21. #Sweet Dreams

81 4 0
                                    

Zrobiło się poważnie. Weronika trzasnęła drzwiami od swojego pokoju zamykając się na klucz. Zraniony chłopak wyszedł z naszego mieszkania oburzony. Zaczynał się już powoli wieczór. Nie wiedzieliśmy dalej co ze sobą zrobić. Dosłownie chwilę temu stało się coś, czego nikt by się nie spodziewał.

Reece wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon patrząc na godzinę.

Reece; Już zaraz dziewiętnasta. Niespodzianka nadal czeka, chyba że już nie chcesz...

Ja; Żartujesz? Zastanawiałam się nad tym cały dzień ale dalej nie mam pojęcia co kombinujesz Bibby.

Chłopak nachylił się i pocałował mnie delikatnie i słodko. Czułam zapach jego perfum. Odstąpił krok w tył i spojrzał mi w oczy. Byłam oczarowana.

Reece; Weź jakieś swoje rzeczy. Będziesz dzisiaj spała u mnie okej?

Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Grzebałam w szafie wyciągając kupki ciuchów. Reece stał w progu przyglądając mi się.

Reece; Matko. Nosisz wszystkie te ubrania? Po co ci ich aż tyle.

Ja; Sama nie wiem.

Zaśmialiśmy się oboje. Odkąd przyjechałyśmy do Londynu zdążyłam się już obkupić. Spakowałam do swojej czarnej torebki bluzkę w paski, czarne spodenki, jeansową koszulę, kosmetyki i kilka rzeczy do pielęgnacji.

Reece; Już?

Ja; Tak.

Byłam z siebie dumna, że zajęło mi to tylko dziesięć minut.

Reece; Potrzebujesz aż tyle tego wszystkiego?

Popatrzył na mnie pytająco, ze zdziwieniem.

Ja; Tak. Haha

Reece; Dobra, chodźmy.

Wychodziliśmy z pokoju ale standardowo musiałam o czymś zapomnieć.

Ja; Czekaj!

Blondyn odwrócił się i zaśmiał. Podbiegłam do niego najszybciej jak potrafiłam z ładowarką w dłoni. Schodziliśmy już po schodach na dół.

Reece; Nic by się nie stało gdybyś jej nie wzięła. Też mam w domu ładowarkę haha. Poza tym mieszkam tylko piętro niżej. Zawsze możesz wrócić jeśli nie będzie ci odpowiadać moje towarzystwo.

Ja; Bardzo śmieszne. Jestem niezwykłą szczęściarą, że mogę spędzać z tobą czas.

Reece otworzył drzwi do swojego mieszkania i kazał mi poczekać przed wejściem do pierwszego pomieszczenia po prawej.

Reece; Zamknij oczy i zaufaj mi.

Nie miałam z tym żadnego problemu. Jak mogłam nie ufać osobie, która ocaliła moje życie. Opuściłam powieki, a Reece zasłonił swoimi ciepłymi rękoma moje oczy, żebym nie podglądała. Prowadził mnie powoli przez pomieszczenie. Czułam powiew ciepłego powietrza i znajomy szept wieczornego mroku.

Reece; Możesz już otworzyć.

Stałam z nim na balkonie podobnym do mojego. Było ślicznie. Nie dowierzałam w to, co właśnie widziałam.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
my place... | R.B Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz