11. ,,Będziemy małżeństwem"

25.9K 767 1.2K
                                    

- Gdzie mnie wieziesz? - spytałam, gdy spostrzegłam, że Lukas nie jedzie do mojego domu.

Moja historia się sprawdza...

- Do piekła - mruknął.

- Gdzie? - zaśmiałam się.

- Do przedszkola odebrać małe gówno - burknął i przyspieszył. Spojrzał na mnie kątem oka.

To gówna chodzą do przedszkola?

- Czemu tak mówisz o swoim bracie? - rzuciłam. Naprawdę, nie mogłam zrazumieć, dlaczego Lukas mówi tak o małym dziecku, które mu nic nie zrobiło.

- Raczej będziesz ostatnią osobą, która się i tym dowie - prychnął.

Okej, myślałam, że jednak jesteśmy juz trochę pogodzeni.

- Pamiętasz, że mamy zrobić prezentację na biologię? - spytałam po ciszy, która zdawała się trwać w nieskończoność.

- No. Jakieś pomysły? - rzucił i dalej wlepiał wzrok w drogę. I dobrze, bo znając naszą dwójkę coś mogło by się stać. Nie miałam więcej zamiaru włączać przeklętego radia.

- Możemy zrobić filmik, na przykład o tym, jak... - ucięłam, nie mogąc wymyślić tematu. Lukas zaczął się tajemniczo śmiać.

- Na jaki to ma być temat? - spytał z chytrym uśmiechem.

- Dowolny, pytałam się na jednej z przerw.

- O, czyli ruchanie też się wlicza - przewróciłam oczami i spojrzałam na wesołego chłopaka.

Naprawdę zaczynałam myśleć, że płeć męska myśli tylko o jednym.

- Daleko jeszcze? - spytałam, nie mogąc wytrzymać towarzystwa chłopaka.

- Nie - odpowiedział, a po kilku minutach zaparkował pod budynkiem. W oknach było przyklejone kilka kolorowych wycinanek i rysunków.

Wspomnienia wróciły mi same do głowy. To właśnie tutaj poznaliśmy się z Lukasem. Pamiętam każda naszą większą sprzeczkę. Poza tym, miło wspominam chwile, gdy mama mnie tutaj przyprowadzała, a ja tak bardzo chciałam wrócić do domu. Albo jak nie chciałam jeść obiadów, które były sto razy lepsze niż teraz w szkole. Pamiętam, jak bujałam się na tej drewnianej huśtawce, bawiłam się z nowo poznanymi koleżankami i jak razem biegałyśmy po zielonej trawie. Z niektórymi dziewczynami mam kontakt do dzisiaj. Tak, to były najlepsze, jak do tej pory, czasy w moim życiu. Niestety, Lukas wyrwał mnie z wspaniałych wspomńnień.

- Zachowuj się - upomniał, na co przewróciłam oczami.

Weszliśmy do przedszkola, gdzie powitała nas miła dziewczyna.

Było w niej coś, przez co nie polubiłam jej. Co prawda, wydawała się sympatyczna, a poza tym zajmowała się dziećmi, więc naprawdę nie miałam do tego powodów.

- Przyszłem odebrać brata - powiedział Lukas.

- Przyszedłem - poprawiłam go. Dlaczego on nadal nie potrafi mówić?

- Cicho - szepnął i uśmiechnął się.

Po chwili dobiegł do nas mały chłopczyk. Od razu wtulił się w Lukasa, a ten zrobił kwaśną minę.

- Ubieraj się, już - rozkazał, na co Marcus poszedł do szatni z przedszkolanką.

Nie to, że coś, ale czy Lukas nie powinien zająć się bratem? Jego rodziną, cholera jasna?!

- Jesteś wredny - stwierdziłam, pokazując na szatnię.

- Ta, no i co z tego? - prychnął.

- Chuju jebany! - wydarłam się.

Poznajmy się inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz