Rozdział 37

32 2 0
                                    

- Bolą mnie plecy.- Natsu jęknął i schował twarz w poduszkę na łóżku Stinga.

Blondyn przeniósł tutaj swojego chłopaka, po tym jak dokładnie ukrył ślady jego mniejszych lub większych dziwactw. Natsu sam powiedział, że nigdzie na razie się nie rusza, a Sting miał nadzieję, że jego łóżko przesiąknie zapachem jego chłopaka. 

- Nie będzie to trwać długo, a po pewnym czasie się przyzwyczaisz Natsu-san.- Sting z uśmiechem poczochrał jego włosy.

- Cóż to nie tak, że ten ból jest jakoś specjalnie przeszkadzający. Mam silne ciało, ale dam ci się rozpieszczać, bo nadal jestem trochę na ciebie obrażony.- blondyn mocno przytulił do siebie Natsu.

- Dla ciebie wszystko Natsu-san.- chłopak schował twarz w poduszkę.

- Dlaczego ty zawsze mówisz takie zawstydzające rzeczy?- Sting uśmiechnął się pod nosem. 

- Pójdę przynieść wodę.

Sting opuścił pokój i z wielkim uśmiechem popatrzył na swoje ręce. Ręce którymi mógł tak długo dotykać tego, którego tak pragnął od dawna. Wciąż do niego nie docierało to co się stało, ale w końcu uczynił Natsu swoim. I już nie zamierzał pozwolić mu odejść. 

- Cóż teraz miejmy nadzieję, że starsi zajmą się problemem. Mam jeszcze do przeżycia z Natsu-san życie szkolne.- na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.

Najchętniej to chciałby, żeby Natsu już z nim zamieszkał, ale nadal jest trochę za wcześnie na takie rzeczy. Koniec końców i tak zostaną związani na całe życie, przez ich Smocze Dziedzictwo. 

- Lepiej być nie mogło.- Sting w podskokach poszedł po wodę dla Natsu.


***


- Czyli już prawie rozwiązaliście ten głupi problem?- blondyn spojrzał uważnie na swojego wuja.

- Tak. Nie powinni już zbliżać się do was młodych. Ich atak na młode Czerwonego Smoka to była głupota do kwadratu. Go nie można pokonać z taką garstką bezwartościowych ludzi.- Weisslogia prychnął pod nosem i przypomniał sobie sadystyczny uśmiech Igneela, gdy opowiadał z dumną jak Natsu skopał im tyłki. 

- Obecny Czerwony Smok się nimi zajął?- Sting zapytał z czystej ciekawości.

- Nawet nie musiałem nic mówić. Jego uczeń do niego zadzwonił, a godzinę później było już po problemie. Igneel jest naprawdę opiekuńczy jeśli o niego chodzi.- Weisslogia westchnął.- A skoro jesteśmy już przy tym, to mam nadzieję, że nic mu nie powiedziałeś?

- Pokładasz we mnie bardzo małe zaufanie wujku.- Sting zaśmiał się serdecznie.- Wysłałem go do jego wujka, żeby to on zajął się nim. 

- Czyli zwaliłeś wszystko na Igneela, ale dobrze zrobiłeś. Niech ten  bęcwał ten czasem pomęczy się umysłowo.

- Nie lubisz go?

- To nie tak, że go nie lubię. Jesteśmy partnerami i razem trudno nas pokonać, ale wkurza mnie to jak się ze mnie śmieje, gdy za dużo myślę! Ma wtedy ten wkurzający uśmieszek na twarzy. Czasem myśli tylko mięśniami! Czasem mam ochotę go uderzyć, ale kiedyś kiedy to zrobiłem to złamałem sobie rękę!- Sting zaśmiał się niezręcznie.- Sting pamiętaj... Nigdy nie uderz za mocno Czerwonego Smoka. Ich ciała to jakaś jebana skała.

- Wezmę twoją radę pod uwagę. 

Blondyn uśmiechnął się na wspomnienie tego jak zadziwiająco miękką i jedwabistną skórę ma Natsu. Co prawda jego mięśnie się wyróżniały, ale dla Stinga ciało Natsu zostało zrobione przez samego Boga.

I on nigdy zdania nie zmieni. 


Witajcie

W ogóle za chwilę koniec tego. Jakoś tak wypaliłam się jeśli chodzi o ten ff. Uważam też, że historia jest w miarę zamknięta, więc będę zaraz to kończyć.

Pozdrawiam Makoto

Podziwiam Cię || StiNaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz