0

2.6K 117 92
                                    

...

Obudziłam się brudna, cała pokaleczona pod starymi, drewnianymi drzwiami.
Znajdowałam się w pomieszczeniu przypominającym salon. Mały, skromny ale opuszczony i stary salon.
W tym momencie nie mogłam uspokoić bicia swojego serca jak i szybkiego oddechu. Jedyne co pozostało mi w pamięci to powrót ze szkoły, mocny ból głowy i szelest liści oraz gałązek.

Starałam się wstać, ale strach i ból przeszywał całe moje ciało, które było po prostu sparaliżowane.

Nie potrafiłam wydusić z siebie nawet najmniejszego słowa, nawet nie wiem od którego momentu zaczęłam tak mocno płakać i łkać, że aż nie mogłam złapać powietrza. Miałam nadzieję, że ta cała sytuacja to jeden z tych realistycznych koszmarów i za chwilę się obudzę, zjem śniadanie, ubiorę i wyjdę z domu w kierunku szkoły. Pierwszy raz tak bardzo pragnęłam się obudzić, ale jak, skoro to na pewno już nie jest snem...

Wzebrałam w sobie wszystkie pozostałe siły i zaczęłam krzyczeć. Nie były to okrzyki potrzeby pomocy.

Po prostu krzyczałam, ryczałam.

A to się posiliło, podczas gdy zauważyłam jakąś sylwetkę.

Przedemną stał mężczyzna.
Był przerażająco wysoki.
Ledwo co widziałam przez łzy, ale jeden szczegół rzucił mi się w oczy.

On nie miał pierdolonej twarzy.

A nagle zza jego pleców zaczęły wyłaniać się czarne, długie jak u ośmiornicy macki.

Co się odpierdala?

— C...c...co — odruchowo głuchym głosem powiedziałam pod nosem.

Mój płacz nasilał się, a głos najwyraźniej nie chciał mi już służyć.

Chciałam cofnąć się w tył, ale zapomniałam że za mną są tylko drzwi.
Nie miałam, kurwa, drogi ucieczki.

Ta pieprzona kreatura tylko stała, i wyglądała jakby patrzyła się na mnie, a po tym w mojej głowie rozległ się nieprzyjemny pisk co spowodowało, że moje oczy zaczęły wariować.

— Zostaw! Zostaw! ZOSTAW! — krzyczałam zachrypniętym głosem, który dawał znać, że zaraz go stracę.

Przez całe to chore zamieszanie nie zauważyłam kiedy obok tego czegoś pojawiły się akurat już normalne postacie. Było ich troje. To byli... Ludzie.

Dostałam takiego ataku paniki, że jedyną czynnością jaką w tym momencie byłam w stanie wykonać było szarpanie i turlanie się po podłodze.

Pisk nadal nie ustawał, a ja coraz bardziej traciłam zmysły i zamieniałam się w jakąś psycholkę.
Co się stało z tą normalną mną?

Brakło mi sił.
Ległam na podłodze biorąc głębokie i szybkie oddechy, po czym obróciłam głowę w stronę tych postaci. Nagle trójka chłopców spojrzała na to dziwadło, jak gdyby to coś do nich mówiło, przemawiał. To wzbudziło u mnie jeszcze większe zaniepokojenie.
Znowu spojrzeli na mnie i po chwili zaczęli się zbliżać.
Chciałam krzyczeć, ale już nie potrafiłam.

Dostałam w głowę.

"Znaleziona Maska" // Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz