~Lena
- Alana, odbierz... Odbierz... Odbierz, do jasnej-
- Cześć!
Jak zwykle żywy i entuzjastyczny okrzyk Alany wydobył się ze słuchawki, a ja o mało nie podskoczyłam.
- Jak ci mija słoneczny, sobotni poranek? - zaśmiała się ciemnoskóra, włączając kamerkę. Teraz mogłam zobaczyć jej wesołą twarz, roztrzepane włosy i nieskazitelnie czyste okulary. Czyste do bólu...
Zaakceptowałam zaproszenie do wideorozmowy i po chwili na ekranie pojawiło się moje lustrzane odbicie. Wyglądałam gorzej niż przeczuwałam. Moje włosy wciąż były spięte w wysoki kucyk, jednak wychodziły z niego pojedyncze włoski, odstające na wszystkie strony. Zapomniałam nałożyć makijażu (przy Connorze nie musiałam tego robić), przez co moje oczy były podkrążone, a policzki zaczerwienione.
- Trochę dziwnie... - westchnęłam ciężko, przecierając powieki dłonią, okrytą naciągniętym rękawem swetra.
- Co, dlaczego? - dziewczyna uniosła brwi, spoglądając ukradkiem na swoje biurko. Pewnie była w połowie swojej codziennej sesji. No błagam, kto normalny uczy się minimum cztery godziny dziennie?! I to algebry!
- Evan zaprosił Jareda na śniadanie - powiedziałam krótko, a Alana syknęła.
- Nie lubimy go.
- Tak, nie lubimy go - kiwnęłam głową. - W każdym razie, na śniadaniu był też Connor i Heidi.
- No i fajnie - parsknęła śmiechem Alana, a na jej twarzy widziałam szeroki uśmiech. - Co Connor robił na śniadanku?
- Przymknij się, Beck. Nie o to chodzi w całej historii - oburzyłam się, a ona spoważniała odrobinę.
- Dobrze, mów dalej.
- A więc... Gdzie ja skończyłam? Ach, no tak... Heidi zapytała, jak długo chodzę z Connorem-
- CHODZISZ Z CONNOREM?!
- Zamknij się, Al!
- Hola, stój, kiedy ty zdążyłaś się chajtnąć?!
- Nie chajtnęłam się, ogarnij się!
- Jeszcze wczoraj wieczorem płakałaś, że nie możesz mu powiedzieć o własnych uczuciach, a teraz-
- ALANA, PRZYMKNIJ SIĘ!
- Dobra, sorry...
Rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami.
- Więc kiedy odpowiedziałam, Jared wybiegł z domu i... Nie mam pojęcia, o co chodziło. Evan pobiegł za nim, ale jeszcze nie wrócili. Nie wiem, czy w ogóle chcę, by wracali. Boję się, co usłyszę - wyznałam cicho, kręcąc głową.
Alana chwilę siedziała cicho, trzymając twarz w dłoniach. Zastanawiała się nad czymś przez zdecydowanie zbyt długi czas.
- Lana? Jesteś?
- Tak, jestem - momentalnie oprzytomniała. Wzięła głęboki wdech i zaczęła: - Słuchaj, szczerze nie wiem, co ci poradzić. Wiem tylko jedno: Jestem w stu procentach pewna, że chodziło o ciebie. Nie żebym coś sugerowała, ale zawsze chodzi o ciebie.
- Dzięki - prychnęłam, krzywiąc się.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się słodko i wróciła do wykładu: - Więc sprawa jest dość jasna. Uczucia Jareda nie wyparowały. Nie przestał cię kochać.
- Coś za późno się zorientował - mruknęłam z grymasem, ale Alana od razu skarciła mnie wzrokiem.
- Może tego nie zauważyłaś, ale on starał się jakoś do ciebie dotrzeć przez cały ten czas. W sumie nawet trochę mi go żal... - podniosła wzrok i widząc moją minę, momentalnie się poprawiła: - Oczywiście go nie bronię, ale twierdzę tylko, że nie jest w stu procentach zły...
Ponownie wzięłam głęboki wdech. Rozmowa z Alaną miała wyjaśnić mi, co się właściwie stało, ale jedynie skomplikowała całą sytuację.
- Lena?! Schodzisz już?! - usłyszałam krzyk z dołu i szybko podniosłam telefon.
- Czy to był Murphy-?
- Muszę kończyć, pa! - rozłączyłam się prędko i wsunęłam telefon do tylnej kieszeni spodenek.
CZYTASZ
Two Friends, True Friends | Dear Evan Hansen
FanfictionLena Hansen. Najlepsza przyjaciółka? Terapeutka? Zaufana czy oszustka? Piękna, delikatna i czuła - co może być nie tak? Porzucona i zraniona... Czy jeśli jej złamane serce spotka nową miłość, dziewczyna porzuci wcześniejsze wierzenia? ~~~ Witam was...