- Okej, więc nie przypominasz sobie, żebyś dawała komuś klucze? Wiesz, znajomi, rodzina, tata, mama, każdy może być podejrzany - dopytywał mnie już po raz setny policjant.
Miał strasznie śmieszny, duży brzuch i taką długą, siwą brodę. Specjalny strój w jaki był ubrany, ledwo co na niego wchodził. Dokładnie widziałam, jak guzik prawie strzelił Lukasowi w oko. Na szczęście byłam tam ja i w porę ostrzegłam, aby się odsunął.
A ten drugi, który przyjechał ze śmiesznym panem, miał krótko ścięte włosy, nie był ani za chudy, ani za gruby. Nie było w nim nic zabawnego, gościu za często się nawet nie odzywał. Miał gburowate spojrzenie, z pewnością nie należał do osób łatwo wiernych i trzeba było się postarać, aby coś z niego wyczytać.
I tak, są tu niecałe pół godziny, a ja już zdążyłam wywnioskować ich cechy charakteru.
Ja to dobra agentka jednak jestem.
- Mówiłam już panu, że klucze do mieszkania mam tylko ja i Lukas. Nikomu ich nie dawałam. A po drugie, moi rodzice nie mają powodu, aby coś takiego zrobić - wytłumaczyłam mu i westchnęłam głośno. Lukas usiadł obok mnie na kanapie, spoglądając na stojącego nad nami funkcjonariusza. Położył swoją dłoń na moim kolanie, czule go głaszcząc.
- A podejrzewasz kogoś? Może masz jakichś wrogów? - spytał drugi.
- Mówiłam już, że nie. Zawsze jestem dla wszystkich miła, a przynajmniej tak mi się wydaje - wzruszyłam ramionami.
Zawsze to może nie, ale zdarza się.
- Szczególnie dla mnie w ostatnim czasie - szepnął mi do ucha Lukas, na co tylko przewróciłam oczami. Spojrzeli się po sobie z dziwnymi minami, jakby zaczęło podejrzewać chłopaka.
- Porozmawiamy później - odparłam stanowczo do Lukasa i powróciłam do rozmowy z policjantami.
- O której to się stało? - zapytał, a ja udawałam, że się zastanawiam.
- Nie wiem dokładnie, gdy wróciłam do domu zastałam taki bałagan i szybko zadzwoniłam do Lukasa - mruknęłam, patrząc w kierunku chłopaka.
- Tak właśnie było - potwierdził.
- A może komuś jednak dawałaś te klucze? - znów zadał to samo pytanie, a ja czułam, jak automatycznie podnosi mi się ciśnienie.
- Panie, pan normalny jesteś?! - krzyknęłam. - Trzeci raz mówię, że nie i błagam, nie pytajcie już o to - burknęłam.
- Cóż panowie, może popytajcie sąsiadów, oni może wiedzą cokolwiek - zaproponował Lukas i delikatnie wypchnął ich na korytarz. - Nie denerwujcie się na nią, ma trudniejszy okres w życiu, ostatnio zdechł jej pies. Musicie zrozumieć.
- Stary - powiedział jeden z policjantów. - Trzymaj się tam.
- Będę - odparł Lukas, zamykając drzwi wejściowe na klucz.
Nienawidzę go.
- Co chcesz porobić? - spytał, Lukas wchodząc do pokoju.
Zabić cię.
Ja nawet nie mam psa.
- Boję się trochę, wiesz? - rzuciłam, a on z uśmiechem na ustach podszedł do mnie. Położył dłonie na moich biodrach i podniósł na mnie wzrok.
- Nie ma czego. Zaraz wszystko się rozwiąże, a poza tym, będę cię bronił - zaśmiałam się i mocno go przytuliłam.
Cieszyłam się, że przy mnie jest i mnie wspiera. Zaczęłam się głupio zastanawiać, co by było, gdybym była psychiczna i go teraz zabiła, ale popukałam się w ten pusty mózg i odgoniłam takie myśli.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Teen Fiction- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...