Epilog

30.6K 835 1.1K
                                    

Wieczorem poszłam jeszcze razem z Lukasem do galerii handlowej, bo, kurwa, zapomniałam kupić rodzicom prezentów, a poranek wigilijny był już jutro.

- Zawsze kupujesz wszystko na ostatnią chwilę? - spytał mnie Lukas.

- Tak, nie, zależy - wzruszyłam ramionami.

Co z tego, że prezent dla niego kupiłam dwa miesiące wcześniej.

Zwiedzaliśmy sklepy z ubraniami, ale nic idealnego nie mogliśmy znaleźć. Byliśmy właśnie w jednej z sieciówek. Ja oglądałam torebki, a Lukas podrywał manekiny.

- Jesteś gorąca  - usłyszałam za sobą i zaśmiałam się cicho.

- A więc tak to się stało, że mnie poderwałeś? - rzuciłam, a on spojrzał w moim kierunku.

- Tak, nie, zależy - przedrzeźnił mnie, na co przewróciłam oczami.

Skończyło się na tym, że tacie kupiłam książkę historyczną, a mamie torebkę i kosmetyki.

***

Wstaliśmy wcześnie, aby na pewno ze wszystkim zdążyć. Od razu zaczęłam się ubierać, a później robić makijaż, podczas, gdy Lukas leżał i patrzył na mnie.

- Coś nie tak? - spytałam w pewnym momencie.

- Nie, dlaczego? - uśmiechnął się.

- Bo patrzysz. Dziwnie patrzysz.

- Patrzę na swoją dziewczynę, w końcu wygląda zajebiście - oznajmił, a ja zachichotałam.

- Lepiej niż manekin?

- Proste, że nie - wstał i podszedł do mnie.

Proste, że nie.

- Co powiedziałeś?

- A co miałem powiedzieć? - ściągnął brwi, a ja pokręciłam głową na znak, że już nieważne.

Lukas ubrał się w białą koszulę, której rękawy podwinął do łokci, oraz czarne dżinsy. Na ręku widniał jego drogi jak chuj zegarek. Ja za to, założyłam na siebie dopasowaną granatową sukienkę, którą kupiłam z Emily jeszcze w tym tygodniu.

Wracając do Lukasa, wyglądał zajebiście w takim eleganckim wydaniu, chcę go na codzień.

Mam go na codzień przecież.

Ale kurwa żart, mam jeszcze kilka takich, ale najlepsze na koniec.

Dotarliśmy pod dom moich rodziców, który był cały przyozdobiony świątecznymi lampkami. Wpuściła nas moja mama, uśmiechając się szeroko. Pochwaliła nas za ubiór i zaprowadziła do stołu, przy którym siedzieli jeszcze rodzice Lukasa i jego brat, Will, moi dziadkowie od strony mamy, siostra mojego taty ze swoimi dziećmi. Pięknie ozdobione pomieszczenie i stół, na którym było tysiąc dań, przyprawiało mnie o zachwyt. Kot leżał na swoim posłaniu obok choinki, a każdy rozmawiał i wydawał się być w dobrym humorze. Oczywiście, oprócz babci, której zawsze coś nie pasowało.

Strasznie nie lubiłam mojej ciotki i jej dzieci, ale to taki szczegół. Denerwowali mnie swoim zachowaniem, mimo że nie robili nic złego.

- Witajcie, kochani - przywitałam się. - Ale się za wami stęskniłam.

Hyhy, gówno prawda, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.

- Och,  skłamałabym, gdybym powiedziała, że my za tobą też, dziecinko - powiedziała babcia. - Kiedy ty tak urosłaś.

Kurwa, babcia, kiedy ty się taka dowcipnisia zrobiłaś.

- O, i masz ze sobą gościa - odezwała się ciotka. – To twój chłopak, czy tylko przyjaciel? Możesz nam powiedzieć, przecież to normalne. A taki ładny kandydat, szkoda, gdyby się zmarnował.

Poznajmy się inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz