29. ,,Nigdy mnie nie przeleciał"

22.4K 573 721
                                    

Obudziłam się. Uwielbiam się budzić, ale tak bardzo nienawidzę wstawać z łóżka i wracać do rzeczywistości. Tak czy inaczej, otworzyłam oczy i spojrzałam na Lukasa, przykrytego od pasa w dół. Było widać jego piękną klatkę piersiową, a ja musiałam się naprawdę opanować, aby powstrzymać samą siebie. Pokręciłam głową i wyjrzałam przez okno. Na zewnątrz padał deszcz, przez co jeszcze bardziej chciało mi się spać.

Całe szczęście, że była sobota i nie musiałam iść do szkoły.

Westchnęłam głośno i wstałam z łóżka, strzepując rękę Lukasa z mojego brzucha. Poszłam do kuchni, aby zrobić sobie ciepłej herbaty, a później przygotowałam jeszcze kilka kanapek i wróciłam pod nagrzaną kołdrę. Wzięłam jeszcze laptopa na kolana, włączając netflixa.

- Podziel się - usłyszałam głos chłopaka z tą charakterystyczną, poranną chrypką.

- Nie, zrób sobie- powiedziałam.

- Podzielisz się? - spytał.

- Już mówiłam, że...

- Podzielę - dokończył za mnie.

- Przestań tak robić, to wkurza - oznajmiłam i odpaliłam serial, biorąc łyka herbaty.

- Ale co? Nie wiem, o co chodzi - uśmiechnął się.

- Zamknij się już, chcę w spokoju coś obejrzeć - rzuciłam z irytacją.

- Ja z tobą - burknął i usiadł bliżej mnie.

- Nie - odparłam. Chciałam tego, ale kim bym była, gdybym się z nim nie kłóciła?

- Yhym, uważaj, bo cię posłucham- prychnął. Wziął sobie jedną kanapkę i ugryzł kawałek, wpatrując się w ekran, jakby nigdy nic.

- Nienawidzę cię - burknęłam.

- Co mam Ci powiedzieć? Że cię kocham? To głupie, a ty wiesz to - odpowiedział cicho, patrząc się na mnie.

Tasiemiec w brzuchu się obudził, serce dostało zawału, a policzki były czerwone jak nigdy.

Postanowiłam się nie odzywać więcej. Po prostu uśmiechnęłam się i razem dalej oglądaliśmy serial, w którym nawet straciłam wątek.

- Mogę cię dzisiaj gdzieś zabrać? - odezwał się Lukas w pewnym momencie.

- Oczywiście, że nie - odparłam z uśmiechem i spojrzałam się na szafkę nocną, aby upewnić się, że mój telefon nadal tam leży.

- A co masz do zrobienia?

- Nic, po prostu nigdzie nie będę z tobą szła - burknęłam.

- No cóż, szkoda, że dwie pizze będę musiał zjeść sam - uśmiechnął się cwanie, spoglądając na mnie.

- Jakie? - spytałam cicho.

Jedzenie.

Darmowe.

Wchodzę w to.

- Ty wiesz jakie - rzucił z pewnością siebie. Och, dla dwóch hawajskich pizz mogę zrobić wszystko. - Więc jak będzie?

- Nie wiem, pewnie nie będę miała czasu.

- Yhym, okej. Trudno...

- Ale spokojnie, z łatwością zastąpisz mnie swoimi cipowatymi koleżankami - powiedziałam bez żadnych emocji. Nie wiem, skąd to się wzięło w mojej głowie.

- A co jeśli nie chce moich cipowatych koleżanek, tylko ciebie? - mruknął, a ja spróbowałam pozostać w naturalnej pozycji.

- Ale ja nie chcę ciebie - spojrzałam na niego, potem na lecący serial, a później znów na niego. - Ale pójdę tam, tylko dla moich kochanych pizz.

Poznajmy się inaczejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz