- Więc dziś w ramach powtórzenia do sprawdzianu będę wam zadawać pytania - powiedziała nauczycielka do zajęć, w których mieliśmy się uczyć czegoś o bezpieczeństwie. Ogólnie gówno wielkie, nie wiem po co się zapisywałam na coś takiego.
- Spoko - wzruszyłam ramionami i spojrzałam w stronę Lukasa. Mazał coś na ostatniej stronie zeszytu.
- Więc, co należy zrobić, gdy zobaczymy pożar w lesie? - spytała kobieta.
A my co, mamy po pięć lat?
- Uciekać i zostawić to komuś innemu! - krzyknął ktoś z końca sali, a kilka osób zaśmiało się.
- Nie!
Padały najróżniejsze odpowiedzi, ale żadna nie była w stu procentach prawidłową. Finalnie zdenerwowałam się i wzięłam do ręki książkę, otwierając ją na odpowiedniej stronie. Szybko i głośno przeczytałam krok po kroku.
- Świetnie, a co należy zrobić, gdy będzie powódź? - zapytała nauczycielka, a ja przewróciłam oczami. To było żenujące. Znów, nim się obejrzałam, przeczytałam odpowiedź.
- Przestań to robić - szepnął mi do ucha Lukas, na co wzruszyłam ramionami.
- To zacznijcie to robić. Może wtedy ta stara ruła da nam spokój - zaśmiał się lekko i pokiwał głową.
- Co zrobić, gdy usłyszymy alarm? - zadał następne pytanie, a potem kilka innych i byłam jedyną osobą, która się udzielała. I naprawdę nie wiem, co mi się stało. - A co spakować do samochodu, gdy jest prawdopodobieństwo utknięcia w zaspach?
- Spakować Emmę do bagażnika! - krzyknął Lukas, którego moje zachowanie zaczęło mocno irytować.
Zaśmiałam się głośno i nie mogłam uspokoić przez dłuższy czas. Tak czy siak, nie odezwałam się już do końca lekcji.Jedyny plus był taki, że to moja już ostatnia lekcja, a potem przerwa świąteczna.
***
- Hej, Emma! - powiedziała moja mama przez komórkę.
- Cześć, mamo - mruknęłam i wstawiłam wodę na makaron. - Co u ciebie?
- Super, a u was? Nie widzieliśmy się od tamtej rocznicy rodziców Lukasa, ale mam nadzieję, że wszystko w porządku?
Świetnie, straciłam dziewictwo.
- Tak, jest okej. Wpadniecie do nas w wigilię?
- My do was? Przecież to wy mieliście przyjść do nas w wigilijny poranek. Będziemy robić świąteczne śniadanie. Przyjdą jeszcze rodzice Lukasa i kilku naszych znajomych. Będziecie? - spytała, po czym usłyszałam jakieś szmery.
- Tak - odparłam i wsypałam makaron. - Co u Willa?
- Od kiedy interesujesz się własnym bratem? - prychnęła.
- Od dawna? Nie wiem, pytam, bo nie mamy o czym gadać - wzruszyłam ramionami, mimo że nie mogła mnie zobaczyć.
- Och, w takim razie pa. Widzimy się niedługo! - krzyknęła i rozłączyła się, nawet nie zdążyłam odpowiedzieć.
- Pa - burknęłam do siebie i pomieszałam kluski.
- Hej, słońce - Lukas wszedł do kuchni i pocałował mnie w głowę. - Kto dzwonił?
- Moja mama. Zapraszała nas na wigilijny poranek i ma nadzieję, że przyjdziemy - oznajmiłam z uśmiechem i patrzyłam na jego reakcję, jednak jego twarz nie wyrażała nic szczególnego.
- Jeżeli chcesz - wzruszył ramionami.
- Chcę. Będą jeszcze twoi rodzice i kilka babek z kółka różańcowego - powiedziałam, a jego brwi podniosły się ku górze.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Teen Fiction- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...