"Jestem z ciebie taka dumna"

173 25 0
                                    

Talerz był pusty. Wpatrywałam się w niego przez dłuższy czas zanim zrozumiałam, co się stało...
- Brawo - uśmiechnęłam się delikatnie. - Pierwszy krok do pokonania własnych barier!
Connor uniósł brew i prychnął:
- Nie rozumiem, co jest w tym takiego niezwykłego... - mruknął, a ja podniosłam talerz i wyniosłam do łazienki, znajdującej się obok gabinetu dyrektorki.
Connor przez chwilę siedział sam w ogromnym pokoju. Ściany pomieszczenia były pomalowane na ciemnoszary, z wyjątkiem tej, która była szklana. Chłopak prychnął - dopiero teraz zauważył, że dyrektorka perfekcyjnie widziała wszystko, co działo się w sekretariacie. Coś w rodzaju lustra weneckiego.
Jedyne okno, jakie znajdowało się w pokoju, było lekko uchylone. Dzięki niemi Connor mógł oddychać w dusznym pomieszczeniu, w którym spędził już blisko dziewięć godzin. Starałam się przynieść mu jakiś wiatrak, ale nigdzie nie umiałam znaleźć niczego, co byłoby w stanie nawet go naśladować.
Spojrzał na zegarek, który wisiał nad drewnianymi drzwiami. Było już dawno po lekcjach. Zrobiło mi się żal bruneta, siedzącego przy stole z nutą zażenowania i znudzenia na twarzy. Nie mógł wracać do domu, bo rodzice myśleli, że był na terapii. Tak naprawdę nie rozumiałam dlaczego aż tak bardzo im na tym zależało - nawet rozmowa z rodzicami mogła pomóc zagubionemu nastolatkowi...
Wróciłam do pokoju i uśmiechnęłam się do chłopaka. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na niego.
- Może się dosiądziesz? Została nam godzina. Myślałam, że to idealny czas na krótką autoprezentację..? - zaproponowałam.
Connor, po chwili namysłu, podszedł do kanapy i również usiadł. Dystans między nami trochę zbił mnie z tropu, a nawet zranił, lecz nie mogłam go winić za nieśmiałość i nieufność. Nie pierwszego dnia znajomosci.
- Możemy zadawać sobie pytania? Żeby było łatwiej opowiadać o sobie, zainteresowaniach, znajomościach... może nawet rodzinie, jeśli nie jest to dla ciebie zbyt... intymne..?
Connor westchnął cicho i posłał mi uspokajający wzrok:
- Jest dobrze, nie martw się. Nie musisz mnie traktować jak ułomnego. Jestem anorektykiem, nie dzieckiem specjalnej troski...
Pomimo błogiego spokoju w jego głosie, widziałam lekką urazę, co bardzo mnie zabolało. Starałam się to ukryć i nie myśleć o tym, że może mi już tego nie wybaczyć.
- Masz rodzeństwo, prawda? - spytałam, choć doskonale znałam odpowiedź.
- Prawda. Młodszą siostrę. Rok młodszą. Jest dość ładna, mądra, niezbyt wysoka, minimalnie wyższa od ciebie. Nie jest podobna do mnie, kiedy idziemy gdzieś razem ludzie myślą, że jesteśmy parą, nie rodzeństwem.
- Czasami to nawet przyjemne..? Kto by nie chciał mieć t a k i e j dziewczyny? - mruknęłam jak najciszej umiałam, lecz i tak mnie usłyszał.
- Zdecydowanie, całkiem miłe uczucie. Zazdrość w oczach napaleńców... - wzruszył ramionami i ułożył się wygodniej na sofie.
- Interesujące... nigdy nie myślałam tak o moim bracie... Może dlatego, że jesteśmy bardzo podobni - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie ukochanego braciszka.
- Jesteście blisko? - spytał po chwili, unikając kontaktu wzrokowego.
- Tak, zdecydowanie - przytaknęłam. - Czy to było twoje pytanie?
Connor wydął wargi i westchnął:
- Tak.
Splotłam palce moich dłoni i przez chwilę zastanawiałam się, o co mogę spytać.
- Masz jakiegoś najlepszego przyjaciela? Coś w stylu... BFF?
Chłopak jedynie odwrócił głowę:
- Nie, co z tobą? Jakaś psiapsiułka?
- Niekoniecznie - odpowiedziałam niechętnie. - Ograniczam się do brata odkąd zerwałem z moim byłym...
Connor spojrzał w moim kierunku. Dokładnie widział mój wyraz twarzy, więc postanowił ni zagłębiać się w trudny dla mnie temat. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Mam nadzieję, że ci się jakoś ułożą... sprawy sercowe - mruknął dość zawstydzony.
Ja jedynie przytaknęłam. Gdyby on wiedział...

Two Friends, True Friends | Dear Evan HansenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz