Po wyjściu rodziców Lukasa z mieszkania, zostaliśmy sami. Ja posprzątałam bałagan, pozmywałam i zrobiłam kilka innych rzeczy, dzięki którym było czysto. Lukas przez ten czas poszedł wziąć zimny prysznic, mówiąc, że za bardzo pomieszałam mu w głowie i rozbudziłam zmysły. Później poszedł poleżeć na łóżku w sypialni tak długo, aż zasnął. I cóż, nici z ruchania.
Nadszedł wreszcie dzień rocznicy państwa Anderson, na który wszyscy czekali.
W szczególności ja.
- Nie wiem, w co się mam ubrać - jęknęłam, patrząc w lustro.
- W sukienkę? - burknął chłopak, jakby to była najprostsza rzecz świecie.
- Nie mam? - odparłam. Położyłam się na łóżku, zatapiając głowę w poduszkę. - Nigdzie nie idę. Moja mama powiedziała, że muszę się wystroić, aby ładnie wyglądać przed twoimi rodzicami. Tylko że to nie jest jakaś głupia królowa Elżbieta.
- Królowa Elżbieta nie jest głupia - odparł z uśmiechem po chwili ciszy.
- Przestań! - krzyknęłam, rzucając w niego poduszką, jednak zdążył zrobić unik i wylądowała ona na podłodze.
Będzie sprzątał, baran.
- Dobrze powiedziałaś. To nie jest żadna królowa, tylko moi rodzice - wzruszył ramionami. - Co założysz, będzie okej.
- Tak myślisz?
- Nie, ale muszę zgrywać, że tak - uśmiechnął się.
- Ale na taką uroczystość wypadałoby założyć sukienkę - stwierdziłam. - Tylko ja żadnej nie...
- Aby na pewno? - przerwał mi. - Może nie pamiętasz, ale dałem Ci sukienkę na nasze jedno z pierwszych spotkań. To był obiad u mnie, tak myślę.
- Co ty pierdolisz? - rzuciłam. Prawdę mówiąc, nie za bardzo wiedziałam, o czym on gada.
- Zaraz - burknął i podszedł do szafy. Wyjął z niej jakieś pudełko, a po szybkim przeszukaniu, wyjął biały materiał. Rozłożył go i westchnął pod nosem. - Kurwa. Miała być sukienka, nie firanka.
- Dobra firanka nie jest zła - wzruszyłam ramionami. Po chwili chyba znalazł to, czego szukał, bo rzucił we mnie miękkim materiałem.
- Może to ci odświeży pamięć. No kurwa - zaśmiał się. - Żeby nie pamiętać prezentu ode mnie?
- Takie rzeczy się zdarzają nawet najlepszym - powiedziałam i szybko uciekłam do drugiego pokoju, aby założyć sukienkę.
I dopiero wtedy, przypomniałam sobie o czym on mówił. I miał rację, teraz już wszystko pamiętałam.
- Dziękuję - mruknęłam i pocałowałam go przelotnie w usta. Byłam szczęśliwa jak dziecko, jeśli nie bardziej.
- Nie ma za co - uśmiechnął się promiennie. - Tak w ogóle, myślisz, że powinienem wygłosić jakąś przemowę przed rodzicami, czy coś?
- Fajnie by było, ale nie spodziewajmy się, że to zrobisz - wzruszyłam ramionami pewna swoich słów.
- Tak, zrobię to - zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
***
Wyruszyliśmy wcześniej, aby na pewno być na przyjęciu na czas. Nie chcieliśmy się spóźniać i robić złego wrażenia, chociaż są to nasi rodzice i nikt nie zna nas, tak jak oni. Wyszliśmy z samochodu i stanęliśmy przed drzwiami jakiegoś budynku, w któtym miała się odbyć uroczystość. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i pukaliśmy do drzwi, słysząc głośne rozmowy. Oprócz nas, mieli być tam jeszcze moi rodzice i kilku znajomych.
CZYTASZ
Poznajmy się inaczej
Teen Fiction- Poznajmy się - powiedział. Okej, wiedziałam, że od zawsze był głupi, ale nie, że aż tak! - Przecież się znamy od dziecka - mruknęłam i zrobiłam dziwny ruch rękoma. - No to... poznajmy się inaczej. - Inaczej? - spytałam retoryczne i podniosłam jed...