Był dokładnie pierwszy grudnia. Dzień jak co dzień. Przyzwyczaiłam się już do tego, że budziłam się razem z Lukasem. Zawsze wstawałam przed budzikiem, co pozwalało mi na dokładniejsze wyszykowanie się do szkoły.
Aż dziwne, kto by uwierzył, że naorawde tak robiłam?
- Wstawaj, Luki - powiedziałam cichym głosem. Wstrząsnęłam ramieniem chłopaka, który leniwie otworzył oczy, mrucząc coś pod nosem. Zawsze tak było, przysięgam. Ja współczuję jego matce, że całe życie musiała się z nim męczyć.
- Zaraz - rzucił, nakrywając się kołdrą. Westchnęłam głośno, ale odpuściłam. Czasami potrzeba tylko tych ostatnich pięciu minut, więc dałam mu je.
Ale błagam, kto się wyśpi w pięć minut.
Zaczęłam się ubierać. Nie przeszkadzała mi jego obecność, tak jak mówiłam, już się przyzwyczaiłam. Byłoby dopiero dziwnie, gdybym wstawałam sama, czy jechała do szkoły w samotności. Kiedyś zawsze tak robiłam i do dziś pamiętam jak on razem z moim bratem wymijali mnie samochodem, gdy ja szłam na pieszo spóźniona. Ale dzisiaj? To niewyobrażalne, bo za dużo działo się w ciągu tych kilkanastu tygodni. Gdy skończyłam się ogarniać, postanowiłam podjąć kolejną próbę obudzenia go.
- Lukas, wstawaj, bo spóźnimy się przez ciebie do szkoły. A chyba wiesz, co to znaczy? - spytałam retorycznie, ściągając z niego pościel.
- Nie wiem - mruknął w odpowiedzi i odwrócił się na brzuch, po czym przytulił głowę do poduszki.
Luki, ty kurwo.
- Będziemy siedzieć dłużej w szkole, a tego nie chcemy - zignorowałam fakt, że mówiłam jak do pięcioletniego dziecka. W niektórych sytuacjach tak właśnie trzeba postępować z osiemnastolatkiem. Nie wiem, jak moja mama musiała wytrzymywać z moim tatą, gdy byliśmy mali, bo pamiętam, jak po obejrzeniu ,,Króla lwa" zaczął udawać Simbę i ryczał na cały dom.
Trzydziestoletni chłop.
Mała ja była w delikatnym szoku. Willowi trauma pozostała do dzisiaj i dlatego już nigdy nie obejrzał tej bajki.
Tak w zasadzie, to ile Lukas ma lat?
- Idź się maluj czy coś - powiedział, a ja przewróciłam oczami. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc nie o mówiłam nic.
No i później było już tylko trzecia, czwarta i piąta próba, po której ostatecznie się poddałam, ale stwierdziłam, że wypróbuję inną taktykę.
- Jesteś nieznośny - burknęłam, siadając mu na nagich plecach, gdzie dobrze widziałam jego delikatny zarys mieśni. Moje jeansy się lekko naciągnęły, ale nie przejęłam się tym.
- Mhm - mruknął, uśmiechając się pod nosem. Pochyliłam się i zaczęłam go całować. Od szyi idąc w dół, a później znów w górę. Powtórzyłam to jeszcze kilka razy, a później chłopak odwrócił się, zwalając mnie sobie z pleców i wstał. Chciał mnie jeszcze pocałować w usta, ale szybko go powtrzymałam.
- Śmierdzisz. Idź się umyj - rozkazałam z uśmiechem. - I radzę ci się pospieszyć. - Jęknął pod nosem niezadowolony, ale zrobił to, co mu kazałam.
Kiedy ja go tak wytresowałam?
Pod długich męczarniach w końcu nadszedł moment, gdy Lukas stanął w progu, wyszykowany i w gotowości.
- Jeszcze dostanę to, co chcę - powiedział w moją stronę, na co tylko prychnęłam w odpowiedzi.
- Nie ode mnie.
- Od ciebie. I to nawet szybciej niż ci się wydaje - rzucił z cwaniackim uśmiechem, a ja zaczęłam się głośno śmiać.
- Najpierw musimy zdążyć do szkoły - odparłam, wychodząc z mieszkania, a chwilę później zrobił to samo Lukas.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Ficção Adolescente- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...