- Dzień dobry - przywitała nas pani w sekretariacie. Trochę mi głupio, bo tyle lat nauki w tej szkole, a ja nawet nie wiedziałam jak się nazywa. Bynajmniej była bardzo miłą i zawsze uśmiechniętą osobą. Do wszystkich spraw miała entuzjastyczne podejście. Wierzyła nawet, że dla naszej dwójki jest nadzieja. - Pan dyrektor już was oczekuje, więc możecie wchodzić - powiedziała i znowu spojrzała się w swój komputer, coś przy nim robiąc. - Powodzenia! - szepnęła na tyle głośno, że mogliśmy to usłyszeć.
Dzięki, laska, przyda się.
Lukas niepewnie nacisnął klamkę drzwi, które jako ostatnie dzieliły nas od szanownego pana dyrektora. Weszliśmy do pomieszczenia, którego z całego serca nienawidziłam i stanęliśmy w progu. Lukas pewnie się do niego już przyzwyczaił, bo bywa tu tak często jak tylko to możliwe. Dyrektor wreszcie podniósł wzrok znad papierów, które były porozrzucane po całym biurku.
- Dzień dobry. Witam moją ulubioną parę. W czym wam mogę dzisiaj pomóc? - zapytał i uśmiechnął się nieżyczyliwie. Nasze problemy już go totalnie męczyły i tylko zawracały głowę. Miał nas już dość, biedaczek.
Ale jeszcze się z nami pomęczysz, hehe!
- Cóż... My mieliśmy przyjść tu, bo... - zaczęłam, ale mi przerwał. To nie było zbyt uprzejme.
Kto go wychowywał, ja się pytam!
- Wiem, Emma. Wasz trener was do mnie przysłał i bla, bla, bla... - westchnął. Nastąpiła krótka chwila ciszy. - Co się w zasadzie stało?
- Ona uderzyła mnie piłką w głowę - szybko powiedział Lukas.
Dobra, to zabrzmiało bardziej niż dziecinnie.
- Bo on zaczął. Gdybyś mi nic nie zrobił, to ja tobie też bym nic nie zrobiła. A tak, musiałam ci oddać.
-Co ja ci niby zrobiłem? - przez chwilę zastanawiałam się nad sensowną odpowiedzią.
- Powiedziałeś, że nie umiem grać! Zabierałeś piłki, które były moje, przez ciebie będę musiała zostać po lekcjach, a w dodatku mam zrobić z tobą tą zjebaną prezentację! - krzyknęłam. Dyrektor wbił we mnie mordercze spojrzenie, więc szybko się poprawiłam. - Fajną preznetację, znaczy - zaśmiałam się nerwowo. Facet przerzucał spojrzenie ze mnie na Lukasa, ale nie odezwał się ani słowem.
Powiedz coś, no!
- Mogłaś inaczej odreagować, a nie wyżywać się na mnie - kontynuował naszą bardzo dojrzałą kłótnię Lukas. Ona od samego początku nie miała sensu, więc nie widzę potrzeby ciągnięcia jej dalej.
- Dobra, skończ już. Nie mam ochoty cię słuchać - odpowiedziałam. Wiedziałam, że miałam się przyznać, ale ja nawet nie mam do czego! Z resztą on tylko żartował z nękaniem mnie. Dobrze wiedział, że i tak się nie przyznam, ale chciał spróbować.
Cwaniak jeden.
Ale ja się nie dam!
- Tak, jestem za - odezwał się dyrektor. - Pewnie nie jesteście w stanie opowiedzieć jednej wersji wydarzeń, więc najlepiej, gdy poczekamy na przerwę i wasz trener opowie to, co widział - stwierdził. Opowie to, co widział? Czyli jak wielkie cycki ma jego żona albo jakaś przypadkowa dziewczyna? Już nie mogę się doczekać, aż nasz kochany nauczyciel będzie wymyślał coś na poczekaniu. - Teraz idźcie się przebrać i wróćcie tu.
Jako pierwsza wstałam i skierowałan się do drzwi. Nie patrząc na sekretarkę, poszłam w kierunku mojej szatni. Lukas szedł tuż za mną. Gdy byłam już w szatni, zdjęłam podkoszulek, zostając w samym staniku i schowałam ubranie do plecaka. Odwróciłam się i ujrzałam sylwetkę tego dupka. Wzdrygnęłam się i pisnęłam.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Teen Fiction- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...