- Pierwszy raz nie śpisz o tej godzinie i nie pachniesz trawą - odezwałam się nagle, nie odrywając wzroku od drogi.
- Sugerujesz, że dużo palę? - wyczułam, że przygryza wargę.
- Sugeruję, że palisz, kiedy nie śpisz. A dziś tego nie robisz - wyjaśniłam cicho. - Jestem z ciebie dumna.
- Przestałem to brać. To gówno zrujnowałoby mi życie.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Jestem z ciebie dumna - ponownie spojrzałam na drogę, odrywając wzrok od niego.
- Nie potrzebuję narkotyków. Powoli odejdę od wszystkiego, co kiedyś robiłem. Mam na myśli te „złe" rzeczy.
- Jestem z ciebie dumna.
- Już to mówiłaś - zaśmiał się cicho.
- Wiem. Jestem z ciebie tak cholernie dumna.
- Brzmisz jak moja mama.
- Powiedziałeś jej o swoich postanowieniach? - zdziwiłam się.
- Oczywiście, że nie - westchnął cicho.
- Czemu? - zapytałam pomimo tego, że znałam odpowiedź aż za dobrze.
- Chciałbym, żeby zrobił to ktoś, komu ona naprawdę uwierzy.
- Czyli?
- Moja terapeutka.
- Zacząłeś chodzić na terapię?
- Już dawno.
- Mówiłeś, że nigdzie nie pójdziesz! Przecież właśnie dlatego zacząłeś spotykać się ze mną!
- No... no tak. Bo tak jest.
- Nic nie rozumiem - westchnęłam ciężko i odrobinę zwolniłam. - Jak się nazywa ta twoja terapeutka? Pomaga ci jakoś? Jest dobra?
- Spokojnie, spokojnie. Nie wszystko na raz - prychnął cicho, a ja przewróciłam oczami. - Nazywa się Lena Hansen i pomaga mi bardzo skutecznie. Czy jest dobra? Najlepsza.
Uniosłam wzrok znad drogi, patrząc mu w oczy.
- Ale z ciebie dupek - wymruczałam tylko, a on zaśmiał się, odwracając głowę. - Przez chwilę myślałam, że naprawdę gdzieś się zapisałeś.
- Ty leczysz mnie najskuteczniej.
- Ty nie jesteś chory, Connor. Nie potrzebujesz leczenia. Jesteś po prostu zagubiony w tym chorym świecie i potrzebujesz mapy, jak przedostać się przez to bagno zwane życiem.
- Uuu, poetycko.
- Wiem.
Parsknął śmiechem, a ja przewróciłam oczami z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Czyli mam rozumieć... że chcesz, abym powiedziała twojej mamie o wynikach naszych spotkań?
- Bez szczegółów, skarbie - puścił mi oczko, a ja uderzyłam go w ramię.
- Jakby jeszcze jakieś były! - prychnęłam, a on zaśmiał się.
- Chciałbym, by usłyszała coś dobrego o mnie od kogoś, kto nie jest nią samą... - westchnął cicho, uspokajając się. - A jesteś jedyną osobą, przy której się uśmiecham i śmieję tak otwarcie...
Kiwnęłam głową na zgodę. Przez kolejne chwile siedzieliśmy w ciszy, lecz nie była ona niezręczna.
- Co cię łączy z Alaną? - zapytałam nagle.
- Zabrzmiało poważnie - zmrużył oczy i westchnął. - Nic szczególnego. Mam u niej dług, to tyle. A co? Jesteś zazdrosna?
- A może.
- O nią czy o mnie?
Zamurowało mnie. Tak naprawdę sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie. O kogo byłam bardziej zazdrosna..? Przełknęłam ślinę.
- O was oboje - odpowiedziałam w końcu, lądując na bezpiecznym gruncie.
- Na to liczyłem - mruknął cicho, a ja spojrzałam na niego ukradkiem, posyłając mu mały uśmiech. Odwzajemnił go.
Zaparkowałam przed całodobowym marketem na skraju lasu i wysiadłam. Connor ruszył za mną i po chwili już kręciliśmy się między regałami, obserwowani przez zaspaną kasjerkę. Biedna. Była przecież dopiero czwarta nad ranem.
Zgarnęliśmy jakieś napoje, chipsy, czekoladę, żelki i ciasteczka, po czym ruszyłam do kasy. Wyciągnęłam banknot i podałam go kasjerce, posyłając jej przy tym współczujący uśmiech. Ona jedynie uśmiechnęła się słabo i wydała mi resztę, starając się ze wszystkich sił nie pomylić się w obliczeniach. Z resztą, nawet jakby się kopsnęła, nie zwróciłabym jej uwagi — to byłoby niegrzeczne.
Wyszliśmy, a Connor jeszcze przez dłuższą chwilę wypominał mi to, że zapłaciłam również za niego.
- Za wiele dla mnie robisz, jeszcze masz płacić? No błagam, Lena, daj mi zrobić coś dla ciebie w zamian, a nie-!
- Zamknij się i wsiadaj - wcisnęłam mu ciastko do ust, po czym wsiadłam za kierownicę.
- Kiedy zdążyłaś je otworzyć? - zapytał, gdy siedział już w samochodzie, a w jego ustach wciąż tkwiło czekoladowe ciasteczko. Domyśliłam się po jego głosie.
- Jestem na mocno zaawansowanym poziomie uzależnienia od cukru. Bardzo mocno zaawansowanym. Zapytaj Evana, potwierdzi ci, że mój pokój to jedna wielka szafka na słodycze - odparłam z powagą.
Connor prychnął, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech, odrobinę zakryty ciasteczkiem.
- Wcinaj to ciastko, albo sama ci je zjem - mruknęłam cicho, a po chwili słyszałam już chrupanie.
I w tamtej chwili, gdy dobierał się do mojego pudełka ciasteczek z radością wymalowaną na twarzy, wiedziałam już, że mi się udało.
- Nam się udało... - poprawiłam się już na głos.
- Co? - uniósł głowę znad ciasteczek, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Naprawdę się udało... - powtórzyłam, a on jedynie wyszczerzył się głupio, wracając do swoich czekoladowych przyjemności.Pokonaliśmy anoreksję. Powoli, spokojnie, ale pokonaliśmy ją. I niech ta suka nawet nie myśli o powrocie, bo jedyne, co zobaczy to nasze wyciągnięte środkowe palce.
CZYTASZ
Two Friends, True Friends | Dear Evan Hansen
FanficLena Hansen. Najlepsza przyjaciółka? Terapeutka? Zaufana czy oszustka? Piękna, delikatna i czuła - co może być nie tak? Porzucona i zraniona... Czy jeśli jej złamane serce spotka nową miłość, dziewczyna porzuci wcześniejsze wierzenia? ~~~ Witam was...