Szkoła okazała się istnym piekłem, z którego nie mogłam uciec. Nie sądziłam, że tak wiele osób nagle zacznie się interesować mną i Connorem, jakby wyjazd Jareda natchnął wszystkich. No i temat próby samobójczej Connora. Nie znikał on z ust przez cały dzień. Kto wie, ile to jeszcze potrwa..?
- Nie przejmuj się tym wszystkim. Skup się na tym, że twój związek z Connorem kwitnie i wszystko jest cudownie - uśmiechnęła się Alana, wyciągając ze śniadaniówki kilka pudełeczek. Maleńkich pudełeczek, w których trzymała różne owoce. - Jak udało ci się wyciągnąć go z domu rano? Zoe opowiadała o jego stanie psychicznym przez ostatnie wieczory.
- Nie było to aż takie trudne - uśmiechnęłam się delikatnie, czując jak rumieniec pełznie po moich policzkach aż do czubka nosa.
- Coś się wydarzyło..? - dopytała, spoglądając na mnie podejrzliwie.
- Nie - ucięłam szybko. - Jak spędziłaś czas z Zoe? - zapytałam, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
Alana spuściła wzrok i zaczęła widelcem grzebać w swoich owocach.
- Znaczy... Niewiele go razem spędziłyśmy... Bo wiesz, to tylko droga do szkoły - zarumieniła się i wzruszyła ramionami, nie podnosząc wzroku. - Po prostu rozmawiałyśmy... Trochę się poznałyśmy, to wszystko...
Odchrząknęłam i spojrzałam na nią znacząco. - Masz jej numer? - spytałam, splatając ramiona na piersi i pochylając się przez stół. - Powiedz, że masz jej numer.
- Tak- znaczy, podała mi swój numer, ale tylko dlatego, że zaproponowałam, że ją odwiozę - przytaknęła nerwowo. Chyba nigdy jej takiej nie widziałam.
- No tak, biedulka nie ma jak wrócić do domu... - przytaknęłam teatralnie. - Jak dobrze, że Alana Beck jest cudowną przyjaciółką, oferującą pomoc na każdym kroku.
- Cicho-! - zarumieniła się jeszcze mocniej, spoglądając na mnie ze złością. - Po prostu chcę być miła.
- A czy ja powiedziałam coś innego..? - uniosłam brwi.
- Nie, ale... Ale ty... Jezu! - zamknęła swoje owoce w pudełku i wrzuciła je do torby. - Spóźnię się na angielski - mruknęła i zarzucając na plecy swój ogromny plecak, odeszła żwawym krokiem.
Zaśmiałam się i skończyłam swoje jedzenie. Wstałam od stołu i z westchnięciem ruszyłam w stronę pracowni plastycznej. Plastyka była jedną z niewielu przyjemnych godzin w poniedziałki. Widziałam się wtedy z Connorem. Nigdy jednak nie decydowaliśmy się na siedzenie razem podczas tych zajęć. Tylko raz, w pierwszy dzień szkoły, kiedy byłam tu zupełnie nowa...
Usiadłam na tyle klasy i wyciągnęłam najpotrzebniejsze materiały na stół. Czekałam na przyjście nauczycielki i reszty uczniów oparta plecami o ścianę. O mało nie zasnęłam w czasie tego całego oczekiwania.
Nareszcie klasa się zapełniła, jednak miejsce obok mnie pozostało puste. Jak zawsze.
Nauczycielka podała temat pracy oraz jej technikę i wszyscy wzięli się do pracy. Otworzyłam blok i zaczęłam szkicować, trzymając głowę opartą na dłoni. Byłam już zmęczona całym dniem, a do tego wszystkiego cały czas czułam na sobie wzrok ludzi dokoła. W tamtej chwili najchętniej skuliłabym się pod stołem. Wewnętrznie wyklinałam Connora i Alanę — jego za niepojawienie się na plastyce, a Alanę za nieposiadanie tego przedmiotu w planie. Cwaniara miała wtedy angielski. Tfu.
- Pracę oddajcie mi na następnych zajęciach, w czwartek. Mają być gotowe i dopracowane - słowa niskiej kobiety o melodyjnym głosie wyrwały mnie z zamyślenia. Już minęła cała godzina? Woah. Kiedy?
Spakowałam się i szybkim krokiem wyszłam z pracowni. Podeszłam do szafki i przejrzałam ją w poszukiwaniu odpowiednich podręczników, gdy podszedł do mnie mój brat. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam szafkę.
- Cześć, Evciu - posłałam mu żartobliwe spojrzenie.
- Cześć, El - uśmiechnął się. - Idziesz gdzieś jutro wieczorem?
- Nie, a co? - uniosłam brwi.
- Mama chce świętować wtorek z tacosem...
- O nie! - zaśmiałam się. - Znowu?
- Tak, odbija jej. Mówi, że ma z nami za mało kontaktu... Że trzeba naprawić zaniedbane relacje rodzinne... Ogólne bzdety.
- Ona bardzo się stara - westchnęłam i pokręciłam głową. - Spójrz, zrobisz z nią taco i masz to z głowy. Opłaca się, jeśli chcesz mieć spokój.
Evan wzruszył ramionami. - Niech będzie.
- Tak naprawdę to chyba i tak nie masz co robić, prawda? Skoro Jared...
- Nic się nie stało - pokręcił głową. - Mam ciebie.
- Masz mnie - przytaknęłam i pocałowałam go w policzek. - Do później, Ev!
- Pa...
CZYTASZ
Two Friends, True Friends | Dear Evan Hansen
FanficLena Hansen. Najlepsza przyjaciółka? Terapeutka? Zaufana czy oszustka? Piękna, delikatna i czuła - co może być nie tak? Porzucona i zraniona... Czy jeśli jej złamane serce spotka nową miłość, dziewczyna porzuci wcześniejsze wierzenia? ~~~ Witam was...