Wstałam rano około dziewiątej. Poszłam do toalety, by wziąć prysznic. Włączyłam swoją ulubioną playlistę i śpiewałam razem z artystami. Woda spływała po moich długich brązowych włosach. Powinnam chyba podciąć końcówki. Umyłam się, po czym nałożyłam jedną z kupionych przeze mnie wczoraj maseczek. Wyszłam z łazienki z ręcznikiem na głowie trzymając w ręku piżamy złożone ładnie w kosteczkę.
Wszyscy jeszcze spali. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbatę z mlekiem. Zaniosłam kubek do pokoju i postawiłam na parapecie. Zamknęłam drzwi i chwyciłam za telefon. Wybrałam numer Mai i zadzwoniłam do niej czekając z niecierpliwością, aż odbierze. Nie udało się. Pewnie jeszcze spała więc zadzwoniłam pod numer, który Marysia napisała mi wczoraj na przedramieniu.
Marysia; Halo?
Ja; Hej, Marysia? Chciałabyś się dziś spotkać?
Marysia; Pewnie, kiedy tylko chcesz. O jedenastej na mostku?
Ja; Jasne. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i poszłam zmyć z twarzy maseczkę. Wróciłam po chwili dopijając ostatnie łyki bawarki. Było dziś dosyć gorąco. Ciepłe promienie dostawały się do pomieszczenia przez duże okno.
Usiadłam na brzegu łóżka z pustym już kubkiem. Wyszłam z pokoju, wsadziłam go do zmywarki i wróciłam po chwili. Wyciągnęłam z walizki małe lusterko i kosmetyczkę. Postawiłam na lekki makijaż. Po dziesięciu minutach byłam już gotowa. Spakowałam wszystkie przydatne rzeczy do torebki i przed wyjściem zaszłam jeszcze do kuchni po butelkę wody. Wsadziłam ją do torby i nałożyłam moje czarne Vansy. Napisałam szybko na kartce, że wychodzę i wrócę za kilka godzin.
Stanęłam przed lusterkiem, które znajdowało się w korytarzu. Spojrzałam na śliczny naszyjnik, który wręczył mi Bibby, gdy byliśmy razem na cudownym spacerze.
Zawiesiłam się na chwilkę. Co ja robię? Wyszłam zamykając za sobą drzwi na klucz, który dał mi Maciek. Szłam na miejsce niecałe piętnaście minut. Znałam dobry skrót. Miałyśmy się spotkać w miejscu, które odkryłyśmy jako siedmiolatki. Wybrałyśmy się wtedy na wycieczkę rowerową, razem z dwudziestoletnim bratem ciotecznym Marysi - Kamilem, który przyjechał pewnego razu do Anglii na wakacje. Odjechaliśmy całkiem daleko od domu. Znaleźliśmy się na obrzeżach miasta. Wokół nas były pola i stawy. Byliśmy już wykończeni, gdy postanowilismy zatrzymać się na chwilę. Zsiedliśmy z rowerów i zauważyliśmy malutką, wąską kładkę, a pod nią płytki, czysty potok. Nigdy nie zapomnę tamtej chwili.
CZYTASZ
my place... | R.B
FanfictionNowa szkoła, praca, dom. Jednym słowem 'nowe życie'. Trzy przyjaciółki u boku i... sąsiad? Co z tego będzie i jak się to skończy? ZAWIESZONE! ZAPRASZAM DO DRUGIEJ KSIĄŻKI O TYM SAMYM TYTULE!! 💗 Styczeń 2019 - 3 miejsce #newhopeclub --- Kwiecień 2...