Biegłam za chłopakiem, ile miałam tylko sił. To nie tak, że miałam w tym telefonie coś, o czym on nie może wiedzieć, ale po prostu dziwnie się czuję, gdy on go trzyma w swoich dłoniach.
- Jestem pod wrażeniem twojej kondycji, Collins - zaśmiał się. Przebiegł przez ulicę, a ja tuż za nim, uważając, aby żaden samochód mnie nie przejechał.
- Ugh, zamknij się! - krzyknęłam i zwolniłam tempo, nie zwracając już na nic uwagi.
Lukas poczekał na mnie, a ja stanęłam chwilkę pod ścianą, aby unormować oddech. Oparł się plecami obok mnie z dumnym uśmiechem.
- A teraz oddaj - rozkazałam, a on spojrzał na mnie z kpiną.
- Skąd mogę wiedzieć, że jak ci go oddam, to stąd nie pójdziesz? Wolę go ci dać na sam koniec, gdy już się tobą nacieszę - oznjamił, a ja schowałam twarz w dłoniach, nie chcąc, aby zobaczył, że się zawstydziłam. Znajome uczucie w brzuchu dało o sobie znać, a serce wcale nie zwolniło swojego rytmu.
Muszę iść w końcu do lekarza, nie dość, że tasiemiec, to jeszcze zawał.
I to wszystko przez niego.
- Dobra, rób co chcesz - odparłam i spojrzałam w niebo, które mieniło się wspaniałymi kolorami zachodu słońca. Już niedługo tego nie będzie, a w zamian dostaniemy masę śniegu i minusowych temperatur.
- Więc, opowiedz mi coś o sobie - zaczął.
- Co? - spytałam zdezorientowana i przeniosłam na niego wzrok.
- No, co to takie dziwne?
- Nie, w sensie nie usłyszałam - zaśmiałam się. Byłam zbyt zaopatrzona w niebo i daleko stąd myślami, które nie dawały mi spokoju.
Żartowałam.
- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak!
- Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma.
- No to... poznajmy się inaczej.
- Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jedną brew do góry. - Jeśli liczysz na jakieś ruchanko w moim pokoju, to z góry mówię, że nie ma takiej opcji - prychnęłam.
Czika, nie tak szybko.
- Chodziło mi o zwykłą rozmowę - uśmiechnął się. - Ale fajnie wiedzieć, że tak o mnie myślisz. Może kiedyś to wykorzystam.
- Jasne - przewróciłam oczami. - Możesz bardziej to wytłumaczyć? Nadal nie wiem, o co chodzi.
- Poznajmy się na nowo. Nie tak, jak nieznajomy z nieznajomym, kolega z koleżanką, czy przyjaciel z przyjaciółką. Byliśmy wrogami, więc poznajmy się jak wrogowie - sapnął. - Bo wiesz, to nie jest normalne, więc inaczej, rozumiesz?
- Czasem pierdolisz bez sensu, ale fajnie się tego słucha - przyznałam. Nadal nie wiedziałam, o co mu dokładnie chodziło, ale okej, niech mu będzie. - Zaczynaj. Tylko bez osobistych pytań.
- Ulubiony kolor? - spytał, a ja parsknęłam śmiechem.
- Serio? Będziemy się pytać o ulubione kolory, filmy, czy seriale? Po co to komu?
- Mi jest potrzebne. Chcę cię poznać jak najbliżej, czy coś - rzucił. - Po prostu odpowiedz.
- Czarny - mruknęłam, przewracając oczami. - Chociaż ostatnio polubiłam też ciemny żółty, nie wiem, przypadł mi do gustu - zaśmiałam się, dobrze pamiętając, że pomalowałam na tako jego pokój, ponieważ on nienawidzi tego odcienia.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Teen Fiction- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...