6

8.4K 262 5
                                    

Megan pov:
Christ powiedział, że mogę wybrać sobie pokój, w którym zamieszkam na chwilę. Wybrałam ten z dużym łóżkiem i unikatową pościelą w słoneczniki. Rozgościłam się już w tym pomieszczeniu. Mężczyźni robią wszystko, bym poczuła się lepiej. Wprawdzie nic nie wiedzą o planach tego debila, ale myślą, że chce jednak żądać tego okupu. Są dla mnie naprawdę mili i jestem im za to wdzięczna. Starają się mnie pocieszyć. Myślę, że mogę ich nawet nazwać przyjaciółmi. Tego dnia zeszłam po schodach, by coś zjeść. Usiadłam przy stole. Christ odrazu zapytał mnie na co mam ochotę. Poprosiłam o kanapki z serem. Po chwili już miałam posiłek na talerzu. Wzięłam kanapkę do ręki i zaczęłam się delektować. Wszystko co było przygotowane przez Christa było przepyszne! Przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o tym wszystkim co powiedział mi... właśnie... znamy się już kilka dni i nadal nie usłyszałam jego imienia w żadnej konwersacji... Eh, ale to nie ważne... Jedyne zastosowanie tego imienia, byłoby takie, że pisałabym o kimś najgorszym na świecie i do tego potrzeba mi jego imienia. Dobra, żarty żartami, ale trzeba coś z tym zrobić! Tak łatwo się nie dam! O wilku mowa! Właśnie ujrzałam go jak wchodzi i przeszkadza mi w jedzeniu. Rozmawiał z kolegą, a ja rzuciłam mu gniewne spojrzenie. Gdy skończył gadać, spojrzał się na mnie i zabrał mi moją kanapkę. Co za debil! Nienawidzę go z każdym dniem! Coraz bardziej!
Godzinę później
Rozmawiałam z Christem, ale oczywiście ktoś nam przerwał. Nie muszę mówić kto, bo to oczywiste.
-Megan, chodź na słówko. - Rzekł do mnie.
-Ale ty jesteś niekulturalny! Nie przerywa się czyiś rozmów! - Warknęłam.
-Drugi raz nie będę powtarzał!
-Idę!!!
Chłopak pociągnął mnie za sobą. Bez słowa wyszedł ze mną na zewnątrz. Szedł tak przed siebie, ciągnąc mnie jak psa. Czułam obrzydzenie, gdy na niego patrzyłam. Nie odzywałam się przez całą drogę i starałam się wyglądać jak obrażona. Stanęliśmy przed jakimś sklepem.
-Gdzie jesteśmy? -Zapytałam zaciekawiona.
-W galerii... Przyszliśmy kupić ci jakieś ubrania.
-Że co?!
-No... spójrz na siebie... takiej cię nie puszczę do mojego klienta. Musisz wyglądać kusząco.
Chciało mi się wymiotować. Z drugiej strony jednak nie będę chodziła cały czas w brudnym ubraniu. Ja nadal jednak pozostawałam niewzruszona i obrażona.
-Pozwolę ci wybrać co będziesz chciała, pod warunkiem, że to nie będzie jakieś mega brzydkie, bo w końcu niewiadomo czy dziewczyna z bidula ma dobry gust. - Powiedział. Przysięgam, że zaraz go rozszarpię. Co za czubek! Jak on śmie mówić tak o moim guście?! Nie chcę go więcej widzieć! Wbiegłam jak najszybciej do sklepu. Chciałam kupić coś i jak najszybciej wracać do baru. Jednak to co zobaczyłam w tym sklepie, było niesamowite... tysiące sklepów w jednym budynku... czy to sen? Wow... Idąc widziałam tysiące ubrań. Pozwolił mi wybierać, ale szczerze nie wiem jak ja to zrobię... Stałam tak w bezruchu i gapiłam się na wszystko co mnie otacza... Niewiarygodne... Zauważyłam jak ten debil za mną zaczyna się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?! - Zapytałam ostro.
-Nie... nie po prostu... szkoda, że nie nagrałem tego momentu jak wchodzisz... Normalnie boki zrywać! - Mówił przez łzy spowodowane śmiechem.
-Hahaha, no naprawdę bardzo śmieszne... - Powiedziałam z ironią w głosie.
-Może, ja zaproponuję ci sklep, bo nie możesz się zdecydować.
-Myślę, że to dobry pomysł...
Weszliśmy do jakiegoś sklepu. Odrazu piękne ubrania rzuciły mi się w oczy. Były cudowne! Nie wyobrażałam sobie takich ładnych ciuchów... Mężczyzna proponował mi jakieś ubrania, które naprawdę były piękne. Wzięłam wszystko i powędrowałam do przymierzalni. Założyłam pierwszy komplet. Był to czarny top i krótkie dżinsowe spodenki oraz czerwona koszula w kratkę. Do tego miałam też czarne trampki. Wyszłam z przymierzalni zobaczyć jak wyglądam. Gdy spojrzałam w lustro... Byłam zupełnie inna... Byłam odmieniona...
-Wyglądasz bosko. - Powiedział chłopak, poprawiając mi mi rękawy koszuli.
-Chcesz przymierzyć następne? - Zapytał, a ja pokiwałam głową.

Przebieranie trwało w najlepsze. Wybraliśmy przepiękne ubrania. Gdy wszystko było zapłacone, wyszliśmy ze sklepu. Kompletnie zapomniałam o wszystkim co się stało ostatnio... Mimo to postanowiłam podziękować:
-Dziękuję...
-Nie ma za co. To była przyjemność...
Nagle przypomniało mi się, że chciałam się go zapytać o imię...
- Słuchaj, bo... nie znam jeszcze twojego...
- Darren. Jestem Darren...

To ja Cię znalazłem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz