Rozdział 9

34 5 0
                                    

Sting wstał rano kompletnie nie wyspany. Całą noc czuł lekki niepokój, który nasilił się, gdy Natsu zgodził się na ich wspólne spotkanie. 

Przecież miał spędzić dzień sam na sam z miłością swojego życia.

Pierwszy problem pojawił się rano, gdy wstał z łóżka. Stanął na przeciwko szafy i miał zamiar wyciągać z niej ubrania. Wybierał różne zestawy, ale żaden z nich nie nadawał się na ten wspaniały dzień. Wygrzebywał te starsze jak i nowsze ubrania, ale wybieranie było o wiele gorsze. Tak po godzinie w pomocą swojego opiekuna wybrał ciuchy na dziś.

Drugi problem pojawił się w łazience, gdy ubrany starał się przed lustrem i próbował zrobić cokolwiek ze swoimi włosami. Chciał wyglądać idealnie, a jego sterczące wszędzie blond włosy, mu to uniemożliwiały. W końcu musiał się poddać, bo z genami nie wygrasz.

Trzeci problem pojawił się przy śniadaniu. Sting nie wiedział, czy powinien jeść dużo. Wiedział, że Natsu lubi sobie dobrze pojeść, a przy tym ku zdziwieniu wszystkich nie tyje, więc nie powinien się objadać, ale z drugiej strony mu wystarczyło patrzenie na to jak Natsu jest szczęśliwy.

Pomimo tego burzliwego poranka, to w jakiś sposób blondyn był gotowy na czas. Ruszył do miejsca, gdzie się umówili. Przez całą drogę chłopak czuł się szczęśliwy, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. W miejsce docelowo dotarł grubo przed czasem, ale czekanie na miłość jego życia, to rzecz którą opanował do perfekcji. 

Sting sam do końca nie wiedział, kiedy zaczął widzieć w Natsu tego jedynego. Dokładnie pamiętał dzień, kiedy ze swoim opiekunem udał się na Dziecięce Zawody ze Sztuk Walki, w tamtym dniu po raz pierwszy go zobaczył i już wtedy coś w nim zaiskrzyło. 

Od tamtego momentu niebieskooki zaczął podziwiać Natsu, ale z biegiem lat jego podziw przerodził się w obsesję na jego punkcie. Teraz Sting nie widział świata, w którym nie ma jego ukochanego.

- Yo Sting!- usłyszał i odwrócił głowę, by spojrzeć na miłość swojego życia.

Natsu ubrany był w najzwyklejsze ciemne dżinsy i biały podkoszulek, na który narzucona była czarno-czerwona koszula w kratkę. 

- Witaj Natsu-san.- blondyn uśmiechnął się w stronę chłopaka.- Gdzie chcesz się przejść?

- Dawno nie byłem w salonie gier, więc to tam najpierw chodźmy, a potem idziemy coś zjeść.- różowowłosy uśmiechnął się promiennie i zaczął iść przed siebie. 

Droga do wyznaczonego miejsca nie zajęła im jakoś specjalnie dużo czasu. Na miejscu zaczęli się wybitnie dobrze bawić. Natsu uwielbiał takie formy rozrywki, bo wtedy mógł wykorzystać swój wiecznie nie kończący się zapas energii. 

Sting sam nie przepadał za takimi miejscami, ale z Natsu mógłby tu chodzić codziennie. Patrzenie na niego z tak bliska i rozmowa z nim, a do tego jego wielki uśmiech, powodował, że musiał się nieźle hamować, by się na niego nie rzucić. 

Tylko, że chłopak należał do osób nadmiar cierpliwych. Dziewięć lat czekał na to, by przynajmniej przez chwilę porozmawiać ze swoim idolem, więc nie musiał się śpieszyć z pogłębieniem ich relacji. 

Na razie wystarczy mu to, że chłopak jest blisko niego, a co będzie potem to się zobaczy.

Sting ma czas, z którego będzie korzystał całkowicie.


Witajcie

Dawno nie było rozdziału, ale jakoś tak nie miałam weny, a dzisiaj to mogłabym pisać i pisać. Dlatego oddaję w wasze ręce taki rozdzialik.

Pozdrawiam Makoto

Podziwiam Cię || StiNaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz