- Mam ochotę na KFC - oznajmiłam, patrząc na swoje paznokcie.
- Nie, jedziemy do domu - powiedział Lukas, spoglądając na mnie.
- Ale ja chcę.
- Emma, nie.
- Prawie mnie utopiłeś, a teraz nie chcesz mnie nakarmić? - spytałam oburzona.
Jak on tak może?
- Nie utopiłem cię. Nie miałem zamiaru, chciałem po prostu, żebyś została - wzruszył ramionami. - W ogóle, dlaczego chciałaś iść?
I co mam mu powiedzieć? Prawdę? Będzie się śmiał, no.
- Już mówiłam - odparłam.
- Jasne - powiedział kpiąco, wlepiając wzrok w drogę. - Coś powiedziałem nie tak?
- Nie..., chyba. Po prostu stwierdziłeś, że to się nigdy nie może wydarzyć, a co, jeśli tak by stało?
- Sama powiedziałaś, że by to się nie stało. Z resztą, jesteśmy tylko kolegami, a udajemy parę.
Nie jestem kolegą, okej.
- A nie przyjaciółmi?
- Nazywaj to, jak chcesz - rzucił niewzruszony. - Tak czy siak, jak się we mnie zakochasz, to powiedz - uśmiechnął się. - Jeśli już tego nie zrobiłaś.
Haha, ale dowcipniś.
- Nie, jeszcze nie - zmrużyłam oczy, ale po chwili też się uśmiechnęłam delikatnie. - Ty też mi powiedz.
- To co, jedziemy do tego KFC? - spytał, a ja klasnęłam w dłonie.
- Tak! - krzyknęłam.
- W ogóle, skąd Ci takie pytanie przyszło do głowy? - zadał pytanie po chwili ciszy.
- Ummm, nie wiem. Trzeba rozważać wszystkie możliwe opcje.
- No, racja.
- Czemu tak bardzo chciałeś żebym została?
- Bo gdybyś poszła, musiałbym wrócić do reszty i zacząć im się tłumaczyć. A tak, nawet fajnie się z tobą spędza czas. Aż dziwne, że kiedyś tego nie dostrzegaliśmy - zaśmiał się.
- Nooo - mruknęłam.
- Czemu się tak boisz wody? - zapytał, patrząc na mnie kątem oka.
- Kiedyś, jak byłam mała, taki jeden chłopak wrzucił mnie do basenu. To było na urodzinach mojego kuzyna. Gdyby nie goście, już by mnie tu nie było. Prawie się utopiłam, jestem im wdzięczna, że po mnie wskoczyli. Bynajmniej, lęk został do dzisiaj i raczej nie minie - oznajmiłam, patrząc się w okno.
- Czemu ja o tym nie wiedziałem? Pewnie miałabyś jeszcze bardziej przejebane - zaśmiał się.
- Ej, dzięki! - szturchnęłam go łokciem.
- Jak chcesz, mogę cię nauczyć pływać.
- Serio?
- Nie. Prędzej bym cię utopił - stwierdził, uśmiechając się chytrze pod nosem.
AHA.
- To fajny z ciebie przyjaciel.
- Wiem, lepszego nie znajdziesz - cmoknął w moją stronę, na co zachichotałam. Zaburczało mi w brzuchu.
- Jedź szybciej, bo jestem głodna - pospieszałam go.
- Nie, i tak już jadę o pięćdziesiąt za dużo - odparł. Westchnęłam i przeczesałam swoje włosy. Niech już nie udaje takiego grzecznego, wszyscy wiedzą, jaki jest naprawdę.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Roman pour Adolescents- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...