Rozdział 35

36 3 0
                                    

Natsu wziął głęboki wdech i zadzwonił dzwonkiem do domu, w którym mieszkał Sting. Niepokoiło go to, że tamci faceci, którzy go zaatakowali mówili coś o blondynie. Chłopak mógł tego nie pokazywać, ale on naprawdę troszczył się o niego.

Po za tym Natsu najbardziej na świecie nienawidzi kłamstw i tajemnic. 

- Coś się stało Natsu-san?- Sting był zaskoczony widokiem chłopaka o różowych włosach.

Natsu przeskanował go wzrokiem, sprawdzając czy nie ma obrażeń i spojrzał twardo w oczy nastolatka. 

- Sting musimy o czymś porozmawiać.- na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech. 

Z jednej strony był szczęśliwy, że Natsu postanowił go odwiedzić, ale nie opuszczało go dziwne uczucie niepokoju. 

- Dzisiaj jak wracałem ze szkoły, to zaatakowali mnie tacy faceci.- Sting poczuł jak całe jego ciało się spina, a w jego sercu narodziła się chęć zemsty. Ktoś śmiał podnieść rękę na jego Natsu!- Ale byli słabi, więc szybko ich powaliłem. Niektórzy zdołali uciec, ale wyraźnie słyszałem, jak coś o tobie mówili.

Blondyn poczuł jak zimny pot spływa mu po plecach. Jego opiekun wyraźnie mu powiedział, że nie byłoby wskazane powiedzenie reszcie szkolonych dzieciaków na Smoki, żeby się dowiedziały. Chłopak był wyjątkiem, bo sam co nieco się orientował w tej ciemniejszej części świata. Sting wiedział, że nie może powiedzieć Natsu wprost co się święci. Opiekun chłopca na pewno szybko zajmie się tą sprawą, ale nie zmieni to faktu, że jego ukochany na pewno już coś podejrzewa.

Sting wie naprawdę dużo o Natsu, jak nie wszystko. Zdaje sobie sprawę, że jego ukochany nienawidzi kłamstw i tajemnic, wie to dobrze, ale...

- Nic nie powiesz?- zapytał Natsu, a Sting zacisnął swoje pięści. 

- Ja...- zaczął, ale nie mógł dobrać swoich słów. 

Bo co on miał mu powiedzieć?

- Rozumiem, że dopiero zaczęliśmy ze sobą chodzić, ale chyba zasługuje na odrobinę zaufania.- ciemnooki wyglądał na zranionego, a Sting nie chciał go takiego widzieć.

Blondyn zrobiłby wszystko, by ten był szczęśliwy. Miał swoje ograniczenia i cele, ale nie było dla niego wątpliwości, że Natsu należy do niego. 

- Natsu-san to nie tak jak myślisz.- powiedział.- Nie znam tamtych ludzi.

- Nie posądzam cię o to, że ich znasz. Pytam się czy coś przede mną ukrywasz.- Natsu popatrzył na niego z wyczekiwaniem, ale dostał tylko ciszę i zmieszanie na twarzy blondyna.- Rozumiem.- różowowłosy westchnął.- W takim razie, najwyraźniej nie mamy o czym rozmawiać.- odwrócił się i powoli zaczął odchodzić.

Sting miał wrażenie, że czas na chwilę zwolnił, a obraz pleców Natsu, gdy odchodził wypalił się w jego pamięci. Ponieważ on właśnie odchodził, Natsu był na niego zły. On odchodził, a Sting dopiero przecież dostał go w swoje ramiona. 

Zacisnął swoją szczękę i mocno pociągnął Natsu za rękę. Wciągnął go do domu i zamknął za nim drzwi. Uderzył jego plecami o nie i gwałtownie go pocałował. 

On nigdy nie pozwoli Natsu odejść. On należy do niego i zawsze będzie przy nim. 

- Sting...- powiedział chłopak, między ich pocałunkami. 

- Natsu-san to coś o czym nie mogłem ci powiedzieć, bo twój wujek powinien to zrobić.- Natsu popatrzył na niego zmieszany.- Nie pozwolę ci odejść. Nigdy.

Ponownie go pocałował.


Witajcie

Nie uwierzycie jak bardzo trudno mi było to napisać. Dostałam takiego braku weny, że szkoda gadać. 

Pozdrawiam Makoto

Podziwiam Cię || StiNaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz