Rozdział 28

42 4 0
                                    

Natsu otworzył swoje oczy i podniósł się do siadu na swoim łóżku. Nie czuł swojej zwykłej energii, która tryskała od niego litrami. Całą noc myślał  o jednej osobie, która nie chciała sobie iść. Jego związek ze Stingiem miał się dobrze, a nawet czasem wydawało mu się, że aż za dobrze. To znaczy, nadal byli ze sobą dopiero parę dni, ale Natsu miał wrażenie, że wpadł w niezwykle skomplikowaną pułapkę. 

Nie mógł również zaprzeczyć, że coś ciągnęło go do tamtego chłopaka. Widział również, że Sting o niego dba, ale czasami stawał się zbyt nachalny. 

Natsu zawędrował do łazienki i stanął przed lustrem. Od razu w oczu rzuciła mu się czerwona plama na szyi. 

- O nie!- powiedział do siebie i przypomniał sobie wczorajszy wieczór, kiedy to blondyn z satysfakcją przyssał się do jego szyi.

Niestety chłopak nic z tym zrobić nie mógł. Najlepiej trzymać się orginalnej wersji z komarem. 
Różwowołosy westchnął i ubrał na siebie swój dres, który o dziwo zasłaniał trochę ozdobę na szyi. Dzisiaj i tak udział w maratonie, więc nie powinien się rozpraszać, ale dziwnie kolejne spotkanie ze Stingiem sprawiało, że czuł się nerwowy. 

Chłopak opuścił łazienkę i udał się na śniadanie.


***


Sting ostrożnie przykleił do ściany kolejne zdjęcie Natsu, które udało mu się zrobić wczoraj. Był z siebie niezwykle dumny, ale nadal uważał, że zapędził się trochę za bardzo. Ale to nie jego wina, że Natsu jest taki uroczy.

Podszedł do biurka i pochylił się nad nim. Ostatnio jego znajomy podrzucił mu cynk, że blondyneczka Lucy sprawuje się świetnie w nowej pracy. Kazał mu się upewnić, że nie ucieknie i nigdy nie pokaże się na oczy jego ukochanemu. Tamten mu tylko odpowiedział, że nie zamierza tego robić, bo takie perełki rzadko mu się zdarzają. 
Chłopak również starał się obserwować innych z otoczenia Natsu i na razie nikt nie wzbudził jego podejrzeń. A nawet jeśli by był, to nie ma znaczenia do czego musiałby się posunąć. Natsu należy do niego i tylko do niego. 

- W ten weekend się z nim nie spotkał, więc pewnie pójdę do mojego znajomego mu podziękować.- na twarzy Stinga pojawił się przeraźliwie zimny uśmiech.- Jednak to dopiero jutro. Dzisiaj muszę spędzić dzień z Natsu-san.- nagle jego oczy stały się ciepłe, a uśmiech słodki jak miód.

Szybko ubrał na siebie swój dres i zjadł prowizoryczne śniadanie. Spojrzał na zegarek i wybiegł z domu. Ma dzisiaj lekki poślizg.

Natsu zwykle wychodzi z domu o godzinie 7:30, a aktualnie jest 7:34. Znaczy to, że jeśli blondyn się nie pośpieszy, to nie spotka Natsu w tym samym miejscu co zawsze, a to zmniejszy czas jakie ze sobą przebywają. A tego Sting nie lubi. 

- Sting coś ty taki zmachany?- spytał Natsu, gdy blondyn dobiegł na miejsce. 

- Nie chciałem się spóźnić.- powiedział, a wtedy do jego uszu dotarł śmiech różowowłosego.

- Twój dom i tak jest dość daleko, więc nie musisz codziennie rano tutaj przychodzić. 

- Ale chcę z tobą chociaż teraz chodzić do szkoły. W końcu chodzimy do innych.- Natsu westchnął ciężko i rzucił w kierunku blondyna butelkę wody.

- To musiał być długi bieg, lepiej się napij.

- Dziękuję Natsu-san!


Witajcie

Ahhh szkoła naprawdę mnie wykańcza. Nie mam siły nawet laptopa odpalić i coś napisać. Jednak trzeba się poświęcić.

Pozdrawiam Makoto

Podziwiam Cię || StiNaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz