„Braciszek"

67 7 1
                                    

WOW.
Pięćdziesiąta część.
Muszę trochę przyspieszyć z fabułą, bo nikt nie będzie tego czytał, jeśli będzie tak długie 😂
W każdym razie, życzę miłego czytania!
~Isia

~~*~~

~Lena's POV

Znalezienie Connora na korytarzach ogromnego liceum nie należało do rzeczy ani przyjemnych, ani prostych. Zajęło mi to zdecydowanie za dużo czasu, przez co nie mogłam spokojnie zjeść lunchu. Z resztą, nie byłabym w stanie zjeść „spokojnie", nie mówiąc Connorowi o naszym niewiarygodnym szczęściu.
„Głupi zawsze ma szczęście" wciąż słyszałam w głowie słowa Alany, które wypowiedziała podczas powrotu do szkoły. Heather roześmiała się wtedy, a ja przyznałam im obu rację. Jestem głupia i jestem wariatką, ale do wariatów świat należy.
- Lena? - usłyszałam czyjś głos za sobą i momentalnie się odwróciłam. Evan.
- Hej! - uśmiechnęłam się do niego.
- Czemu nie było cię na zajęciach..? - zapytał zmartwiony. - Nie było ani ciebie, ani Alany... Bałem się, że coś się wam stało... - mruknął, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Niepotrzebnie. Ja i Alana musiałyśmy podjechać do pewnego sklepu, trochę nam się przedłużyło i no. Spóźniłyśmy się - wzruszyłam ramionami. - Nic wielkiego.
- No dobrze... - skinął głową. - Ale powiesz mi, jeśli coś ci się stanie..?
- Oczywiście, gdyby coś się stało, powiedziałabym ci w pierwszej kolejności! - posłałam mu pewny uśmiech.
- O-Okej... - przełknął ślinę.
- Widziałeś gdzieś Connora? - zapytałam w miarę spokojnie, szybko zmieniając temat.
- Um, tak. Był na stołówce z Zoe - Evan zarumienił się na ostatnie słowo, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie. Zoe, huh..?
- Opowiesz mi wieczorem w domu - mruknęłam w końcu. - Teraz muszę lecieć. Pa, kocham cię! - cmoknęłam go w policzek i pobiegłam na stołówkę.

~~*~~

- Jezu, to cudownie! - Connor odetchnął z ulgą i uśmiechnął się.
- Ja też się cieszę - wyznałam, opierając czoło o jego ramie. Objął mnie i mruknął mi do ucha:
- Nawet jeśli okazałoby się, że... no wiesz... i tak bym z tobą został. Nie zostawiłbym cię z tym samej.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się do siebie.
- Kocham cię - mruknęłam, a on odszepnął to samo.
Nie wiedziałam, gdzie zniknęła Zoe, jednakże już jej nie było. Sądziłam, że po wszystkim pogadam z nią, ale chyba się myliłam.
Miałam dziwne wrażenie, że Evan i Zoe coś kręcili, ale jednocześnie wiedziałam, że Zoe zawsze podobała się Alanie, co brzmi w skrócie jak fabuła „Mody na Sukces" lub innych „Tureckich Problemów". Nie miałam za bardzo jak porozmawiać o tym z Alaną, bo obraziłaby się na mnie śmiertelnie. Nie mogłam powiedzieć o niczym Zoe, bo nie byłam AŻ TAKĄ fałszywą suką. Poza tym, musiałam się najpierw dowiedzieć, czy coś się działo pomiędzy siostrą mojego chłopaka, a moim bratem.
- Con..? - uniosłam głowę, spoglądając mu w twarz.
- Hm?
- Wiesz może, czy Zoe gdzieś wczoraj wychodziła..? - zapytałam, starając się zabrzmieć naturalnie.
- Na randkę z Evanem. Nie mówił ci? - Connor wyglądał na zszokowanego, ale napewno nie tak bardzo jak ja.
Spuściłam wzrok i pokręciłam głową. - Nic mi nie mówił...
- Nie rozumiem, dlaczego miałby to przed tobą ukrywać? - uniósł brwi. - Przecież macie tak dobrą relację!
- Ja też nic już nie rozumiem - westchnęłam ciężko. - Pogadam z nim wieczorem. Mam wrażenie, że zaniedbałam tą więź.
- Nie obwiniaj się - Connor uśmiechnął się do mnie. - Napewno nie chodzi o to.
- Jak możesz być tego taki pewien? - zapytałam po chwili.
- Po prostu to wiem. Już trochę cię znam. Nigdy nie wystawiłabyś brata. On doskonale o tym wie - zapewnił mnie, wstając. - Chodź, mamy teraz wspólną lekcję plastyki! - starał się mnie zachęcić entuzjazmem w głosie i ruchach, ale ja sama nie wiedziałam, czy nie lepiej by było, gdybym po prostu poszła do domu.
Westchnęłam ciężko i wstałam. - Okej, chodźmy - wzruszyłam ramionami i już miałam wyjść, gdy chłopak złapał mnie za rękę i posyłając mi ciepły uśmiech, ruszył do drzwi.
- No to chodźmy - puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się do niego słabo.

Two Friends, True Friends | Dear Evan HansenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz