„Zostań, jeśli kochasz 1/2"

75 10 5
                                    

Siedzę na kanapie i spoglądam na dziewczynę ze znudzonym wyrazem twarzy. Nie wiem, co próbuje ona osiągnąć, ale najwyraźniej dobrze się bawi — przegrzebuje kartony z pluszowymi zabawkami, które przyniosła na spotkanie.
- A patrz na to! Ale suuuper~! - uśmiecha się szeroko i wyciąga z pudełka pluszowego szopa. - O jezuuu!! - jej uśmiech poszerza się, gdy dziewczyna orientuje się, że trzyma w rękach czapkę w kształcie głowy szopa z długimi łapkami po bokach.
Wkłada ją sobie na głowę, a ja momentalnie parskam śmiechem. Wygląda komicznie, ale... uroczo. Ale i tak bardziej komicznie.
- Jak wyglądam? - pyta, pozując. Jej poza nie przypomina mi nic, co wcześniej już widziałem. Wygina się w bok, uśmiecha się, a dłońmi pokazuje kciuki do góry.
Wzdycham i wyciągam telefon. Robię jej zdjęcie i chwilę wpatruje się w ekran. Na zdjęciu wyszła jeszcze bardziej uroczo, niż wcześniej.
- No i jak? Pokaż! - podchodzi do mnie i zagląda mi przez ramie. - O jezu, masakra, usuń to.
- Wywołam to i powieszę na ścianie - uśmiecham się do niej, a ona prycha.
- Tylko spróbuj.
A żeby wiedziała, że spróbuję...

~~*~~

Wzdycham ciężko i spoglądam na zdjęcie z boku.
- Nie, przesuwamy to - mówię spokojnie, a Zoe wpatruje się w ścianę.
- Wygląda dobrze - komentuje po chwili.
- Nie. Jest słabo. Przewieszę to tam.. a to dam tutaj.
- No. Teraz jest lepiej.
- Ale wciąż coś jest nie tak.
- Moim zdaniem jest okej.
- Wątpię. Mnie się nie podoba.
- Tobie się nic nie podoba, Connor.
- Nie musiałaś tego dodawać.
Zoe wzdycha i spogląda na zdjęcia.
- Kim ona w ogóle jest? Wygląda jak dziewczynka z reklamy H&M.
- W tej czapce napewno - kiwam głową.
- No to kto to?
- Lena.
- Coś więcej?
- To... przyjaciółka.
- Przyjaciółka? Wieszasz sobie przyjaciółkę na ścianie? Mam nadzieję, że nie będziesz się do tego zdjęcia-
- Zoe, zamknij się.
- Dobra, dobra... - moja siostra kręci głową rozbawiona i zbiera się do wyjścia z pokoju. - Przyjaciółka...

~~*~~

- Zrobiłam kanapki! Masz może ochotę? - słyszę głos Cynthii za drzwiami i wzdycham głośno. Pauzuję film i wstaję z łóżka.
- Czyli chcesz? - uśmiecha się mama, gdy otwieram drzwi.
- Nie - kręcę głową, a ona marszczy brwi. Wzdycham i próbuję powiedzieć jej to delikatniej. - Nie mam ochoty na kanapki.
- Mogę usmażyć naleśniki? - proponuje, a ja ponownie kręcę głową. - A masz na coś ochotę?
Spuszczam wzrok i myślę nad zdaniem, które spowoduje, że mama przestanie naciskać.
- Tak.. Mam ochotę na kakao - mówię.
Kobieta śmieje się pod nosem i kiwa głową.
- Okej, przyniosę ci zaraz - odpowiada radośnie i po chwili znika na schodach.
Przewracam oczami i wracam do oglądania filmu.
Przysięgam, nie mija nawet pięć minut całkiem dobrego kryminału, a ona ponownie puka do drzwi. Wstaję już trochę zirytowany i ponownie wyłączam film.
- Dzięki - mruczę, przejmując kubek z kakaem. Mama dodała nawet bitej śmietany... Wow.
- Co oglądasz? - pyta ciekawie.
- Kryminał - odpowiadam bez zastanowienia.
- Ooo! Uwielbiam kryminały! Mogę obejrzeć z tobą?
Wzdycham i wzruszam ramionami. - Jasne, czemu nie.
Cynthia siada na fotelu obok łóżka i czeka, aż ja wrócę na swoje miejsce. Włączam film i obydwoje oglądamy w skupieniu.
- Lokaj zabił - słyszę jej szept po chwili i czuję, jak ciśnienie podskakuje mi do maksimum.
- MAMO!

~~*~~

Siedzę w garażu i przeszukuję po kolei pudła w poszukiwaniu starej gitary Zoe. Jestem pewien, że jej nie wyrzuciła. Muszę ją teraz jedynie odnaleźć. „Gdzieś tu musi być.." myślę i otwieram kolejny karton.
Wyciągam z niego rękawicę i unoszę brwi. Rękawica? Nie przypominam sobie, by ktoś z nas kiedykolwiek grał w baseballa...
- Znalazłeś ją w końcu? - słyszę głos ojca i zamieram. Larry stoi za mną. - Twój prezent na siódme urodziny. Mieliśmy razem grać, ale zostawiłeś ją w pudełku. Proszę, nawet nie oderwaliśmy metki.
Przytakuję. Teraz już pamiętam.
- Czasami żałuję, że skończyła w kartonie. To porządna rękawica. Może w przyszłości grałbyś nią z własnym synem - mówi, spoglądając na trzymaną przeze mnie rękawicę. - Ale sam jeszcze nie umiesz.
- Jeszcze? - spoglądam na ojca.
- Jeśli kiedykolwiek byś chciał... To możemy zagrać. Ale najpierw trzeba ją wyrobić...
Patrzę na rękawice i biorę głęboki wdech. Urywam metkę zębami i spoglądam na ojca.
- A jak się wyrabia rękawicę..?

Two Friends, True Friends | Dear Evan HansenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz