26. ,,Pocałował mnie"

21.8K 608 665
                                    

Krążyłam po oświetlonych uliczkach, szukając domu Lucy.

Cholera jasna, zaraz dostanę kurwicy.

Chwilę później w końcu trafiłam pod wzkazany adres. Zapukałam kilkakrotnie w drzwi, aż otworzył mi Will.

- Hej - powiedziałam pierwsza i wepchnęłam się do budynku.

- Ta, czuj się jak u siebie - burknął.

Uznałam, że Lucy siedzi u siebie w pokoju, który, jak założyłam, jest na górze, więc bez pytania udałam się na piętro.

Ale ze mnie agentka.

- Lucy? - odezwałam się niepewnym głosem, błądząc po korytarzu.

- Tutaj! - usłyszałam krzyk i podążyłam za dźwiękiem.

- Cześć, kochana - rzuciłam i poszłam przytulić dziewczynę.

- Cześć. Co u ciebie? - spytała, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.

- Lepiej mów jak się czujesz - odparłam, zajmując wygodną pozycję.

Niczym prawdziwy prycholog. Brakuje tylko jakiegoś długopisu i notesu, w którym zapisywałabym swoje przemyślenia na temat pacjentów.

Prycholog.

Prycholog, kurwa.

- Dobrze, Emms. Czasami pobolewa mnie brzuch, ale lekarz powiedział, że to normalne - uśmiechnęła się i usiadła na łóżku po turecku.

- Will mówił, że robiłaś jakieś badania i wyszły dobrze, tak?

- Tak, jest w porządku - pokiwała głową. - Gorzej z samopoczuciem.

- W sensie? - spytałam z ciekawością. Nigdy nie byłam z nią aż w tak dobrym kontakcie, ale chciałam ją wspierać. Poza tym, mój brat to ojciec tego dziecka, więc mam prawo wiedzieć.

- W sensie jest chujowo - uśmiechnęła się nerwowo. - Boję się jak cholera.

- Czego? - dopytywałam.

- Wszystkiego, chyba nie trudno się domyślić. Przyszłości, tego co spotka mnie i dziecko...

- Tylko ciebie i dziecko? - przerwałam jej, ściągając brwi.

- No, tak. A kto inny? - rzuciła.

- Will? Ojciec waszego dziecka? - odparłam z lekkim wyrzutem, na co dziewczyna rozjaśniła się.

- Tak, tak, zapomniałam - zaśmiała się. - Wracając, to obawiam się tego, czy sobie w ogóle poradzę. Nie wiem, czy będę umiała wszystko zrobić przy dziecku i czy nie zrobię mu krzywdy. A najbardziej boję się reakcji innych, w szczególności rodziców.

- Czyli jeszcze im nie powiedziałaś? - spytałam, wzdychając głośno.

- Nie, jeszcze nie. I nie wiem, czy w ogóle im powiem - mruknęła smutno.

- Powinnaś to zrobić. Wiesz, według mnie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Oni by ci pomogli ze wszystkim, nawet w wychowaniu dziecka.

- Boję się im powiedzieć, nie wiem, jak zareagują - zwierzyła się mi. Rozglądałam się po pokoju, patrząc na wszystkie rzeczy, które w nim były, a jednocześnie podziwiałam w jak piękny sposób jest to pomieszczenie zrobione.

- Cóż, tylko ty możesz przewidzieć jak mogą to odebrać, bo tylko ty ich naprawdę znasz. Ale moim zdaniem, nikt nie pomoże ci bardziej niż oni. Dobrze ci doradzą, pomogą w wychowaniu dziecka i będą cię wspierać finansowo. Oni już wychowali swojego potomka, więc są doświadczeni. To twoi rodzicie, Lucy, nie masz się co martwić. Jakoś to przyjmią, ciąża w takim wieku to nie koniec świata. Wyjaśnienie im tej sprawy to najlepsza rzecz jaką możesz zrobić. Nikomu nie możesz zaufać bardziej niż im, uwierz mi.

Poznajmy się inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz