Budzik. Jak zawsze musiał zadzwonić o szóstej trzydzieści i po prostu mnie obudzić. Nienawidzę wstawać! Szybko go wyłączyłam i przekręciłam się na drugi bok. Kto wymyślił szkołę? A bynajmniej wstawanie o tak wczesnej porze?
No i to by było na tyle z mojego śnienia o rzeczach i rozmowach, które się nigdy nie zdarzą, bo ktoś wjechał włączonym odkurzaczem do mojego pokoju.
Przynajmniej odkurzy.
Będzie czysto.
Otwieram leniwie oczy i pierwsze co widzę, to twarz mojego brata bliźniaka, który stoi nad łóżkiem, a na jego twarzy widnieje głupi uśmieszek.
- Wstawaj.
Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem i przekręciłam się na drugi bok. Nienawidzę, gdy ktoś mnie budzi. Ziewnęłam i podeszłam do szafy, podczas gdy mój brat nadal stał w tej samej pozycji. Zaraz potem do pokoju przywędrowała nasza mama.
- Od kiedy sprzatąsz w pokoju, tak wcześnie? W dodatku pokoju Emmy - powiedziała i założyła ręce na biodra. Zaśmiałam się z zaistniałej sytuacji, bo mój brat jak zwykle nie wiedział, co odpowiedzieć. - A ty się jeszcze nie wyszykowałaś? Ruszaj się. Następnym razem nastaw sobie pięć budzików, na wypadek, gdyby pierwszy cię nie obudził.
- W sumie, to dobry pomysł! Chociaż... mam Willa, on mnie codziennie budzi, na wypadek, gdyby budzik nie dał rady - powiedziałam z entuzjazmem i głupkowatym uśmiechem. W końcu zdecydowałam się na długie, czarne jeansy oraz tego samego koloru bluzę.
Nie odpowiedziała, tylko westchnęła i odeszła na dół. Czasem jej naprawdę wspołczułam głupich zachowań mojego brata. Gdyby ich nie było, nasza mama byłaby o wiele spokojniejszą osobą. Tak jak i ja.
Ubrałam się w przygotowane rzeczy i zrobiłam w miarę naturalny makijaż. Wzięłam mój plecak i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarek. Było już dosyć późno, więc stwierdziłam, że nie opłaca mi się jeść śniadania. Wzięłam tylko owoc z wyspy kuchennej i ruszyłam do wyjścia.
- Narazie mamo! - krzyknęłam i po usłyszeniu odpowiedzi, poszłam w stronę szkoły.
Dlaczego nie chciałam chodzić do szkoły? Bo do niej chodził również mój największy wróg.
Debil jeden.
Był w szkolnej drużynie koszykarskiej, mimo że nie lubił tego sportu. To oczywiście moja zasługa. Nie był kapitanem tej drużyny, jednak ze względu na jego parszywą twarz, wszystkie dziewczyny były jego. On to wykorzystywał, no bo czemu nie? Jednak żadna nie zawitała u niego dłużej niż miesiąc albo nawet tydzień. Od zawsze się nienawidziliśmy. On po prostu uwielbiał robić mi na złość. Gdy już trochę podrosłam, zaczęłam mu się odpłacać tym samym i tak staliśmy się największymi wrogami. Nasi rodzice jak i nauczyciele próbowali nas pogodzić, jednak bez większych rezultatów. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten idiota przyjaźni się z moim bratem, dlatego często przychodził do nas do domu.
A raczej u nas mieszka, ale to tylko taki szczegół.
Dlatego również ci palanci, właśnie mijają mnie autem tego dupka - Lukasa. Trąbnęli na mnie, a ja w odpowiedzi przewróciłam tylko oczami, nie wysilając się zbytnio.
Na szczęście zdążyłam przed dzwonkiem. Weszłam na dziedziniec przed szkołą i rozejrzałam się. Przed drzwiami stała moja przyjaciółka, która czekała na mnie zniecierpliwiona. Szybko do niej podbiegłam i pocałowałam w policzek na przywitanie.
- Hej! Co tak długo?
- Nie wyspałam się. W dodatku ten palant obudził mnie odkurzaczem - objaśniłam, powracając do sytuacji w domu.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Teen Fiction- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...