tylko patrzyli się na nie i oklaskiwali. Chciałam wymiotować od samego patrzenia. Zamknęłam oczy. Miałam ochotę uciec jak najdalej z tąd i nigdy nie wracać. Skuliłam się na krześle i czekałam na Darrena. To był ten jedyny moment, kiedy potrzebowałam go natychmiast przy sobie.
-Proszę, proszę, proszę... a kogo my tu mamy? - Usłyszałam męski głos. Zobaczyłam jak jakiś oblech gapi się na mnie.
-Jesteś tu nowa dziwko? - Zakpił ze mnie.
-Nie... ja tu nie pracuję! - Oznajmiłam z przerażeniem.
-Czyżby... wiesz maleńka... zobaczyłbym cię w akcji... - Wtedy chwycił mnie za włosy. Jęknełam z bólu. Nie można było opisać co się działo z moim ciałem. Zaczęłam cała drżeć. Próbowałam się wyrwać, ale na próżno.
-Puszczaj mnie zboczeńcu! - Wydzierałam się przez płacz. Szarpałam się, ale on chwycił moje nadgarstki i moja samoobrona była nic nie warta.
-Zabawimy się... - Powiedział oblizując się. Wszystko miałam rozmazane przed oczami. Nie wiedziałam co zaraz się ze mną stanie.
-Puść ją pieprzony zboczeńcu! - Usłyszałam głos Darrena.
Podbiegł i uderzył gościa w twarz z pięści. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy.

Odetchnęłam z ulgą. Nadal jednak trzęsłam się niczym galareta.
-Nic ci nie zrobił? - Zapytał zmartwiony.
-Nie, nie... - Z trudem wdychałam powietrze.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze... - Przysunął mnie do siebie i przytulił mocno. Wtedy nie myślałam za wiele i wtuliłam się mocniej. Wyrzuciłam z siebie tym wszystko i wylałam morze łez... może i wygaduję głupstwa, ale czułam współczucie od Darrena..

Hejo, tutaj autorka xd tak pierwszy raz się odzywam pod tą książką. Chcę żebyście wiedzieli, że nie nadaję się do pisania takich scen xd ale tego wymaga ta książka XD możecie... pisać komentarze, mnie się milej zrobi.
To do zobaczenia w kolejnym rozdziale. Bayo 😘

To ja Cię znalazłem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz