33. #Thanks For Help

67 2 0
                                    

Zeszłyśmy na dół widząc siedzącego na ławce, naprzeciw nas Reece'a.

Reece; Hej.

Powiedział wstając z drewnianego siedzenia i idąc w naszą stronę.

Ja; Cześć przystojniaku.

Podeszłam kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i stając na palcach, by złożyć nasze usta w pocałunek.

Natalka; Uuuuu. Nie chcę być wredna, ale nie mamy zbyt wiele czasu. Mam nadzieję, że wyrobimy się przed zamknięciem sklepów.

Reece; Już idziemy. 

Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą podbiegając do idącej szybkim krokiem Natalki.

Natalka; Reece, jesteś chłopakiem...

A on wciął się jej w sam środek zdania.

Reece; Też tak myślę.

Zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie z uśmiechem.

Natalka; ...więc może masz pomysł na prezent dla Brada?

Reece; Może chodźmy do sklepu muzycznego.

Ja; Świetny pomysł.

Całą drogę omawialiśmy pomysły. Gdzie pójdziemy po tym sklepie, a gdzie po tamtym. Brad grał przeważnie na gitarze rytmicznej, ale Natalka powiedziała mi, że od dawna podobała mu się pewna gitara klasyczna. Doszliśmy do ogromnego sklepu.

Reece; Cześć Mike!

Mike; Siema Reece, potrzebujesz nowych strun?

Wysoki ciemnoskóry mężczyzna spojrzał na nas z uśmiechem.

Reece; Tak się składa, że właśnie nie. Przyszliśmy razem po jedną z gitar klasycznych. Za kilka dni są urodziny Simpsona.

Mike; A no tak, ostatnio przychodzi tu przyglądając się tylko jednej, szczególnej gitarze. Tylko spójrz na to cacko.

Mężczyzna podszedł kilka kroków i ściągnął z wieszaka przyczepionego do ściany, klasyczną gitarę. Była śliczna. Od razu pomyślałam o swojej. O tej, która była stara jak świat, miała zardzewiale blaszki i progi, jak również ciężko przekręcające się stroiki i połamany strunnik. Jednak to właśnie na niej spędzam dużo czasu i dzięki niej potrafię się odstresować. Ma dla mnie ogromną wartość, choćby sentymentalną.

Ja; Jest... Wow... Jedyna w swoim rodzaju.

Mike; Wiem.. Brad zna się na rzeczy. Od dawna mu się podoba, ale nie jest co do niej pewny.

Gapiłam się w gitarę jak w cud. Miała piękne zdobienia wokół otworu rezonansowego, a drewno wiśni dodawało jej dodatkowego uroku. Jak mógł się nad nią zastanawiać?

Reece; Podoba ci się?

Ja; Tak, oczywiście. Jest niesamowita.

Chłopak się zaśmiał. Czułam się jak małe dziecko, które zobaczy słodycze.

Natalka; Bierzemy.

Udaliśmy się do kasy. Mike był właścicielem tego ogromnego sklepu muzycznego, więc spuścił trochę dla nas cenę i kazał pozdrowić Brada. Dokupiłyśmy dodatkowo futerał i pasek. Ten prezent nie należał do najtańszych, ale w końcu to Bradley Will Simpson. Wyszłyśmy z budynku szczęśliwe. Byłam pewna, że ten prezent to strzał w dziesiątkę.

my place... | R.B Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz